Ta dzisiejsza młodzież...
Często spotykam się z opinią, że młodzi ludzie są coraz gorsi. Gorzej się zachowują, mniej czytają, mało się uczą i poza Internetem nie posiadają innego życia. Takie opinie najczęściej wygłaszają ludzie starsi, ale okazuje się, że nie tylko, bo nie tak dawno byłam świadkiem dyskusji, w której o demoralizacji młodego pokolenia rozprawiali sami jego reprezentanci. Słyszałam jak żałują, że nie urodzili się w czasach swoich rodziców.
Niektórzy nauczyciele namiętnie powtarzają, że w szkołach nie ma juz "takiej" młodzieży jak kiedyś, a dzisiejsi uczniowie pozwalają sobie na znacznie więcej niż wypada, nie przejmując się zbytnio normami moralnymi i zasadami obowiązującymi w kręgu kulturowym, w którym przyszło im żyć. Takie opinię głoszą także księża, nieustannie wmawiając nam, że wspólnoty młodzieżowe nie są już takie same, bo ich członkowie mają niewłaściwe podejście do życia. Ciągle słyszymy, że żyjąc w czasach dobrobytu, gdzie wszystko mamy na wyciągnięcie ręki, nie umiemy w sumie doceniać tego, co mamy i że nie szanujemy ani siebie, ani starszych. To tylko niektóre z zarzutów stawianych młodym ludziom.
Czy młodzież XXI wieku jest naprawdę aż tak bardzo zdemoralizowana? Czy wierzymy w to, że pokolenie naszych rodziców było w młodości aż tak doskonałe? Przecież ludzie się nie zmieniają. Zmieniają się jedynie warunki i otoczenie, w którym przychodzi im żyć. Ludzkie zachowania i potrzeby pozostają również od wieków niezmienne, a zmianie ulegają jedynie sposoby ich realizacji. Mają te same problemy, chociaż inaczej do nich podchodzą. Większość z nas dziś nie głoduje, bo jedzenia mamy pod dostatkiem, ale za to cierpimy na choroby wywołane niezdrową żywnością, a zwłaszcza nadmiarem jej spożycia. Teoretycznie potrafimy wykryć i wyleczyć prawie każdą chorobę, ale okazuje się, ze pojawiają się nowe schorzenia (głównie cywilizacyjne), z którymi jakoś nie za bardzo dajemy sobie radę.
A więc jeśli ludzie nie zmieniają się od pokoleń, to dlaczego miała by się zmienić młodzież? Owszem, dziś większość z nas nie musi się martwić o zaspokojenie swoich elementarnych potrzeb i ma o wiele więcej możliwości rozwoju, ale okazuje się, że jest nam wcale łatwiej, bo bardzo często stajemy w obliczu sytuacji konieczności dokonywania wyboru i nie wiemy, co wybrać. Trudno jest nam odnaleźć siebie w świecie, który nas otacza. Życie staje się coraz szybsze i coraz więcej od nas wymaga. Często mam wrażenie, że niektórzy młodzi ludzie nie dają rady sprostać tym wymaganiom. To, że mamy trudności z nawiązywaniem prawdziwych relacji międzyludzkich, nie oznacza jednak, że nie potrafimy sobie znaleźć realnych przyjaciół (takich poza Facebookiem). Nie poddajemy się jednak i ciągle szukamy swojego miejsca w świecie. I sądzę, że wcale więc nie jesteśmy gorsi czy bardziej zbuntowani od naszych rodziców, gdy ci byli w naszym wieku. Wystarczy posłuchać wspomnień dziadków.
Młodzi ludzie zawsze mieli swój świat i wyróżniali się spośród innych grup wiekowych. Wśród nich zawsze byli ci mądrzejsi, rozsądniejsi i ci mniej rozgarnięci, bardziej szaleni, dlatego moim zdaniem nieuzasadnione jest stawianie tezy, że któreś z wcześniejszych pokoleń było od nas lepsze.
Grafika:
Komentarze [2]
2016-07-04 23:26
“Kopernika” nie dostał pozwolenia dyrektora na zagranie na studniówce w “Górniku” (dzisiaj zdziwienie budziłaby pewnie sama prośba o taką zgodę) – za palenie papierosów obowiązkowo zachowanie naganne na koniec roku, za recydywę wylot ze szkoły – pary z reguły nie czekały 12, 9 ani nawet 6 miesięcy żeby przejść od chodzenia za rączkę do konkretnych czynności płciowych
W moich czasach, pokolenie później (na początku XXw.): – browar zamknęli – alkohol w ilości większej niż 2 piwa piło się od wielkiego dzwonu – nikt nie przejmował się zgodą dyrektora na działalność poza szkołą – palenie papierosów przez dyrektora szkoły komentowane było “gasić to panowie, tylko nie o ścianę, bo świeżo malowana” – pary głównie chodziły za rączkę – dziewczyna która “dała” po krócej niż roku chodzenia dostawała łatkę puszczalskiej (takich prawdziwych “rozłożystych” było może ze dwie-trzy w roczniku – nie wiem do końca, bo nie korzystałem) – klimat w niejednej szkole był duszny i małomiasteczkowyJak to podsumować? Pokolenie rodziców naprawdę było lepsze od mojego :-)
2016-07-04 23:00
Błahe.
Nic odkrywczego.Ale propsy za granie na wiolonczeli.
________________________________________________
Klikam słonia.
- 1