W kącie
Nie pozwalają rozkwitnąć poczuciu wartości i odbierają wiarę w siebie - nasze kompleksy. Te kompleksy, to nic innego, jak uparte nawyki myślowe zakorzenione głęboko w naszej głowie. Każą wierzyć we własne, niekoniecznie słuszne, przekonania na własny temat, bardziej niż w to, co mówią inni lub o czym świadczą niezaprzeczalne fakty. Na przykład, piątkowa uczennica zamartwia się obsesyjnie przed każdym kolejnym testem lub egzaminem, przypłacając to nerwicowymi przypadłościami lub rezygnując niekiedy z dalszej edukacji. A gość bez zarzutu staje się samotnikiem, nie przyjmuje niczyich zaproszeń, w przekonaniu, że nikt tak naprawdę nie chce się z nim zaprzyjaźnić. W obydwu przypadkach obiektywne fakty zaprzeczają obawom zakompleksionych delikwentów.
Zazwyczaj takie negatywne nastawienie jest zwykle pozostałością z dzieciństwa. Dzieci przyswajają sobie wszystko to, co słyszą na swój temat. Tak więc dzieci nadmiernie krytykowane nabierają przekonania, że są do niczego. Niektórzy dorośli odnoszą się zimno i krytycznie do swoich dzieci, bo uważają to za dobre wychowanie. Żadne dziecko samo nie poradzi sobie z ustawicznie powtarzanymi uwagami, pretensjami i zarzutami. Dzieci wchłaniają niezadowolenie i dezaprobatę rodziców i nabierają cech, które bardzo trudno potem wykorzenić. W ten sposób stają się zakompleksionymi dorosłymi. W przekonaniu, że nie są tacy, jak powinni być, noszą w sobie wstyd, żal i złość na siebie. Uczucia te jeszcze bardziej obniżają ich poczucie wartości i odbierają odwagę działania i wiarę w siebie. To przypomina klątwę, którą odczarować mogą - tak jak w bajkach - jedynie dobre krasnoludki, wróżki, czarodzieje, a najlepiej te baśniowe istoty wcielone w zwykłych ludzi - miłych sąsiadów, lojalnych kolegów i koleżanki, sympatycznych znajomych czy kochających bliskich. Jest tylko jeden warunek - trzeba im zaufać. Trzeba wyszukiwać życzliwych ludzi, a następnie się nimi otaczać. Powinni to być ludzie umiejący okazywać sympatię i potwierdzać nasze pozytywne, nie negatywne cechy.
Niestety, osobom z ciężkimi kompleksami trudno zbliżyć się do innych. Z powodu kompleksów wycofują się z przyjaźni i łatwo się obrażają. Zachowują się nieufnie, podejrzliwie i nieszczerze. Inni to czują, odsuwają się i rezygnują ze znajomości.
Z tego ślepego zaułku nie ma innego wyjścia jak zaryzykować i to nie raz, a sto razy. Aż do skutku, dotąd, aż nauczymy się przyjmować wyrazy sympatii, uznania i akceptacji. Fakt, że osobom o niskim poczuciu wartości nie będzie łatwo, skoro nawykowo sądzą, że uznanie im się nie należy. Ale niestety - albo - albo. Albo zostaną w kącie, bierni i smutni, albo wyjdą w świat i przekonają się, że tak jak wszyscy inni - raz mogą się znaleźć pod wozem, raz na wozie.
Dodam na koniec, że kompleksy, niewiara w siebie, negatywne myślenie o sobie, to balast, który ściąga stale w dół. I tym sposobem można się nigdy nie znaleźć na wozie, tylko zawsze pod. Wybór należy jednak do nas.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?