Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Sprawa życia i śmierci   

Dodano 2016-10-11, w dziale felietony - archiwum

W demokratycznych krajach prawo stanowi naród, a dokładniej mówiąc wybrani przez ów naród przedstawiciele. Ustanowione przez nich przepisy bywają różne, dlatego też określenie „zgodnie z prawem” nie zawsze musi w powszechnym rozumieniu znaczyć „etyczne” czy „sprawiedliwe”.

/pliki/zdjecia/cz1_2.jpgPolskie prawo aborcyjne z pewnością nie jest doskonałe, a temat jest na tyle kontrowersyjny, że nieustannie wzbudza ogromne emocje i społeczne protesty. Niezadowoleni są zarówno zwolennicy aborcji jak i jej przeciwnicy. Według obowiązujących przepisów, dokonywanie aborcji w Polsce jest możliwe jedynie w trzech wypadkach, gdy ciąża jest wynikiem przestępstwa, gdy zagraża życiu lub zdrowiu kobiety, i gdy u płodu stwierdza się ciężkie i nieodwracalne wady rozwojowe, których nie da się wyleczyć. Zwolennicy prawa do aborcji optują jednak za pełną wolnością kobiet do decydowania o własnym ciele, natomiast jej przeciwnicy kategorycznie się temu sprzeciwiają, opowiadając się za bezwzględnym zakazem przerwania ciąży, gdyż uważają, że aborcja to nic innego jak mordowanie w majestacie prawa. Tak czy inaczej dla obu tych opcji pojęcie aborcji jest pytaniem o początek, wartość i sens ludzkiego życia.

Natura obdarzyła ludzi pragnieniem i możliwością dawania życia, wspierając to instynktem macierzyńskim, który jest jednym z najsilniejszych, o ile nie najsilniejszym. Bunt przeciwko naturze i instynktowi to dramat na miarę antycznej tragedii. Morderstwo bezbronnego jest w naszej kulturze uważane za jedną z najgorszych zbrodni, ale wielu ludzi ma wątpliwości, czy aborcja faktycznie taką zbrodnią jest.

Może nie za wiele jeszcze w życiu widziałam i nie za wiele wiem, ale jestem przekonana, że ma na świecie takiego powodu, dla którego zdrowa psychicznie kobieta zdecydowałaby się usunąć ciążę bez zastanowienia. Myślę, że każda kobieta ma świadomość, że taka decyzja będzie mieć dla niej konsekwencje i to przeróżnej natury./pliki/zdjecia/cz2_2.jpg Przerwanie ciąży nie jest bowiem jakąś sportową dyscypliną, a traumatycznym przeżyciem i raną, która goi się przez lata, a i tak nigdy się nie zabliźni. Nawet bezwzględna konieczność usunięcia ciąży, choćby nie wiem jak mocno i rozsądnie uzasadniona medycznie, jest dla kobiety prawdziwym dramatem. Ale to ona, często w stanie skrajnego fizycznego bądź psychicznego wyczerpania, przerażona i załamana, zmuszona bywa niekiedy do podjęcia takiej decyzji. I nikt inny, tylko ona sama musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy potrafi potem z tym żyć, bo przecież świetnie zdaje sobie sprawę z tego, ze nigdy nie będzie w stanie o tym zapomnieć.

Kilkanaście dni temu wpłynął do Sejmu bardzo restrykcyjny projekt zmiany w ustawie o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, opracowany przez komitet "Stop aborcji", a popierany przez przedstawicieli partii rządzącej. Polki w znakomitej większości stanowczo zaprotestowały przeciwko zaostrzeniu przepisów w tej materii, które zakładały bezwzględny zakaz przerywania ciąży i postulowały obciążanie odpowiedzialnością karną każdego, kto przyczynia się do śmierci nienarodzonego dziecka (zarówno lekarza jak i samej matki). „Czarny protest” był więc fizyczną odpowiedzią polskich kobiet i popierających ich stanowisko mężczyzn, na próbę dokonania tych zmian bez głębokich konsultacji społecznych.

