Summer – cz. 1
Wracając ze szkoły tą samą, nudną drogą Summer myślała tylko o jednym. Chciała, żeby ten dzień dobiegł już końca. Czuła, że powrót do domu może być dopiero początkiem jej zmartwień, ale była już trochę przyzwyczajona do tej sytuacji. Idąc szybkim krokiem, kopała po drodze wszystko, co wpadło jej pod nogi. Kiedyś pewna siebie dziewczyna, można by rzec szkolna gwiazda, uśmiechnięta i spontaniczna (śliczna brunetka włoskiego pochodzenia), dziś buntowniczka z ciemnym makijażem na twarzy, podartymi spodniami i w nieco za dużej bluzie z kapturem, który przysłaniał jej piękne rysy.
Weszła do domu. Trzasnęła z premedytacją drzwiami, aż poczuła jak drży jej ręka. Ten stosunkowo duży, jednorodzinny dom, nie był jej straszny. Znała go. Już w przedpokoju uderzył ją jednak zapach alkoholu zmieszany ze spalenizną. Wiedziała, co ją czeka. Wbiegła do salonu, a jej oczy dostrzegły leżącą na sofie kobietę, w wieku około czterdziestu lat. Postać ta miała na sobie starą, wyblakłą sukienkę, a w jej ręku połyskiwała złowrogo pusta już butelka po whisky. Summer wystraszyła się, jednak pod wpływem nagłego impulsu chwyciła kobietę za ramiona i mocno nią potrząsnęła.
- Coś Ty zrobiła? Znowu? Mam już tego dosyć. Albo z tym skończysz, albo już nigdy w życiu nie zobaczysz mnie na oczy. – wycedziła jadowicie przez zaciśnięte zęby.
Zdenerwowana Summer spróbowała posadzić półprzytomną kobietę o drobnej posturze na starej, wysłużonej już mocno sofie.
- A, a, aaale słoo-łoo-łoneczko ja ni-ni-niiic a nic nie piłam - odpowiedziała kobieta, upuszczając na podłogę pustą butelkę whisky.
- Mamo, zobacz jaki tu burdel! Mam już dosyć bycia rodzicem! To ty jesteś w końcu matką, a ja tylko córką. Zrozum wreszcie, że tato odszedł na zawsze i nie wróci już do nas!
Zrezygnowana dziewczyna w głębi duszy bardzo kochała swoją matkę, która od niedawna uwięziona była w sidłach nałogu. Nie wytrzymywała już ciągłych kłótni i awantur w domu oraz irracjonalnego zachowania swojej matki. Nie potrafiła się na niczym skupić. Jej największa dotychczasowa pasja - taniec, poszła w odstawkę. Teraz to niestety ona musiała przejąć domowe obowiązki, które w normalnych rodzinach spoczywają na barkach dorosłych. Dorabiała jak i gdzie tylko mogła. Pomagała na przykład pewnej starszej pani, która była dla niej jak rodzona babcia. Kosiła też trawniki sąsiadów i wyprowadzała ich psy na spacer.
Mętlik w głowie nakazał jej szybko opuścić to pomieszczenie. Odwróciła się i zabierając ze sobą torbę zbiegła po schodach. Nie wiedziała co robić, nie miała żadnego planu, chciała po prostu znaleźć się jak najszybciej i jak najdalej od tego miejsca. Chciała tylko zaznać spokoju. Musiała pomyśleć. Po chwili znalazła się już w swoim pokoju. Położyła się na łóżku, włożyła do uszu słuchawki i próbowała się oderwać choć na chwilę od koszmaru, który towarzyszył od niedawna jej życiu. Nagle usłyszała płacz dochodzący z dołu. W jednym momencie zerwała się z łóżka i niczym poparzona pobiegła w kierunku, z którego dobiegał głos.
O nie! Zapomniałam o Tobie Milo! - wrzasnęła dziewczyna.
Biegła po schodach modląc się, aby wszystko było w porządku…
CDN.
Komentarze [1]
2010-10-01 17:58
z niecierpliwoscia czekam na ciag dalszy :)
- 1