Tęczowa rewolucja
Świat mody rządzi się własnymi regułami. Prawie każdego dnia media informują o kolejnych skandalach na wybiegach, o wychudzonych do granic możliwości modelkach, o perwersyjnych lub wyzywających kreacjach, horrendalnych wręcz cenach białych T-shirtów bądź zaskakujących kaprysach szafiarek. Nie tak dawno opinią publiczną wstrząsnął skandal, którego autorami byli Domenico Dolce i Stefano Gabbany.
Co prawda wpisując w wyszukiwarkę internetową "D&G" prędzej znajdziemy linki odsyłające nas do stron poświęconych Dąbrowie Górniczej niż właścicielom tej słynnej marki, ale możecie mi uwierzyć na słowo, że obaj panowie są światowej sławy projektantami, którzy od lat współtworzą ów dom mody, a owoce ich pracy to nieprzebrane kolekcje ubrań, kosmetyków oraz perfum. To prawda, że są kontrowersyjni i często szokują, ale produkty oznaczone ich logo kochają chyba wszyscy. Firma istnieje na rynku od 1985 roku, a jej właścicielom udało się zgromadzić w tym okresie niemały majątek. Obaj panowie są jednak nie tylko partnerami w biznesie, ale i w życiu, pozostając od ponad 20 lat w szczęśliwym związku homoseksualnym.
Nie byłoby w tym może i nic dziwnego, bowiem świat zdążył się już przyzwyczaić do tego typu „odmiennych miłości", gdyby nie ich odważne, a dla wielu kontrowersyjne wręcz wypowiedzi, jakich udzielili jakiś czas temu dziennikarzowi włoskie magazynu "Panorama". Ku zaskoczeniu wielu ludzi, panowie Domenico i Stefano w wywiadzie dla tego pisma wzięli w obronę model rodziny tradycyjnej, w której dzieci poczynane są metodą naturalną, a jakby tego było mało, to skrytykowali jeszcze ostro adoptowanie przez pary homoseksualne dzieci oraz zapłodnienie dokonywane metodą in vitro. Panowie D&G raczyli uznać dzieci poczęte metodą in vitro za twory "syntetyczne", nazywając je "chemicznym potomstwem z wynajętych macic" bądź też "spermą z katalogu", co wywołało lawinę oburzenia. Ich wypowiedź poruszyła szczególnie świat gwiazd, celebrytów i polityków. Jako pierwszy zareagował sir Elton John, który poczuł się osobiście urażony. Sir Elton, przypomnijmy, pozostaje od wielu lat w związku z Davidem Furnishem i obaj panowie wychowują dwójkę dzieci, które urodziła im surogatka zapłodniona metodą in vitro. Muzyk uznał, że słowa wspomnianych projektantów godzą w jego rodzinę i rozpoczął instagramowy sprzeciw, dodając pod swoimi wpisami hashtag #boycottdolcegabbana (ciekawe w tym jest jednak to, że zaledwie dzień po wezwaniu do bojkotu produktów tej firmy, sir Elton został sfotografowany podczas zakupów w ich butiku). Do akcji bojkotu tej firmy zaczęli się jednak przyłączać kolejni znani i mniej znani ludzie z różnych zakątków kuli ziemskiej. W Internecie pojawiło się prawie natychmiast ponad 66 tysięcy wpisów ludzi, którzy nie zgadzili się z wypowiedzią modowego duetu. Ludzie ci również zachęcali innych użytkowników Internetu do bojkotu produktów marki D&G. Ale tu pojawiają się moim zdaniem pytania, na które koniecznie należałoby sobie odpowiedzieć. Czy poglądy obu projektantów mają faktycznie jakiś wpływ na jakość sprzedawanych przez nich produktów? A może w dobie powszechnej wolności słowa w krajach demokratycznych wspomnianym panom ten przywilej z jakiś powodów nie przysługuje?
Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Znani Polacy również postanowili zabrać głos w tej sprawie. Jako jedna z pierwszych wypowiedziała się pani Premier polskiego rządu, która w całokształcie zgodziła się z opinią prezentowaną przez sir Eltona. Pani Premier stwierdziła, że wielokrotnie już miała okazję spotykać ludzi o orientacji homoseksualnej, widywała też dzieci poczęte metodą in vitro i na własne oczy mogła się przekonać, że są to istoty cudowne i zdrowo się rozwijające. Sęk jedynie w tym, że w Polsce ustawa o in vitro do tej pory nie została jeszcze podpisana przez Prezydenta. Nie rozumiem więc dlaczego była pani minister zdrowia, piastująca obecnie znacznie bardziej odpowiedzialne stanowisko, wypowiada się oficjalnie w kwestii nieuregulowanej prawnie w naszym kraju? Pomijam przy tym fakt, że premier rządu wielkiego narodu w sercu Europy winien mieć chyba znacznie ważniejsze sprawy na głowie – nie sądzicie? Jej opinia w tej kwestii i tak nie jest w stanie za wiele zmienić, jeżeli nie zostanie podparta konkretnymi działaniami.
Ja w wypowiedzi Dolce i Gabbany odnajduję mimo wszystko sporo racji. Nie uważam, aby dzieci, które wychowywane są przez gejów albo lesbijki, przyswajały naturalne dla człowieka wzorce. W końcu dwóch mężczyzn nigdy nie zastąpi matki, a dwie kobiety ojca. Pewne rzeczy powinny toczyć się swym odwiecznym, sprawdzonym rytmem. W każdej rodzinie potrzebna jest równowaga, bo tylko ona gwarantuje sukces wychowawczy. Nie bójmy się więc rozmawiać na te tematy, nie bądźmy zakompleksieni, bo kiedyś nastąpi ten moment, że i w tej materii będziemy zmuszeni opowiedzieć się po którejś ze stron.
Grafika:
Komentarze [2]
2016-02-09 08:07
Jacek, nawet nie muszę patrzeć na Twoje czoło żeby wiedzieć że jesteś chemicznie stworzonym monstrum z wielką bruzdą, powinno się zrealizować wobec ciebie polecenie zawarte w zacytowanym wersie, oczywiście po należycie przeprowadzonym procesie inkwizycyjnym.
2015-05-24 20:31
Dawno tu nie zaglądałem. Cicho się jakoś zrobiło. Mało kto mało co komentuje.
Co do wychowywania dzieci przez pary homo, mam mieszane uczucia. Niby to wbrew naturze, niby brak wzorców, ale z drugiej strony, najwięcej gejów i lesbijek wychowało się w rodzinach heteroseksualnych.
A ci co z własnego wyboru dzieci nie mieli, nie mają i mieć nie zamierzają, a bredzą o chemicznym potomstwie i bruzdach na czole, sami sobie wystawiają świadectwo. Chciałoby się zacytować wers utworu “zabić wszystkich heretyków” zespołu Nagły Atak Spawacza. Czwarty wers tego utworu.
- 1