Spotkamy się kiedyś...
Poukładane życie, przewidywalna codzienność, marzenia, nadzieje. I nagle, bez ostrzeżenia, cios. Diagnoza: rak. Wyrok śmierci, dla którego nie ma miejsca w planach na przyszłość. Chroniczny ból głowy, bezwładna noga lub pierś utkana z siatki guzków. Wszystkie sygnały zepchnięte na drugi plan, bo przecież najważniejszy jest dom, szkoła, praca, rodzina.
Scenariusz jakich wiele. A „nawet” pomysł na książkę… „Spotkamy się kiedyś w moim raju”, to powieść napisana przez Christel i Isabell Zacharet. Isabell dowiaduje się, że jest nieuleczalnie chora na najgorszą odmianę raka - mięsak. Karta choroby przedstawiona przez specjalistów rujnuje jej życie. Swoimi lękami i myślami postanawia zapisać pamiętnik, który będzie równocześnie jej testamentem, pamiątką i listem do rodziny. Dziewczyna opisuje każdy swój dzień od momentu diagnozy - ból, smutek, żal, niespodziewane przygody, leczenie i terapię, pierwszą miłość, ale też trudne nurtujące ją pytania. Bo czy na pewno jest jakiś ciąg dalszy już po śmierci i czy umieranie boli..?
W książce pamiętnik prowadzi też matka dziewczyny, która w ten sposób chce ocalić od zapomnienia ostatni rok życia córki. Christel Zacharet opisuje zmagania Isabell ze śmiertelną chorobą, pokazuje jej walkę i chęć życia. To lekcja pokory, nauka o tym, że wartość naszego życia nie zależy od jego długości, tylko od tego, jak je przeżyliśmy, ile potrafiliśmy w życiu zrobić, nie żałując tego. Bohaterką jest śmierć, która wcale nie musi być końcem...
„Spotkamy się kiedyś w moim raju‘’ to bardzo wzruszająca lektura, która dotyka najbardziej intymnych zakątków duszy, zmuszając do refleksji. Polecam tę książkę tym, którzy biorą z życia wszystko, ale najbardziej tym, którzy stoją przed trudem pozornie niemożliwych wyzwań lub w obliczu prawdziwej tragedii. Isabell jest jak miliony innych dziewczyn na świecie, jak moje koleżanki, jak ja sama. Szybko staje się jednak tak różna od nas, bo stawia czoło trudnej, śmiertelnej chorobie. Opowieść czyta się bez zbędnych przerw i szybko nadchodzi jej kres. Na końcu – prawdziwa lekcja i smutek pożegnania.
Grafika:
Komentarze [4]
2011-09-27 21:48
Recenzja dobra, czyli debiut teoretycznie udany, jednak aj czekam na inne formy ;) W końcu nie dasz rady pisać samych recenzji ;) Niemniej pierwszy tekst na plus ;)
2011-09-27 21:15
Dobrze napisana recenzja. Informujesz, oceniasz, analizujesz. Ręka sama sięga na półkę z książką...
Po książkę, która porusza i zostaje w duszy. Poprzez cytaty, emocje i myśli.
2011-09-27 19:51
Książki, które dają do myślenia – lubię to :)
a co do debiutu, to fajna recenzja, naprawdę mam ochotę przeczytać tę książkę ;)
- 1