O przerwaniu ciąży mówi się i pisze przez ostatnie lata naprawdę sporo. Przedstawiane opinie i argumenty są krańcowo rozbieżne i często ze sobą sprzeczne. W dniu protestu dziesiątki tysięcy przeciwniczek projektu nowej ustawy wyszło na ulice wielu polskich miast. Niektóre teatry odwołały spektakle, uczelnie zawiesiły zajęcia. Liczne biura, urzędy, sklepy i inne lokale zamknięto. A wszystko dlatego, bo kobiet wzięły sobie tego dnia urlopy na żądanie chcąc zademonstrować publicznie swój sprzeciw i uświadomić rodzimym politykom,/pliki/zdjecia/cz3_0.jpg że nikt poza nimi samymi nie ma prawa decydować o ich życiu i ich ciele. Oczywiście te największe i najlepiej zorganizowane manifestacje odbyły się w Warszawie i innych wielkich polskich miastach, ale nie zabrakło ich również w małych miejscowościach. W wyznaczonych przez organizatorów punktach zorganizowano demonstracje, happeningi bądź pikiety (zbierano także podpisy pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w tej sprawie). Chodziło o to, by kobiety spotkały się wreszcie w miejscu publicznym w swoim gronie i zademonstrowały swoją siłę. I chyba się to polskim kobietom udało, bo choć ów Czarny Poniedziałek miał być akcją ogólnopolską, to został dostrzeżony również na świecie, a akcja ku zaskoczeniu wielu nabrała międzynarodowego charakteru. Walkę polskich kobiet o prawo do samostanowienia poparły bowiem kobiety w wielu europejskich stolicach a nawet w Chinach i w Palestynie. A jeśli problem z zaostrzeniem prawa aborcyjnego dostrzegły kobiety nawet w tak odległych częściach świata, to chyba warto się zastanowić, dokąd zmierzamy. W Warszawie protest rozpoczął się przed siedziby PiS, po czym jego uczestnicy udali się pod Sejm, a na koniec pod Teatr Polski, gdzie odbywała się akurat tego dnia wielka gala z okazji 35-lecia "Tygodnika Solidarność", w której uczestniczyli prezydent RP Andrzej Duda, premier Beata Szydło oraz przedstawiciele jej rządu.

Niektórzy publicyści (szczególnie ci skrajnie prawicowi), podejmując dziś ten temat, próbują w swoich tekstach i wystąpieniach medialnych wrzucać wszystkich mających wątpliwości do jednego worka. Wszystkich przeciwników nowej ustawy oceniają więc jako potencjalnych morderców nienarodzonych dzieci. A przecież tak nie jest i chyba nie da się sprowadzić całej sprawy tylko do „zakazywania” lub „zezwalania”.

/pliki/zdjecia/cz4.jpgAborcja to temat delikatnej natury i chyba nigdy w takich sytuacjach społeczeństwo nie bywa jednomyślne. Tak było i tym razem. Karmelitańska Wspólnota Nowej Ewangelizacji "Solniczka" oraz Telewizji Republika zorganizowały tego samego dnia w ramach sprzeciwu wobec "Czarnego Protestu" swój "Biały Protest", a w sieci pojawiły się także inicjatywy pod hasłem "Nie biorę udziału w strajku kobiet!" czy "Nie bądź krową, ubierz się kolorowo".

Temat nadal jest bardzo gorący, a dyskusje nie ustają. Według mnie byłoby jednak najlepiej, gdyby nasi przedstawiciele w rządzie zrobili wszystko, aby kobiety w Polsce chciały mieć dzieci, czuły się bezpiecznie i mogły liczyć na wsparcie ich macierzyństwa ze strony państwa. A przepisy dotyczące aborcji pozostawiłabym w brzmieniu uzgodnionym i uchwalonym w 1993 roku. W końcu, gdy coś jest prawnie dopuszczalne (pod opisanymi bardzo precyzyjnie warunkami), to jeszcze nie oznacza, że wszyscy zachcą z tego wątpliwego „dobrodziejstwa” skorzystać.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.4 /51 wszystkich

Komentarze [1]

