Tragikomedia
O, losie, na jakie niesamowite wydarzenia narażasz nas niemal każdego dnia! Ileż to sytuacji dziwnych, zabawnych, szokujących, przerażających czyha za zakrętami życia! Istna feeria uczuć! Karnawał emocji! A ośrodkiem tego wszystkiego Człowiek, istota niepojęta, o charakterze zupełnie nieprzewidywalnym, na obraz Boski stworzona!
No dobra, nie taki znowu boski. Ostatnio miałam bardzo wątpliwą przyjemność uczestniczyć w pewnym wydarzeniu, które co prawda nie zmieniło mojego życia, ale skłoniło do słodko-gorzkiej refleksji nad nieprzewidywalnością ludzkiego charakteru. Ciekawi mnie, co o takich sytuacjach myślą inni? Czy, niczym Cyganka z dłoni, wróżą z nich rychły i absolutny upadek wszelkich wartości? Czy może zbywają je pobłażliwym uśmiechem? Ja jestem gdzieś pośrodku. Stoję zniesmaczona, zażenowana, niepewnie uśmiechnięta, z niemym protestem przeciwko totalnemu schamieniu w głębi duszy.
Nie przedłużając: niechaj się zacznie przedstawienie!
Osoby dramatu:
Matka - lat około czterdziestu;
Córka - w wieku mniej więcej szesnastu lat;
Ja - autorka tegoż tekstu.
Drugi maja, słoneczne, gorące popołudnie. Ja, zmierzając na rowerze w stronę Mokrzyszowa, sunę gładko nowo wybudowaną ścieżką rowerową. Nagle w moim polu widzenia pojawia się Matka ze swoją Córką (wnioskuję pokrewieństwo na podstawie podobieństwa w wyglądzie i zachowaniu), idące na wpół po chodniku, na wpół po ścieżce rowerowej. Ja staram się ominąć dwie kobiety. Niechcący zajeżdżam drogę Matce. Córka przystaje i przypatruje się z boku. Wywiązuje się krótki dialog.
Ja: Przepraszam! Nic się pani nie stało?
Matka (z miłym uśmiechem): Nie, nie, spokojnie. Zresztą to ja przepraszam, nie zauważyłam pani.
Ja (odjeżdżając): Przepraszam raz jeszcze, do widzenia!
Matka (do mnie): Do widzenia!
Matka (do Córki): No do ch*** pana, idziesz czy nie, k****?!
Córka: Idę, k****, nie musisz tak drzeć ryja!
Ja (w lekkim szoku jadę dalej)
Komentarze [1]
2012-05-14 00:06
A czy w grę wchodzi całkowite przełamanie bariery w związku
matka-córka? :)
- 1