Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Tęczowe kłopoty   

Dodano 2015-07-08, w dziale felietony - archiwum

Owce i lemingi oprócz tego, że pokryte są miłym futerkiem, mają jeszcze jedną wspólną cechę – podążanie za stadem. Takie podejście może im fundować albo zbiorową ochronę, albo grupową śmierć. Analogiczny owczy pęd można było w ostatnich dniach zaobserwować na facebook'u, gdzie tysiące ludzi zmieniało kolory swoich zdjęć profilowych w zależności od deklarowanych poglądów na temat homomałżeństw. W czym tkwi problem?

/pliki/zdjecia/ten11.jpgWedług mnie problemem nie jest istnienie homomałżeństw bądź też ich nie istnienie w pewnych określonych regionach pod jedną jurysdykcją, zwanych państwami. Problemem jest ingerowanie państwa w każdą dziedzinę życia obywateli. Nawet w kwestii tak ważnej, jaką jest związek dwojga ludzi.

Nie jestem ani przeciwnikiem małżeństw homoseksualnych, ani ich gorącym propagatorem. Dostrzegam jednak gigantyczne problemy, jakie rodzi w wielu krajach brak uregulowań prawnych dla takich związków. Przykład? Bardzo proszę. Para gejów żyje ze sobą powiedzmy 50 lat. Jeden z nich zachorował i leży w szpitalu. W takiej sytuacji ten drugi nie może uzyskać żadnej informacji o stanie jego zdrowia. Jeszcze gorzej może być, gdyby ten wspomniany nieszczęśnik zmarł. Wtedy ten drugi nie mógłby po nim także nic odziedziczyć, bo w rozumieniu litery prawa był dla niego obcą osobą. A wszystko dlatego, że państwo nie dało tym ludziom szansy złożenia przed swoim przedstawicielem kilku dokumentów i zalegalizowania ich związku. To tylko dwa z wielu przykładów potwierdzających społeczne wykluczenie ludzi o innej orientacji seksualnej. Oczywiście można by tę ich sytuację podciągnąć nawet pod łamanie praw człowieka. Można by także dostrzec tu łamanie prawa człowieka do wolności sumienia itd. Pewnym jest jednak na razie tylko to, że brak małżeństw homoseksualnych (tudzież związków partnerskich) rodzi wiele problemów…

Analogicznych sytuacji, trudnych dla obojga partnerów żyjących w nieformalnych związkach, już po tej drugiej, nie-tęczowej stronie, jest pewnie jeszcze więcej, dlatego spójrzmy na ten problem z nieco innej perspektywy. Może nie w kategoriach homo – hetero, a bardziej jednostka – państwo.

Dlaczego w ogóle ktoś narzuca nam (nie można mówić o dobrowolności w przypadku tych, którzy pomalowali swoje profilowe na biało-czerwono) jakąkolwiek i czegokolwiek definicję? Dlaczego zmusza się nas do myślenia w określony sposób, a publiczne głoszenie innych poglądów, nawet związanych z wyznawaną wiarą, surowo karze? Czy nie wydaje wam się to chore, że w Ameryce pewni cukiernicy za odmowę wykonania tortu ślubnego dla pary gejów muszą zapłacić grzywnę? /pliki/zdjecia/ten22.jpgDlaczego odebrano tym rzemieślnikom prawo do wykonywania usług tylko dla wybranych przez siebie zleceniodawców? Wydawało mi się do tej pory, że każdy wykonawca ma prawo nie przyjąć zamówienia i to bez konieczności podania powodu. W końcu to jego biznes i to on będzie głównie na tym stratny. Okazuje się jednak, że wolność jednych musi niestety w systemie ograniczać wolność drugich. Zatem scedowanie na państwo mocy do definiowania i formalnego finalizowania małżeństw jest moim zdaniem źródłem wszelkich późniejszych problemów, zarówno homoseksualnej części społeczeństwa jaki i części heteroseksualnej.

Gdyby państwo ograniczyło się jedynie do zdefiniowania umowy międzyludzkiej (np. związku partnerskiego), którego to prawomocności w trakcie jego istnienia i po jego ustaniu miałoby obowiązek bronić, to byłbym za. Nie potrafię jednak pogodzić się z sytuacją, w której instytucje państwa, neutralnego światopoglądowo i religijnie, narzucają obywatelom sposób myślenia i postępowania, bo może dojść do sytuacji, w której cytowanie fragmentów Biblii piętnujących homoseksualizm może zostać zakazane, a to byłby zamach na wolność słowa.

