Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Technika zabija muzykę?   

Dodano 2013-04-19, w dziale inne - archiwum

Muzyka to jedna z najcudowniejszych rzeczy, jaka spotkała mnie na tym szarym świecie. Uwielbiam wszelakie dźwięki. Od majestatycznego szumu drzew, po ryk widlastego silnika w lśniącym, klasycznym samochodzie. Można przecież słuchać wszystkiego, wszak całe otoczenie napełnia nas różnorodnymi tonami.

/pliki/zdjecia/gram1.jpgDawniej było ciężko i smutno. Muzyki można było słuchać jedynie na żywo. Niewątpliwa przyjemność spotykała nas tylko wtedy, kiedy jakiś grajek lub najlepiej grupa muzyków znajdowała się w naszym otoczeniu. Później było już nieco łatwiej, bo ktoś w końcu poszedł po rozum do głowy i zaczął wykorzystywać naukę do celów bardziej przyjaznych, niż wynajdywanie kolejnych bezsensownych praw, które w tak okrutny sposób pozbawione są duszy. Nauka się przydała, a człowiek po raz pierwszy zaczął rejestrować i odtwarzać dźwięki.

Dużo mówi się o tym, kto pierwszy stworzył coś, co można byłoby nazwać prymitywnym urządzeniem rejestrująco - odtwarzajacym. Podobno pierwszy był Albert Magnus. W XIII w. św. Tomasza z Akwinu chciał - mówiąc młodzieżowo – zrolować i stworzył maszynę, która potrafiła mówić. Zejdźmy jednak na ziemię i odrzućmy wszelkie konwenanse, bo niedługo okaże się, że rejestrator dźwięku wymyślił… Kim Dzong Un.

Na przełomie 1877 i 1878 oficjalnie zarejestrowano pierwszy dźwięk. Dokonał tego Thomas Edison (tak, tak, ten sam, który wynalazł żarówkę). Za nośnik dźwięku posłużył u Edisona woskowy cylinder. Oczywiście było to niesamowicie archaiczne rozwiązanie, które nie dawało szans na rozwój i masową produkcję tego wynalazku. Audiofile musieli czekać jeszcze parę dobrych lat.

/pliki/zdjecia/gram2.jpgIstnienie rynku fonograficznego zapoczątkował Emil Berliner. Jego płyta szelakowa okazała się wynalazkiem niesamowicie ważnym dla dalszego rozwoju muzyki. Na początku lat dwudziestych XX w. wartość sprzedaży nagrań wyniosła ponad 100mld! Hajs się zgodził, a grouppies mogły w końcu do bólu rozkojarzyć się przy uwielbianych dźwiękach. Szybki rozwój został niestety zahamowany przez Wielki Kryzys.

1948 roku nadeszły nowe czasy. Rozpoczęła się swoista złota era muzyki. Zadebiutował winyl! Płyta gramofonowa zapewniała świetny dźwięk i możliwość ciągłego odtwarzania muzyki. Polichlorek winylu, który okazał się świetnym kompozytem do wytwarzania płyt, stał się coraz częstszym gościem w naszych domach. Muzyka zapisana na winylu ma w sobie coś. Jeśli nie słyszeliście nigdy charakterystycznego trzeszczenia, które ma nad wyraz majestatyczny i romantyczny wydźwięk, musicie tego spróbować! Na szczęście nie jest za późno. Takie nośniki mają swoich wielkich fanów, a wielkie osobliwości muzycznego świata do dziś wydają swoje dzieła na czarnej, siedmio calowej płycie. Każdy DJ powie Ci o wyższości czarnego winylu nad innymi nośnikami. Na szczęście muzyka ta nie umarła, a winyle, na których znajdują się prawdziwe perełki w postaci pierwszych wydań największych muzycznych osobliwości oraz zespołów, cieszą do dziś, bo każda minuta spędzona przy 45 obrotach nie jest minuta straconą!

/pliki/zdjecia/gram3.jpgWśród nas są już „dzieci Neostrady”. Te osobniki nie pamiętają nawet kaset magnetofonowych! Ten wynalazek z przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych przez długi okres zalegał na bazarach, w sklepach i w samochodach w naszym kraju. Co prawda do powstania formuły znów pomocna okazała się nauka, ale swoista dusza przeszła przez technologiczny przełom i cudem znalazła się również na kasecie. Przeszła z winylu i wtopiła się w klimat epoki. Epoki nad wymiar pięknej i klimatycznej. Do muzyki odtwarzanej z kaset szalały młode dziewczyny, młodzi chłopcy, ludzie starsi… Dała ona niesamowitą szansę wypłynąć na szerokie wody każdemu domorosłemu zespołowi. I nie ważne czy grał on rock, czy też uderzał w klimaty disco. Powstawały wspaniałe odtwarzacze, walkmany…. Niech te piękne czasy powrócą!

1982 rok okazał się rokiem przełomowym. Wtedy światło dzienne ujrzała płyta kompaktowa. Trudno w to uwierzyć, ale dobrze znane nam CD ma już 31 lat! Projekt firmy Philips i Sony okazał się krokiem milowym dla techniki i obecnego kształtu rynku fonograficznego. Płyta zrewolucjonizowała przemysł muzyczny, który został zbudowany na solidnym fundamencie z płyt winylowych i kaset magnetofonowych. Rozpoczął się czas poliwęglanowych krążków z zakodowanymi cyfrowymi danymi. Rozwiązanie to okazało się tak dobre, że płyta CD jest do dziś najczęściej używanym fizycznie nośnikiem.

/pliki/zdjecia/gram4.jpgChwała jednak przemija. Przyszedł czas na majestatyczne wstrzyknięcie trucizny w krwioobieg płyty CD, by mogła spokojnie umierać i odejść zapomniana tam, gdzie wcześniej posłała winyle i kasety. Dziś muzyka jest wszędzie i prawie na wszystkim. Mała kosteczka kieszeni okazuje się odtwarzaczem MP3, który bije na głowę inne cudowne odtwarzacze. Dzięki niemu możemy z muzyką w uszach podróżować i zwiedzać świat. Jest to niewątpliwy skok do przodu, patrząc z perspektywy ostatnich stu lat. Niestety… Ten typ zapisu zabija ducha muzyki, a tylko nieliczni pamiętają jeszcze, co oznacza trzeszczenie winylu, przewijanie taśmy w kasecie, czy też otwieranie pudełka z płytą CD i czytanie dołączonej do niej książeczki. Dziś wiemy także, że cyfryzacja oznacza dźwięk skompresowany, niższej jakości i nie daje szansy na poznanie wszystkich brzmień, jakie oferuje tradycyjna płyta. Na szczęście epoki przemijają, ale stare śmiecie pozostawione gdzieś na strychach są odnajdywane przez osoby, które nadal chcą wrócić do czasów, gdy słuchano prawdziwej muzyki.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 3.9
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 3.9 /39 wszystkich

Komentarze [4]

~polako
2013-04-23 21:06

Tytuł w ogóle nie pasuje do artykułu. Sam tekst też nudny. Napisane na “odpieprz się”. 1

~Rafaello
2013-04-23 08:44

Nadmierne uproszczenie. Cyfryzacja to nie tylko format MP3. Wiele sklepów internetowych oferuje pliki w formacie FLAC, który jakościowo biją na łeb płytę winylową. Nie przeceniajmy też znaczenia tzw. wojny głośności. Zjawisko dotyka jedynie muzyki popularnej, która i bez tego jest tandetna. Mastering nagrań muzyki poważnej jest bardzo staranny.

~:) :) :)
2013-04-22 19:34

Winyle 7-calowe to tak zwane single :) z tego co wiem to artyści jeżeli już to wydają tzw. Long Play’e czyli płyty 12”. Pozatym nie wszystkie płyty są odtważane 45 obrotami :) przykładowo Long Play to 33 i 1/3 obrotu. Singiel 45, a pocztówka dźwiękowa (której totalnie nie uwzgędniłes, a to kawał historii) 78 :) widze, że chciałeś użyć fajnych porównań no ale niestety. NIE WYSZŁO CI ! :)

~pswg
2013-04-19 16:07

Daje Ci tak sowitą jedynkę za ten artykuł , że przewyższa ona wszystkie dotychczasowe oceny niedostateczne jakie wystawiła prof.Krzemień.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry