To, co umiera, zmartwychwstaje.
Gwałtownie usiadła na łóżku. Krople potu spływały jej po twarzy, serce kołatało jak szalone, czuła na policzkach gorące łzy. Znowu to samo… Ten sam nocny koszmar. Walczyła z nim od kilku tygodni, jednak on dalej z uporem maniaka wracał, by co noc męczyć ją, dręczyć...
Muszę z tym skończyć raz na zawsze – pomyślała.
Wstała z łóżka. Bez kołdry już nie było jej tak ciepło. Zafascynowana gęsią skórką na nogach naciągnęła sweter i spodnie, usiadła przy biurku. Wyciągnęła zeszyt „Wiersze” i otworzyła go na pierwszej wolnej stronie…
Teraz albo nigdy – pulsowało w jej myślach.
Jeszcze tylko jakiś długopis…i tytuł. A po co tytuł?
Odejdź zanim będzie za późno
Podniosła głowę. W myślach pojawił się obraz pewnego człowieka, który jeszcze do niedawna był jej tak bliski, był tak ważny. A teraz?
Odszedłeś ode mnie.
Zostawiłeś za sobą serce,
Złamane i milczące.
Udało Ci się
Nie znajduje w zakamarkach pamięci żadnych miłych wspomnień. A przecież nie zawsze było tak źle, a może było? Nie, przecież by to zauważyła. Zauważyłaby? Czy potrafiłaby zauważyć oślepiona blaskiem szczęścia i ciepłem bliskości? Nie zawsze było tak źle…
Byłeś promienną gwiazdą.
Byłeś Słońcem karmiącym me nadzieje cały dzień.
Byłeś Światłem, którego potrzebowałam
Dobra, dosyć tych sentymentów. Może i przeżyła z nim kilka pięknych chwil, ale było ich tylko kilka…Dobrze pamięta te wszystkie noce, jak wylewała wszystkie swoje żale w poduszkę, a po obudzeniu widziała na niej czarne ślady nie zmytego makijażu. Pamięta ten ból, który rozdarł ją na pół...
Umierałam bez ciebie
Czas na terapię. Żeby odegnać te seryjne już koszmary musi zastosować terapię wstrząsową. Przecież poradziła sobie bez niego. Żyje, oddycha, uśmiecha się, bawi. Prawie, że o nim zapamiętała. Dlaczego więc ciągle nawiedza ją w jej snach? Nie przeszkadzałby jej, gdyby nie ten jego błagalny wzrok, przenikający ją na wskroś...Tak dobrze znała ten wyraz twarzy, kiedy usta same układały się w słowa przepraszam…. proszę. Nie!
Chodzę po cmentarzu mojego serca.
Kilka mogił bez wspomnień.
Często siadam na ławeczce…
Rozmawiam z białym krzyżem
To ON – nie TY
Dał nadzieję – powiedział
To, co umiera – ZMARTWYCHWSTAJE !
Uśmiechnęła się sama do siebie. Tak teraz już mu chyba wszystko wyjaśniła. Nie wiadomo skąd, ale była święcie przekonana, że już nie będzie jej więcej nękał. Nie zdejmując ciepłych ubrań położyła się do łóżka. Zasnęła z uśmiechem na twarzy. A czym jest „biały krzyż” ? Źle sformułowane pytanie. „Kim jest…?”. A odpowiedź chyba zna już każdy.
Komentarze [6]
2005-02-14 22:48
aachh, boskie personalne jazdy, lewel to ty masz CDN. taki sub zero.
2005-02-12 14:02
Ewa widze ze ci sie nudzi. Uparlas sie zeby jechac wszystkich w lesserze czy co? daj sobie na luz i moze zajmij sie czyms innym a nie bezsensowną krytyką wszystkiego co przeczytasz:) widac masz nudne zycie i jestes bardzo skwaszona skoro nic ci sie nie podoba. Idz sie przejdz czy co, a nie siedz caly czas z nosem w kompie…..
2005-02-11 18:26
Spoko! Jeśli chodzi o mój talent, to skoro tu jestem to znaczy, że do właściwej kieszeni wsadziłam rękę. A co do tego rozbierania…hmmm…ja nie ujawinam tu niczego osobistego.A może ty masz cos na sumieniu?
2005-02-11 11:26
rzemioslo sie liczy a nie jakis talent, lojezus.
2005-02-10 22:14
To w sumie dobrze, że prawie o nim zapamiętała. (Nie można przynajmniej zmusić się do przeczytania tego, co się napisało?)
Takie tam anonimowe rozbieranie się. Ja rozumiem, że promowanie młodych talentów, ale do posiadania talentu trzeba mieć chyba jakieś predyspozycje. Zresztą nie wiem – ja go prawdopodobnie nie mam. A Ty może poszukaj go.. w jakiejś innej kieszeni.
2005-02-10 16:42
Bardzo fajny tekst :) Pozdrowienka
- 1