Jestem zwolennikiem wolności, ale nie pojmowanej jako wolność dla grup społecznych, religijnych, etnicznych czy narodów. Jestem za wolnością dla wszystkich obywateli. Jestem za państwem wolności, które nie będzie ingerować w każdy aspekt życia swojego obywatela i dyktować mu na każdym kroku, co mu wolno, a czego nie. Wystarczy spojrzeć trochę szerzej, by zauważyć (nawet na wspomnianym przykładzie homomałżeństw), że problem by nie istniał, gdyby państwo nie wkraczało w tę materię i nie produkowało praw ograniczających jednych bądź drugich. Państwo, w którym aptekarz może nie sprzedać środków antykoncepcyjnych osobie nieletniej, powołując się na klauzule sumienia, w którym homoseksualiści mogą brać śluby we własnych stworzonych do tego celu instytucjach, w którym obywatel może brać wszelkie narkotyki świata, a instytucje systemowe kontroluje jedynie ich jakość i wystawiają im noty, w którym jedna grupa nie może wywierać wpływu na rząd, żeby odciąć innej grupie możliwość wypowiadania się czy ograniczać wolność sumienia, jest dla mnie takim państwem idealnym. Krótko mówiąc jestem za takim państwem, w którym wszystkie sprawy ideologiczne, duchowe, polityczne, /pliki/zdjecia/ten33.jpgidą własnym tokiem, niezależnie od drogi, jaką obiera państwo jako instytucja. Jestem za państwem, które podąża każdą z tych dróg, ale nie blokuje innym przejazdu i pozwala żyć w wolności i niezależności od władzy, i które pozwala współistnieć katolikom i ateistom, homoseksualistom i heteroseksualistom, nacjonalistom i komunistom oraz wszystkim innym postawionym na przeciwnych biegunach grupom. Nie mówię, że pokojowo, bo pokój narzucony gorszy jest ponoć od niewolnictwa, gdyż z reguły doprowadza do wybuchu złości (vide Hutu i Tutsi, vide Kaukaz, vide Bałkany). Niech debatują, niech rozmawiają, niech spierają się, a każdy niech ma szansę wykrzyczeć z siebie to, co uważa za stosowne. Niech państwo wkracza z interwencją tylko wówczas, kiedy jeden drugiego obrazi lub skrzywdzi. Wtedy dopiero będę mógł powiedzieć, że żyję w demokracji, w której każdy obywatel ma prawo głosu, wolność wypowiedzi i może żyć według swoich zasad oraz potrzeb.

Mam nadzieję, że dożyję chwili, w której moje dzieci będą wolne od narzucanych im przez rząd tego czy innego kraju regulacji światopoglądowych. Mam też nadzieję, że nawet, jeśli jesteś zdeklarowanym narodowcem, to może udało mi się przekonać cię do innego spojrzenia na kwestię homoseksualistów, a jeśli jesteś po drugiej strony barykady, to zauważyłeś wreszcie, że ustawy homoseksualne w Ameryce ograniczają lub odbierają innym obywatelom wolność słowa i sumienia. A jeśli mimo wszystko nie udało mi się tym tekstem dotrzeć do nikogo, to cóż, mamy ponoć demokrację, więc napisałem tylko swoje zdanie.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.4 /50 wszystkich

Komentarze [5]

~Jacek_21
2015-08-17 21:03

Wakacje zbliżają się ku końcowi, a ja zajrzałem na lessera. Widzę odpowiedź na swój komentarz.
Zgodzę się, że wszelkie rodziny zastępcze trzeba dokładnie prześwietlać. Nie zgadzam się z tezą o zabawkach erotycznych w rękach homopar; sądzę że jeśli dużą część rodzin zastępczych (heteroseksualnych oczywiście) określasz mianem mordowni i ukrytej patologii, to dopuszczasz też możliwość, że w takiej “rodzinie” też istnieje możliwość zrobienia sobie z podopiecznego zabawki erotycznej.
Zadać sobie należy pytanie; czy stabilny związek homoseksualny może stanowić dla dziecka lepsze środowisko do dorastania niż najgorsza rodzina “biologiczna” albo bidul?
Moim zdaniem to jak najbardziej możliwe, biorąc pod uwagę to, co dzieje się w domach u wszelkiej maści pijaków, sadystów i innych patoli. Oraz niestety też to, co dzieje się w domach dziecka.

A co do klauzuli sumienia u farmaceuty, to nie widzę innej możliwości jej realizacji niż sprzedanie EllaOne pacjentce z zaleceniem jego niezażycia. Tak jest ten świat ułożony, że aptekarz nie może pacjentki zbadać ani decydować o leczeniu. Nie może też odmówić wydania preparatu dostępnego bez recepty.
Mnie to naprawdę zastanawia, dlaczego w przypadku zawodu prostytutki sprawa jest tak oczywista, a w przypadku zawodów medycznych już nie. Dla przytłaczającej większości ludzi utrzymywanie się ze świadczenia usług seksualnych jest poniżające, obrzydliwe i z reguły sprzeczne z ich religią. Oczywistością dla nich jest więc wybór innego zawodu. I nikt nie myśli o tym, żeby dla prostytutek wprowadzać jakieś klauzule sumienia aby ten zawód nie był taki uwłaczający godności i żeby panny na sprzedaż mogły wybierać sobie np. tylko przystojnych i czystych klientów.
Dla mnie sprawa jest oczywista; albo wybierasz zawód, który nie kłóci się z Twoim “ja”, albo masz problem, a stosowanie klauzuli sumienia to przerzucanie tego problemu na niewinnych ludzi, którzy mają nieszczęście akurat u ciebie szukać pomocy.
Z resztą pokłosie chrześcijańskiej ginekologii miewa smutne, a nieraz tragiczne konsekwencje. Warto sobie przeczytać tekst “Katolickie barbarzyństwo w Europie” – wprawdzie to o Irlandii, ale opisane historie co do jednej mogłyby się wydarzyć również u nas.
I ja również przepraszam za tak późną odpowiedź.

~bergi_vel_bergmann
2015-07-21 00:03

muszę się zgodzić z argumentacją przy świadkach jehowy, jednak przykład apteki do mnie przemawia tylko połowicznie, mianowicie, przyznam się do tego że nie za bardzo miałem pojęcie o prawie farmaceutycznym – i tutaj jestem tego samego zdania, że wypisana recepta (czyli w zasadzie coś co powstało dzięki prawu uchwalonemu gdzieś w jakimś parlamencie oraz dłoni lekarza który powinien być w tym kierunku kompetentny) jest święta, natomiast sytuacja w której takie pigułki (tudzież inne leki) nie byłyby na receptę powinna dawać farmaceucie możliwość decyzji
reakcja komentatorów politycznych byłaby taka jak zawsze w przypadku baneru z JPII – Ci z prawa byliby święcie oburzeni, Ci z lewa wielce zadowoleni
dlaczego para murzynów hetero miała by się czuć urażona? to znaczy się, przesadą godną napiętnowania byłoby odmawiać upieczenia tortu takiej parze ze względu na kolor skóry, ale czemu mamy wchodzić w relację zleceniodawca – zleceniobiorca i cokolwiek tam zaburzać?
co do adopcji, jestem zdecydowanie przeciwny na naszym gruncie, bo jak wiemy z mediów, duża część rodzin zastępczych to mordownie i ukryta patologia, której jakimś cudem nie widzi opieka społeczna – jeśli tak jest w rodzinach hetero, to rodziny homo (gdzie można znaleźć na zachodzie dużo przypadków w których dzieci adpotowane były jako akcesoria do zabaw erotycznych i w których były wykorzystywane, nie mówię że w każdym, ale jednak jest to pewien duży procent) wcale nie będą lepsze
trzeba by weryfikować każdego kto stara się o adpocje, no i tyle, niezależnie czy jest homo czy hetero
innym problemem z adpocją przez pary homoseksualne jest samo nasze polskie podejście – takie dziecko było by traktowane jako dziwadło przez inne dzieci, raczej nie z winy tych dzieci, ale przez idiotyczne podejście tych ‘normalnych’ rodziców którzy opowiadali by cuda na kiju swoim podpiecznym
chciałem Cię jacku_21 przeprosić za długi brak odpowiedzi, ale mam dosyć pracowite wakacje i o lesserze przez ostatni tydzień nie miałem nawet czasu myśleć, pozdrawiam,
vel_Bergmann

~Jacek_21
2015-07-20 23:31

Widzę, że wakacyjna cisza zagościła na Lesserze. Miło by było, gdyby autor artykułu wyraził kontropinię wobec komentarzy. Dsyskusja w atmosferze wzajemnego szacunku to to, co tygrysy lubią njbardziej :-)

~kłokło
2015-07-11 16:57

Pozostaje jeszcze jedna kwestia. Cienka granica między obrażaniem a wyrażaniem swoich poglądów.
Jak w przykładzie z cukiernikami (słabo będzie ale nic nie przychodzi mi do głowy): Można to uznać jako własną wolę lub obraze. Np. gdyby odmówili parze murzynów hetero w jakimś stopniu byłaby to obraza.
a co do legalizacji związków jasne, niech będą. Ale wtedy będzie także prawo do adopcji dziecka. Nie mówie że takiemu dziecku będzie źle, no ale powinno mieć wybór. To jednak nie jest normalna rodzina a dziecko nie wszystko rozumie. W takich sytuacjach najlepiej działać w zgodzie z naturą: a natura stworzyła kobietę i męzczyzne