~Jacek_22
2016-10-12 21:18

Oj tam, oj tam. Nie wiem, o co tak się wydzierają te feministki. Przecież wiadomo, że problemu z aborcją u nas nie ma. Wystarczy wziąć pierwszą lepszą gazetę i w ogłoszeniach poszukać takiego o treści “AAAAAAA! Farmakologicznie, tanio”. Po wejściu ustawy najwyżej będzie trochę mniej tanio, ale wciąż nie aż tak drogo, żeby np. skrobankowy wyjazd na Słowację wychodził kobiecie taniej.
Całkowite zakazywanie aborcji z wyjątkiem sytuacji, gdy kobieta z powodu ciąży umiera (bo w sumie tylko wtedy wiadomo, że na pewno tej ciąży nie donosi), to dla episkopatu poczucie realnie sprawowanej władzy (co będzie następne? kara grzywny za stosunek przedmałżeński? dwa dni aresztu za zjedzenie schabowego w piątek?), a dla organizacji przeciwników wyboru (bo tak naprawdę nie są za życiem, tylko przeciw wyborowi) taki fajny uciszacz sumienia. W końcu COŚ zrobili żeby nie było u nas aborcji – zamiast ludziom pomagać przy problemie niechcianej ciąży, zaczną wsadzać ich do więzienia za jej wyskrobanie (ja też tak robię – dam żebrzącemu dzieciakowi piątaka – to na pewno poprawi jego byt).
Patrzcie, jaki jest system wsparcia dla kobiet chcących aborcji w Holandii – najpierw lekarz “pińcet” razy namawia do urodzenia, konieczne pięć dni do namysłu, rozmowa z psychologiem, ponowne wysłuchanie informacji o korzyściach z urodzenia dziecka i dopiero jak kobieta w ten sposób uświadomiona nadal decyduje się na aborcję, to ją ostatecznie się wykonuje – co ciekawe, 90% “chętnych” rezygnuje z aborcji. Na drugim biegunie mamy Polskę, gdzie Pan Dochtór, w prywatnym gabinecie, po prostu weźmie kasę i załatwi sprawę dyskretnie, o nic nie pytając i do niczego nie namawiając, bo przecież z tego żyje i jak na mieście się rozniesie, że niechętnie skrobie, to będzie miał mniej pieniędzy. Ile ciąż w ten sposób się załatwia w Polsce? Rozbieżności w ocenie są spore – nikt jednak nie podaje liczby mniejszej niż 20 000, najwyższe szacunki mówią o dwustu tysiącach, czyli (te ostatnie) o mniej więcej jednej trzeciej ciąż.
No dobrze, pal sześć opiekę nad kobietą w niechcianej ciąży. A co jeśli kobieta nie umiera, ale ciąża skończy się dla niej kalectwem? Przykucie do łóżka na resztę życia, konieczność karmienia przez rurkę i załatwiania się pod siebie? Albo utrata wzroku? Albo jednej nogi? Albo takie zniszczenie serca, że nie da rady się uczesać bez duszności? A w dodatku płód jest ciężko chory i nie ma szans na przeżycie poza organizmem matki? Dla tych tak zwanych zwolenników życia wybór jest jasny – ma urodzić! Ma urodzić i kropka! Wyniki badań przecież nie zawsze się sprawdzają! A nuż wyjdzie zdrowe? Wyszło chore i zaraz zmarło, a matka jest przez to kaleką? Cóż – wola bozi.
Wiadomo powszechnie, że nie brakuje wśród anty-choicerów rodziców dzieci upośledzonych, którzy pewnie i mieli okazję je zawczasu wyskrobać, ale zdecydowali inaczej. Sądzę, że w ich wypadku działa zasada psa ogrodnika, bo czemu ktoś inny ma mieć lepiej niż oni? Z resztą ci ludzie na co dzień doświadczają kolosalnych trudów wychowania takich dzieci. Dla nich sprzeciw wobec aborcji to mechanizm obrony osobowości – po prostu muszą utwierdzać się w przekonaniu, że ich decyzja o urodzeniu takiego ciężko chorego dziecka była słuszna, bo inaczej wpadliby w chorobę psychiczną. Tak, to oznacza że każdego dnia są na skraju obłędu.
Popatrzmy na inną sytuację. Co zrobi lekarz ginekolog w szpitalu z pacjentką z ciążą pozamaciczną? Wiadomo, że 30% ciąż jajowodowych zanika samoistnie. Co w tej sytuacji? Ano jasne, że będzie czekał, aż stan chorej nie pozostawi wątpliwości co do rokowania (czytaj – do chwili, gdy ciąża pęknie i zacznie się krwotok), bo jak nie, to prokurator, sąd i być może więzienie. Oczywiste jest, że jak już kobieta dostanie krwotoku z ciąży pozamacicznej, to ma mniejsze szanse na przeżycie niż kobieta, której usunie się ją zanim zacznie krwawić. I większe szanse na kalectwo. I nieubłagana statystyka będzie się odzywać. I część tych kobiet umrze, bo na przykład krwotok się zdarzy o trzeciej w nocy i zanim obudzą położną, ginekologa, anestezjologa, zorganizują zabieg, minie co najmniej 20 minut, krytyczne dwadzieścia minut. Czasami zbyt długie dwadzieścia minut.
Moja propozycja jest taka – w każdym mieście powinien być kościół, w którym stanie stos do ofiary całopalenia. Jak już kobieta umrze z powodu ciąży, to rzućmy jej ciało na stos ofiarny dla Jahwe. Podobno według Księgi Kapłańskiej Starego Testamentu, nasz Pan lubi zapach spalonego ciała.
Upisałem się setnie, ale trochę za dużo na sercu leży w związku z tym tematem.
A ustawa i tak była próbą obecnego rządu, jak wielki prezent da się zrobić episkopatowi, żeby ten poparł zagarnianie władzy przez PiS. Cała sprawa rozbija się tak naprawdę o sądy, bo to jedyna część władzy w Polsce, która jeszcze nie daje się Kaczyńskiemu wziąć pod but. I dlatego Kaczyński szykuje wielką czystkę wśród sędziów, żeby w przyszłości mógł wsadzić do więzienia kogo tylko zechce (prokuratorów już ma w garści). Czystka będzie tak wielka, że bez poparcia fioletowych beretów Prawo i Sprawiedliwość będzie się bało ją przeprowadzić. I właśnie tym jest ustawa zakazująca aborcji – to najczystsze polityczne umizgi do biskupów w celu pozyskania ich szczerego poparcia dla wprowadzenia u nas praktycznej dyktatury za fasadą demokracji, którą Kaczyński i jego poplecznicy będą sobie wycierać gęby (“jesteśmy demokratycznie wybraną władzą!”). Pamiętajcie o tym.
www(kropka)pomagamy-kobietom(kropka)peel

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry