Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Takich skrzydlaków już nie ma   

Dodano 2013-04-15, w dziale inne - archiwum

W dobie dynamicznie rozwijającej się miejskiej komunikacji, taksówki odchodzą powoli do lamusa. Rzadko się słyszy, aby - szczególnie w małych miastach - ludzie przemieszczali się jeszcze takim środkiem transportu. Taksówkarze to zazwyczaj ludzie, którzy wykonują ten zawód, bo nie potrafią robić nic innego, a przecież muszą jakoś utrzymać swoje rodziny. Trafiają się jednak wśród nich także prawdziwi pasjonaci, dla których samochód jest czymś więcej, prawie członkiem rodziny. Jedną z takich osób jest warszawski taksówkarz, pan Daniel Spychalski.

/pliki/zdjecia/merc22.jpg Pan Daniel nie jest już młodym człowiekiem. Od paru lat jest już na emeryturze, ale z przekonaniem twierdzi, że kocha swój samochód i nie opuści go do końca swoich ziemskich dni. Pan Daniel pracuje nadal, ale teraz preferuje nocne zmiany. Najczęściej spotkać go można przy Dworcu Centralnym, przy Galerii Centrum oraz przy byłych Domach Centrum.

Jego wóz (Mercedes-Benz 200, ostatni model w Warszawie) zawsze stoi samotnie, kilka metrów za innymi. Dlaczego? Taksówkarze z korporacji mieli pretensje do Spychalskiego o to, że robi im zbyt dużą konkurencję, że zwraca na swój wóz zbyt dużą uwagę, odbierając im klientów. Pan Daniel nie nazywa tych ludzi kolegami po fachu, ale znajomymi, z którymi bardzo rzadko rozmawia. Tak czy inaczej nie kłoci się z nimi, a jego Mercedes zawsze stoi z tyłu i czeka tylko na jakiegoś pasjonata, który przechodząc późnym wieczorem przez centrum Warszawy zechce do niego wsiąść i przejechać się po mieście. Dokądkolwiek, bez celu.

Okazuje się, że tacy pasjonaci starych samochodów trafiają się stosunkowo często. Najczęściej przy hotelu Marriott i przy ul. Chełmońskiego. W weekendy pan Daniel lubi podjechać tam wieczorem. Jego samochód był w latach 1967-75 własnością MSZ i woził różnych dygnitarzy. Potem wycofano go z eksploatacji i wystawiono na tzw. „przetarg”, gdzie kupił go pan Daniel. Zapłacił za niego prawie tyle, ile kosztował wówczas nowy Polski Fiat 125 (127 tysięcy zł). Licytacja – jak wspomina -rozpoczęła się od 50 tysięcy zł, a zakończyła sumą 120 tysięcy zł. Pan Daniel jest taksówkarzem od 1966 roku i przez wiele lat był wierny wyłącznie polskiej motoryzacji, prowadząc Warszawy. Gdy spytałam go, co zmieniło się w jego pracy w ciągu tych lat, stwierdził, że zmieniło się wiele, ale przede wszystkim miasto i klienci. Przybyło nowych taksówek, a także innych form przewozu osób, przez co ogromnie wzrosła konkurencja. Jego zdaniem warszawski taksówkarz robił kiedyś 50 kursów dziennie, a dziś… może 3 lub 4.

W komedii Stanisława Barei taksówkarz woził takich pasażerów, jakich sobie wybrał. W praktyce wyglądało to jednak całkiem inaczej. Przepisy były jednakowe dla każdego. Nie było możliwości wyboru, ale w tamtych czasach na postojach czekało znacznie więcej osób. Nie było oczywiście takich udogodnień technicznych jakie są dziś. Nie było możliwości telefonicznego zamawiania taksówek. Kto potrzebował taksówkę szedł na postój, wsiadał i jechał do obranego przez siebie celu.

Pan Daniel lubi jeździć nocą - za dnia się boi. Jak można bać się jeździć za dnia, skoro to w nocy wydarza się najwięcej przestępstw? Pan Spychalski uważa, że w nocy jego Mercedes nie rzuca się tak bardzo w oczy jak za dnia i czuje się bezpieczniej.

Mercedes 200 jest w posiadaniu pana Spychalskiego od 1975 roku. Kupił go na jesieni. Padał wtedy rzęsisty deszcz. Przed 75 rokiem jeździł Warszawami ale postanowił to zmienić, bo Mercedes wyglądał wtedy znacznie bardziej prestiżowo. Teraz wygląda wyjątkowo. Klienci nie zwracali wcześniej uwagi na ten samochód. Teraz to robią. W końcu jego Mercedes ma już 46 lat. Rzadko który samochód dożywa takiego wieku i jeszcze pracuje.

Czy ma jakieś problemy związane z samochodem? Cóż, twierdzi, że problem jest z serwisami. Z zewnątrz jest idealnie, ale kiepsko jest ze zderzakami, bo zaczynają się kruszyć. Silnik i inne elementy można jeszcze naprawiać, bo są części.

Pan Daniel nie inicjuje nigdy rozmowy ze swoimi pasażerami. Mówi tak: „Nie zaczynam rozmowy z pasażerem. Jeżeli on zaczyna to i mi wypada porozmawiać. Ale jak klient jest milczący, to jak ja mam z nim nawiązywać rozmowę? Jak on może ma jakąś rozterkę, swoje myśli, a taki byle kierowca zawraca mu głowę ? Nie można tak. W większości to rozmawiam z pasażerami głównie na temat mojego samochodu. Ludzie pytają, z którego roku jest, ile już kilometrów przejechał. Do końca nie wiem ile. Licznik kręci się do 100 tysięcy i znowu zaczyna od zera. Gdybym prowadził zapiski przez 38 lat, to kartki by pewnie pożółkły, zginęły. Dawniej robiło się 80 tysięcy kilometrów rocznie, teraz mniej. Ale myślę, ż e przejechał tak mniej więcej około 1,5 miliona km.”

Pan Spychalski opowiedział mi też historię, której nigdy nie zapomni: „Wiozłem kiedyś pasażera. On mało mówił, pytał tylko o samochód. Twierdził, że pierwszy raz w życiu takim jedzie. Zawiozłem go na Ursynów, zapłacił i powiedział, że ma dla mnie prezent. Szukał, szukał, w końcu wyciągnął coś i podał mi, mówiąc: proszę bardzo. Patrzę, a to 100 dolarów. Zaskoczony zapytałem czy nie fałszywe. Na co gość obruszył się. Było to kilka lat temu. Nie wiem, kim był ten człowiek, ale utkwił mi w pamięci. To był dowód jego zachwytu nad tym samochodem.”

Niemcy mówią „Einmal Mercedes – Immer Mercedes! Wer einmal Mercedes fährt, bleibt der Marke häufig treu” (Raz Mercedes – Zawsze Mercedes. Kto choć raz przejedzie się Mercedesem, zostanie wierny tej marce na zawsze). Pan Daniel zgadza się z nimi w zupełności. Nie ma opcji, aby teraz się go pozbył. Tyle lat mu służył, że nie wyobraża już sobie życia bez niego. Nie chce nowego Mercedesa, chociaż ten nie ma wspomagania i pasów. Gdy spytałam go o to, czy należy do jakiegoś klubu miłośników Mercedesa, odpowiedział z lekkim uśmiechem na twarzy: „Nie. Na razie pracuję, a przyjemności zostawiam sobie na później. Zloty oglądam w telewizji, ale nie mają tam już takiego skrzydlaka jak ten mój.”

Grafika:

Oceń tekst
Średnia ocena: 5 /26 wszystkich

Komentarze [2]

~Luca
2013-04-15 23:32

Miłe zaskoczenie, ode mnie piątka.

~Osprey
2013-04-15 23:03

Miałem niewątpliwą przyjemność obejrzeć ten samochód na własne oczy. Robi niesamowite wrażenie. Mercedes ma prezencję, o której inne marki mogą tylko pomarzyć. Taksówkarz jeździ nocą ze względu na warunki panujące na drodze. Mniejszy ruch, czyli unikanie niepotrzebnego ryzyka wypadku. Występował kiedyś w jednym z odcinków “Legend PRL-u” na TVN Turbo. Szkoda, że na zdjęciu znajduje się popularna “beczka”, a nie “skrzydlak” :)

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry