Stare bajki były jednak lepsze
Gdy byłem małym chłopcem, oglądałem namiętnie bajki na kanale TMT. Był to dla mnie w tamtym okresie życia kanał szczególny, bo w odróżnieniu od choćby Mini Max emitowano w nim głównie starsze bajki, nawet takie z czasów dzieciństwa mojej mamy. Piękne wspomnienia. Powiem więcej, gdy dziś na wspomnianym kanale widzę: „Spółdzielnię Straszydło”, „Bolka i Lolka”, „Reksia”, czy też „Pszczółkę Maję”, przysłowiowa łezka potrafi mi się w oku zakręcić. Niestety, nawet tam bajki te pojawiają się już coraz rzadziej. Dlaczego?
Bajki mojej młodości może były niezbyt długie i miały niezbyt szybką, a przy tym mało skomplikowaną akcją, ale za to opowiadały historie pogodnych, wesołych bohaterów, z którymi każde dziecko mogło się utożsamić lub zaprzyjaźnić. Bajki te miały także wartość edukacyjną, bo przekazywały dzieciom różne wartości, choćby takie jak: dobroć, miłość czy przyjaźń. Propagowały ponadto zachowania prospołeczne – uczynność czy altruizm i bez wątpienia uczyły istotnych codziennych zachowań, takich jak mycie rąk przed jedzeniem, czy też mycie zębów.
A jak jest dziś? Dziś postawiono w bajkach na coś zupełnie innego, co można by nazwać efekciarstwem. Autorzy współczesnych bajek sprawiają często wrażenie, jakby zapomnieli o podstawowych założeniach tego gatunku. Proponowane przez nich bajki niekoniecznie więc rozwijają dziecięcą wyobraźnię, wychowują, bawią, czy wzbudzają radość, a w odróżnieniu od tych „starych” pozbawione są często treści edukacyjnych i wartości. Oczywiście nie powinniśmy demonizować, bo w niektórych bajkach udałoby się nam jeszcze takie elementy znaleźć, ale najczęściej są one wtedy podane w taki sposób, że żadne dziecko raczej ich nie zauważy. Wystarczy zerknąć na ekran, by przekonać się osobiście, że to, co pozornie jest obrazem przeznaczonym dla dziecka, tak naprawdę jest niczym innym jak krwawym, kreskówkowym horrorem. Tyczkowate bohaterki i muskularni bohaterowie o nadludzkich zdolnościach nieustannie walczą, knują, zadają innym ból, giną, by potem w cudowny sposób ożyć i znów walczyć, zadawać ból, i znów ginąć. Warto też wspomnieć o banalnych fabułach i krzykliwych bohaterach, którzy wzbudzają w dzieciach lęk i uczą agresji oraz przemocy. Nie wierzycie? To zajrzyjcie na dowolny kanał z bajkami dla najmłodszych. Ja włączyłem sobie na początek przeobrażoną już chyba z tysiąc razy stację Teletoon. Moje odczucia po kilku minutach oglądania przypadkowej bajki były jednoznacznie negatywne. O czym była ta bajka? Streszczę to w jednym zdaniu. Jeden obrzydliwy maszkaron poganiał innego, nie mniej ohydnego stwora, laserem. Jakie było przesłanie tego dzieła i czego miało ono uczyć dzieci? Nie wiem do dziś. Nie mam też pojęcia, jakie to wyższe wartości moralne chciał poprzez to dzieło przekazać dzieciom jego autor? Żeby poprawić sobie humor postanowiłem przełączyć tę stację na Mini Mini, z nadzieją oczywiście, że może tam uda mi się znaleźć coś bardziej przyzwoitego. Okazało się, że dobrze zrobiłem. Na tej stacji można bowiem jeszcze coś takiego znaleźć, choć niektóre propozycje są tu z kolei nadmiernie przesłodzone. Można by rzec, że znane wszystkim z mojej generacji „Troskliwe Misie”, przy niektórych proponowanych na tym kanale bajkach, to mały pikuś. Gdyby jednak jakieś dziecko prosto z Mini Mini przesiadło się na Teletoon, byłoby to dla niego jak czołowe zderzenie z pociągiem. Kiedyś problem ten rozwiązywała całkiem fajnie stacja Mini Max, w której serwowano bajki zarówno dla maluszków jak i dla dzieci nieco starszych. Oczywiście i tam dało się czasem trafić na takie „kwiatki”, których bym małemu dziecku nie pokazał, ale z reguły proponowano tam dzieciom bajki w stosownych ilościowych i wiekowych proporcjach. Niestety, odnoszę wrażenie, że dziś na każdej stacji z bajkami panuje totalny chaos.
Wartość edukacyjna bajek jest nadal nie do przecenienia, dlatego ich dobór jest tak ważny. A czego uczą współczesne bajki? Większość z nich uczy agresji i szeroko rozumianej przemocy. Ba, nawet śmierć w dzisiejszej „kreskówce” nie jest już czymś przejmującym, bo często bywa pokazywana jako następstwo uderzenia w twarz. Mam wrażenie, że dziś empatii czy dobroci uczy się przez pokazywanie dzieciom najbardziej skutecznych metod i technik spuszczania łomotu czarnemu charakterowi bądź też sposobów definitywnego unicestwiania go. Czy nie lepiej pokazać jednak dziecku starego, dobrego „Pingwina Pik Poka”? I tak się teraz zastanawiam. Czy nasza cywilizacja naprawdę potrzebuje ludzi wypranych z wartości? Pewnie tak, bo przecież z takich ludzi łatwiej zrobić bezwolne marionetki.
Sami widzicie, że rola bajek w procesie wychowawczym jest ogromna i nie do przecenienia. Przez bajki i programy edukacyjne można dzieci czegoś sensownego nauczyć, ale można też nimi niestety manipulować. Nigdy nie brakowało ludzi, którzy próbowali to czynić. Nie inaczej jest teraz. Przykład? Nie pamiętam już dokładnie czy był to holenderski, czy też belgijski program dla dzieci, ale to, co w nim zobaczyłem, dosłownie mnie zamurowało. Na ekranie podskakiwał obdarzony twarzą męski członek, który z pomocą swych małych rączek pokazywał, jak można się masturbować. Porażka. Jak można było wyprodukować coś takiego i to z myślą o tak małym, niewinnym odbiorcy? Niebezpieczna według mnie jest także próba upolityczniania dzieci przez bajki. Świetnie pokazano to w jednym z odcinków „Świata według Kiepskich”. Widzimy w nim Ferdka, który ogląda w telewizji bajkę. Postacie w tej bajce śpiewają taki oto tekst: „Zawsze lepsza rączka prawa, sprawiedliwa, nie koślawa”. Może przesadzam, ale kiedy przyjrzymy się innym podobnym produkcjom, które dzieci oglądają równie chętnie jak bajki, to zapewniam was, że nie raz szczęka może wam opaść. I pomyśleć, że nie tak niedawno pojawiły się w mediach komentarze o demoralizującym wpływie na dzieci „Bolka i Lolka”… Jestem głęboko przekonany o tym, że są rzeczy, o których dzieci nie powinny mieć wiedzy, gdyż może to zabić nie tylko ich niewinność, ale może też skierować ich ciekawość na sfery ludzkiego życia, których na tym etapie rozwoju nie są w stanie zrozumieć. Dlatego jestem zdecydowanie przeciwny takim pseudo edukacyjnym programom, które w moim pojęciu są niczym innym jak gwałtem na umyśle dziecka. Nie pozwólmy na to!
Czy jest jednak jakiś sposób na uchronienie współczesnych dzieci przed wpływem tak nieodpowiednich i niebezpiecznych bajek? Na szczęście jest. W dobie Internetu możemy przecież pobierać z sieci wiele różnych materiałów, a zatem rozsądni rodzice mają szansę skorzystać z odpowiedniego dla wieku i możliwości percepcyjnych ich dziecka „bajkowego arsenału”. Dawne bajki nie zestarzały się. Ich przekaz jest wciąż aktualny. A zatem nie zawsze to, co stare, musi być gorsze. Przeciwnie. Nie dajmy się także zwieść tym, którzy próbują nam namieszać w głowie, mówiąc, że Żwirek to jednak kręcił z Muchomorkiem, a Tola nie była jedynie koleżanką Bolka i Lolka.
Grafika:
Komentarze [3]
2021-01-29 15:29
Dokładniej to “Odwrócona góra albo film pod strasznym tytułem” :D
2019-12-12 19:29
Film pod strasznym tytułem.
2015-02-28 12:38
Hej, może Ty mi pomożesz.
Kiedyś, jako dziecko, oglądałam troszkę dziwną bajkę i chciałabym ją teraz znaleźć lecz nie znam nawet tytułu.
Była to bajka o mężczyźnie i kobiecie mieszkających w swoim gospodarstwie. Mieli syna, lub dwóch ale już nie pamietam. Mięszkał z nimi dziadek, który był wynalazcą. Pewnego dnia przyszło do nich stworzenie ktore mogło zmieniać kształty i przybralo postać chlopca, ich syna. Mieszłay z nimi też takie małe stworki co wyglądały jak tłuściutkie chomiki z dużym nosem i filiżanką zamiast kapelusza. Były to chyba Papusiaki. W którymś odcinku odwiedził ich też ni to facet ni jeleń. Ciało faceta, niebieska głowa jelenia/łosia a między rogami miał taką święcącą kulkę i nazywał się chyba Znicz? Ich dom był niedaleko rzeki/jeziorka/stawu i tam chodzili robić pranie w tam mieszkały rusałki :)
Mam nadzieje, że była taka bajka i ją znajdę bo inaczej muszę iść na leczenie xD
- 1