Zrozumieć faceta
Od zarania dziejów faceci podejmowali próby poznania kobiecego sposobu rozumowania, ale z reguły szybko się poddawali, bo okazywało się, że kobiecy sposób postrzegania świata jest czymś na miarę kostki Rubika, tyle że w wersji „impossible”. Domyślam się, że z przedstawicielkami płci uważanej za tę piękniejszą nie jest inaczej. One również od niepamiętnych czasów podejmują trud zrozumienia naszego męskiego świata, ale równie szybko jak my dochodzą do wniosku, że to zadanie absolutnie przerasta ich możliwości percepcyjne. Drogie panie, jako przedstawiciel płci uznawanej za tę brzydszą, chciałbym jednak odkryć dziś przed wami tajniki naszego męskiego świata i wyjaśnić mechanizmy naszego działania.
Zakupy – po co się tyle zastanawiać?
Każda kobieta ma całą szafę ubrań oraz co najmniej jedną szafkę pełną butów, a i tak nie ma dnia czy też okazji, by miała co na siebie włożyć. Kobieta odczuwa więc nieustannie wewnętrzną potrzebę nabywania kolejnych elementów garderoby, butów czy dodatków (w tym biżuterii i torebek), by dopełnić - rodzące się każdego dnia w jej głowie - kolejne wizje własnego atrakcyjnego wyglądu. Bywanie w sklepach jest dla niej czymś tak niezwykłym i fascynującym jak dla faceta odkrywanie nowych, nieznanych światów. Niestety, towarzyszenie kobietom podczas zakupów jest dla nas, mężczyzn, prawdziwą udręką. Dlaczego? No, cóż. Kobiety zachowują się na zakupach bardzo emocjonalnie. Rzadko potrafią od razu podjąć decyzję (ach te detale!), za to często dokonują zakupu pod wpływem impulsu i często wówczas żałują. Ba, panie zawsze rozglądają się za promocjami, bo nigdy by sobie nie wybaczyły, gdyby przegapiły jakąś okazję. Dla nich zakupy są jak polowanie. Niby wiedzą, co chcą kupić, ale z reguły na liście ich trofeów znaleźć można o wiele więcej, niż sobie zaplanowały. Panowie na zakupach zachowują się natomiast niezwykle egoistycznie. Oni kupują zazwyczaj tylko to, po co przyszli (co mają na liście) i nie rozglądają się już za niczym innym. Wchodzą, kupują i wychodzą. Kobiety na zakupach to ciąg nieskończenie zamieniających się ze sobą słów „tak”, „nie” i „a może…”, natomiast facet działa prosto i przewidywalnie. Dobre → kupuję i wychodzę. Złe → szukam tego dalej lub wychodzę. Reasumując. My jesteśmy zawsze skupieni na celu, który zamierzamy osiągnąć i nie lubimy chodzić na zakupy, bo my po prostu kupujemy i już.
Garderoba wielokrotnego użytku
Może niektórych zaskoczę, ale większość z nas, facetów, w sposób specyficzny rozumie pojęcie brudny ciuch. Nasza skala „przydatności ciuchów do noszenia” jest o wiele bardziej złożona niż kobieca. Tu do głosu dochodzi chyba nasza męska praktyczność, oszczędność i umiejętność gospodarowania zasobami materiałowymi. My dzielimy ciuchy na czyste nieużywane; czyste już noszone, ale nie poplamione; lekko zabrudzone, ale nadające się jeszcze do noszenia i brudne. Kobiety, które natura obdarzyła lepszym węchem jakoś nie rozumieją tego naszego podejścia i często zabierają nam te ciuchy do prania już po pierwszym noszeniu. No ale czy nie szkoda tak marnować wody i prądu, skoro ciuch zachowuje jako taką świeżość i nie jest jeszcze jakoś specjalnie wymięty?
Pozorne niechlujstwo
Nasz system gospodarowania przestrzenią wokół siebie jest także odmienny? Jak powiedział swego czasu Albert Einstein, „jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, to oznaką czego jest puste biurko?” To, że faceci nie lubią sprzątać po sobie i często zostawiają w różnych miejscach pokoju elementy własnej garderoby, nie musi od razu świadczyć o ich niechlujstwie. Widocznie w danym momencie ich umysł zajęty był znacznie ważniejszymi sprawami? Zatem, drogie panie, nie złośćcie się na nas, gdy znajdziecie nasze skarpetki na środku pokoju i nie róbcie nam awantury o ten chwilowy bałagan, bo przecież my, prędzej czy później i tak to posprzątamy!
Facet w chorobie
Przedstawiciel płci męskiej, oczywiście według kobiet, nie potrafi nawet normalnie chorować (i to bez względu na wiek). On walczy nawet w chorobie i zawsze sprawia wrażenie, jakby zbliżał się do kresu swoich dni na tym łez padole. I choć często bywa to tylko zwykłe przeziębienie, to facet mimo to przygotowuje się na najgorsze, gotów spisać notarialnie swoją ostatnią wolę. Anglosasi to męskie podejście do chorób nazywają nawet „man flu”. Oczywiście chorowania mężczyzny nie da się według kobiet porównać do niczego. Może i tak faktycznie jest, ale to dzięki wam, naszym opiekunkom w chorobie, chce nam się wracać do zdrowia. A czy to mało?
O męskim metabolizmie
Często panie uważają, że faceci są nie do zdarcia, a zatem nie powinni w ogóle chorować. A jednak to się niekiedy zdarza! Nasza bohaterska walka z pogodą kończy się niekiedy dla nas porażką. Facet – bez względu na warunki atmosferyczne na zewnątrz – zawsze będzie twierdził, że jest mu ciepło. On musi grać rolę twardziela, dlatego zawsze powie wam, że nie założy czapki, bo ta zepsuje mu fryzurę, a szalik też nie będzie mu potrzebny, bo przecież spełnia jedynie funkcję wizerunkową. Kalesonów naturalnie też nie założy, bo wielu z nas ma jeszcze traumę z dzieciństwa związaną z noszeniem „gryzących” rajtuzów.
Kilka niezbędnych do życia elementów
Ile razy w ciągu dnia zdarzy się wam zobaczyć na ulicy faceta z plecakiem lub – nie daj Boże – z torbą bądź siatką? Nie za często – prawda? Oczywiście bywają tacy, którzy są widywani ze wspomnianymi powyżej akcesoriami, ale od razu pozwolę sobie wyjaśnić, że muszą mieć ku temu konkretne powody. A to wyjście na trening, a to konieczność przemycenia w tajemnicy czegoś do domu, a to znowu zupełnie niewinne zakupy. No, cóż. Wyjątki potwierdzają tylko regułę. A jak ta reguła brzmi? „Portfel, klucze i telefon”. To trzy elementarne przedmioty, ale takie, bez których żaden facet nie ruszyłby się z domu, bo czułby się wówczas po prostu nieswojo. A zatem okazuje się, że te trzy elementy wystarczą, by otworzyć mu drzwi na cały świat. A skoro tak, to on nie potrzebuje niczego więcej, dlatego nie oczekujcie panie, że tak jak wy będzie nosił przy sobie rzeczy, które ułatwiłyby mu przetrwanie.
A jak baba się uprze?
To nie ma dla faceta znaczenia. Niech się upiera przy swoim, ile tylko będzie chciała, a on i tak musi zwyciężyć. Nawet jeśli wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na jego porażkę, to on i tak będzie czuł się zwycięzcą, bo inaczej nie potrafi. Od wieków wychowuje się w końcu chłopców na zdobywców świata i zjadaczy chleba ze wszystkich jego pieców. Czy warto więc burzyć teraz ten porządek rzeczy, jaki wymyślili dawno temu nasi praojcowie? A zatem, jeśli w telewizji jest mecz, to oglądamy mecz. I co z tego, że kobieta miała akurat zamiar wylać swój nadmiar łez na ckliwej romantycznej komedii, skoro jest mecz. Koniec i kropka.
„Świetnie to zrobiłeś, stary”
Facet to w znacznym stopniu narcyz. Oczywiście bez przesady, bo każdy z nas ma głowę na karku i nie popada zbyt często w samozachwyt, ale każdy chętnie zbiera pochwały na swój temat. Każdy lubi też posłuchać opinii innych o swojej nienagannej, w trudzie wyrzeźbionej sylwetce, o swoim rozbrajającym ciepłym spojrzeniu, ponadprzeciętnej inteligencji czy świetnym guście. I choć czasem mogłoby się wam wydawać, że nas to peszy, to w rzeczywistości jest to dla nas przeogromna przyjemność. Wbrew pozorom, liczba pochwał nie jest wprost proporcjonalna do powiększania się naszego ego, bo mamy świadomość, że zbyt wybujałe ego może być dla nas jak kula u nogi. A zatem pochwała = motywacja. Warto zapamiętać!
A jak już chwalisz faceta...
To chwal go nieustannie i nie zmieniaj tematu. Mężczyzna chce być bowiem zawsze panem sytuacji. Tak też jest z rozmową. To on chce wyznaczyć jej temat, a rozmówczyni (bo przecież nie mówimy tu o spotkaniu dwóch dżentelmenów) ma ten temat podjąć i ciągnąć tak długo, dopóki facet będzie tego oczekiwał. Jak sam go zmieni, to zmieni i koniec, ale niech tylko odważy się zmienić go ktoś inny... Zresztą rozmowa dla mężczyzny ma charakter logicznego, przyczynowo-skutkowego ciągu zdarzeń. Jeśli rozmawia z kolegami o urodzie... bramek strzelonych na wyjeździe przez jego drużynę, to wszystko opiera się na faktach – kto strzelił, kto asystował, jak to się stało. Wówczas wszystko inne traci dla niego sens i znaczenie.
Syndrom snajpera
Kobiety chodzą do toalety parami, a niekiedy nawet grupami. Mężczyźni nigdy. Oni są jak snajperzy – załatwiają wszystko w pojedynkę. Porównanie do snajpera nie jest tu przypadkowe. Facet idzie do toalety jak na polowanie i „strzela” zawsze w punkt. Może to być jakiś cień, czy też plamka na muszli, albo wrzucony do niej pet lub papierek. Ten element stanie się jego celem, bez względu na swój rozmiar i stan. Gorzej, jeśli takiego celu facet nie znajdzie i będzie musiał go obrać sobie sam. Na szczęście właściciele lokali, do których wchodzi się w tym jednym celu, są już przygotowani na taką ewentualność. Coraz częściej spotykamy pisuary z naklejonymi wewnątrz sztucznymi muszkami albo wmontowanymi bramkami, w których zawieszono na sznurku piłkę (patrz zdjęcie). Czytałem gdzieś, że od kiedy w pisuarach zaczęto montować takie gadżety, czystość w ich obrębie wzrosła o jakieś 80%. A zatem same widziecie. Facet musi mieć cel i wykonać misję...
Daj mu pospać
Ogólne znużenie, beznadziejna fabuła filmu, banalne dialogi i fatalna gra aktorska, to nie są jedyne powody, dla których twój facet postanowił się zdrzemnąć, podczas gdy ty z wypiekami na twarzy oglądasz kolejny odcinek „M jak miłość”. Jego organizm korzysta z nadarzającej się okazji braku koniecznej aktywności i po prostu odpoczywa. Nie szturchaj go wtedy, tylko to zaakceptuj!
Swoisty Oktoberfest
Facet lubi być rubaszny, ale czasem jego żarty (niestety nie zawsze na poziomie) śmieszą głównie jego samego. A jak to jest z „bąkami”? Niektórzy faceci wyznają zasadę: „po co bąka trzymać w d..., niech polata po chałupie”. A jeśli uda się im przy tym wydobyć jakiś ciekawy dźwięk, o wysokim C nie wspominając, cieszą się jak dzieci i bywają z tego dumni. Genialna scena walki na „bąki” przedstawiona jest w filmie „Kapuśniaczek” z legendarnym Luisem de Funès, a cały rozdział poświęcony sztuce pierdzenia (notabene niezwykle zabawnie napisany) znajdziecie w powieści Roberta Nye zatytułowanej „Falstaff”. Ale gdy coś takiego przytrafi się facetowi w towarzystwie kobiety, to może to świadczyć - według niektórych - o jego pełnym zaufaniu dla tejże damy lub też o braku elementarnych zasad wychowania (niepotrzebne skreślić).
My podziwiamy...
Drogie panie. My się na was nie gapimy. My podziwiamy. Wbrew wszelkim pozorom, mężczyzna potrafi również dostrzec piękno i ma w sobie wrażliwość, która pozwala mu na wyrażenie zachwytu nad kobiecym ciałem. Potrafimy dostrzec nie tylko każdy defekt waszej urody, ale i docenić wasze długie nogi, kształtną pupę, jędrne piersi i naturalną twarz. A jak się już zakochamy... to lepiej nie mówić.
Cóż. Facet to jednak dziwna istota. Pytanie tylko, czy rzeczywiście jesteśmy mentalnie aż tak odlegli od was, jak by się mogło wydawać, czy też może łączy nas jednak z wami więcej, niż się spodziewacie?
Grafika:
Komentarze [5]
2015-09-27 14:09
przesączone stereotypami… ja rozumiem wszystko, ale to już jest kompletna przesada i ktoś może mieć przez to błędne wyobrażenie na temat kobiety. Każda dziewczyna ma szafkę z butami? wolne żarty…
2015-05-29 10:58
Na Boga dlaczego “facet” ? Słowo “mężczyzna” “pan”...cokolwiek tylko nie “facet”. To słowo kojarzy mi się z człowiekiem, który zaraz przyjdzie naprawić mi kran, albo z pogaduchami nadętych dziewoj na temat swoich “prymitywnych” partnerów.
2015-05-16 17:41
sama prawda :)
2015-05-16 12:51
Człowiek wchodzi przeczytać felieton, a tam speryfrazowane demotywatory.
:/
2015-05-14 18:21
kurczę, podoba mi się! :D
- 1