~Jacek_21
2015-07-09 23:08

Ciekawy tekst, chociaż z wieloma sprawami się nie zgadzam. Nadmiar wolności prowadzi do anarchii. Klauzula sumienia to najgłupszy wynalazek prawny w służbie religii, zaraz po współczesnym przepisie o bluźnierstwie, czyli obrazie uczuć religijnych.
Stosując w praktyce prawnej to drugie pojęcie stajemy się podobni do muzułmanów prześladujących chrześcijan za ich wiarę, według prostego ujętego w dialog schematu: – Przyznaj, że nie ma boga prócz Allaha, a Mahomet jest jego prorokiem. – Ale ja jestem chrześcijaninem, wierzę, że Jezus jest moim Bogiem, nie wierzę w Allaha. – Więc obrażasz moje uczucia religijne. Allah akbar! Giń niewierny psie!

Mniej niebezpieczna wydaje się być klauzula sumienia. Wyobraźmy sobie jednak dwóch świadków Jehowy; jeden jest lekarzem, a drugi jego pacjentem. Pacjent wymaga przetoczenia krwi, inaczej umrze. Zapiera się swojej wiary i wręcz prosi o to lekarza. Lekarz mu jednak na to “bracie, mając na uwadze tylko twoje dobro, nie podam ci krwi, żebyś mógł wejść do raju”. Całe szczęście świadkowie Jehowy są u nas o tyle rozumniejsi od episkopatu i innych oszołomów, że zwyczajnie nie pchają się do zawodów medycznych.
Klauzula sumienia w przypadku aptekarzy jest jeszcze większym debilizmem niż w przypadku lekarzy.
Po pierwsze – środki antykoncepcyjne mają też inne wskazania oprócz antykoncepcji, a pacjent nie musi mieć ochoty, żeby aptekarz wiedział, z jakiego powodu lekarz wypisał mu ten a nie inny preparat. Zawsze aptekarz może zapytać w jakim to celu pacjentka nieletnia ma wypisany Yasminelle, ale patrz poprzednie zdanie. Ciekawie przedstawia się też sytuacja, gdy receptę dla nieletniej przychodzi zrealizować dojrzała kobieta, która zapewne jest jej matką. Co wtedy zrobić?
Jeszcze lepiej jest ze środkami stosowanymi w chorobach różnorakich, których działaniem niepożądanym jest poronienie. Przychodzi do apteki młoda kobietka – ergo może być w ciąży. Chce kupić arthrotec, ale recepta jest wypisana dla 73-letniego Władysława Kopcia z Rakszawy. Niby w porządku, ale przecież to może być jakieś oszustwo – ścierka puściła się na dyskotece, zaszła w stan błogosławiony, od lekarza wyżebrała receptę, że niby dziadziusia tak stawy bolą, że nawet do wychodka nie da rady dojść i z łóżka przestał się podnosić, a na endoprotezę biodra jest zapisany dopiero na 2033 rok. Lekarz naiwny wypisał, on – aptekarz jej sprzeda, a ta młoda puszczalska zeżre wszystkie tabletki sama żeby płód spędzić! Takie sytuacje w aptece, nie są li tylko wymysłami.
Nie przyjmuję argumentu, że można iść do innej apteki – apteka to nie sklep z gwoździami, tylko instytucja której działanie reguluje odrębna ustawa pt. Prawo farmaceutyczne – a ono jasno stwierdza, że farmaceuta nie ma prawa odmówić zrealizowania prawidłowo wypisanej recepty, choćby skały srały.
Uważam, że takie pojęcia jak obraza uczuć religijnych, czy prawnie usankcjonowana klauzula sumienia nie mają prawa bytu w państwie światopoglądowo neutralnym.
Co do amerykańskiego cukiernika, czy bodajże wrocławskiego drukarza, który odmówił wykonania baneru ma homo-manifestację, sprawa jest dużo mniej oczywista, gdyż nie są to sprawy zdrowia i choroby, czy życia i śmierci. Intuicja kieruje mnie w stronę przyznania prawa odmowy wykonania zlecenia, ale wtedy sam sobie bym zaprzeczył. Na miejscu gejów zrobiłbym to co świadkowie Jehowy z wyborem zawodu, czyli poszedłbym do innego cukiernika/drukarza, chociaż jak znam ludzi, to gejowie właśnie z powodów światopoglądu wybierali tych, a nie innych usługodawców.
Ciekawe, jaka byłaby reakcja komentatorów politycznych, gdyby u nas w Polsce drukarz odmówił wykonania bannera o JPII, zasłaniając się poglądami :-)

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na lwa (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry