Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

W tym onegdaj polskim mieście…   

Dodano 2012-05-10, w dziale inne - archiwum

Są miejsca poza granicami naszego kraju, gdzie można poczuć trochę Polski. Polskie restauracje w Paryżu, polski pomnik Chopina w Londynie, czy też polskie dzielnice w największych miastach USA. Wszystko to tworzy klimat, przywołuje wspomnienia, choć nigdy nie było wynikiem wpływu Polski, a jedynie swoistej polskości. Są miejsca na świecie, gdzie Polska była obecna „duchem i ciałem”. Miejsca, które chwytają za serce, a na usta cisną się słowa: „Szkoda, że to już nie nasze”.

/pliki/zdjecia/lw1.jpg

Historia Polski jest burzliwa. Masa wydarzeń, konfliktów, wielkich wojen, sprawia wrażenie, że nasz kraj przeszedł dużo więcej niż inne. Może coś w tym jest. Kiedyś Rzeczpospolita faktycznie grzmiała kanonadami dział, a jej terytorium było ogromne. Mapa ziem utraconych przez Polskę w całym okresie historii robi wrażenie i trochę boli. Nasz kraj rozciągał się od południowych rejonów Rygi, po okolice Smoleńska czy Kijowa. Wiele znanych i dużych miast Wschodu było polskimi miastami. Co dziś po nich zostało?

Można płakać nad terenami Rzeczpospolitej, które zostały nam odebrane np. w okresie rozbiorów. Można by płakać nad Żytomierzem czy Witebskiem, ale miasta te są oddalone od Polski o wiele kilometrów, a ich „polskość” zanikła dziesiątki jak nie setki lat temu. Jednak są ośrodki znaczne bliższe naszemu krajowi, tak pod względem odległości, jak i panującego tam ducha polskości. Na myśl przychodzi od razu choćby Wilno czy Lwów. Ostatni mój pobyt na Ukrainie posłużył generalnie zwiedzaniu i poznaniu historii tego drugiego miasta, dawniej polskiego, które utraciliśmy 16 sierpnia 1945 roku. Oprócz Lwowa za granicą leży też kilka mniej znanych ośrodków, które pachną Polską.

Trzydzieści pięć kilometrów od granicy z Polską, oprócz dziurawych dróg, samochodów bloku wschodniego i wiosek ociekających biedą, leży miasteczko Żółkiew. Był to niegdyś dość znany polski ośrodek. Jako ulubiona rezydencja króla Jana III Sobieskiego miasto to odznaczało się barokowym przepychem. Niektórzy porównują je często z polskim Zamościem, jednak patrząc na stan zabytków obu tych miast i ich ogólną prezencję, Żółkiew wydaje się miejscem zapomnianym przez Boga i władze. Nawet kolegiata św. Wawrzyńca może mocno zasmucić. Pieniądze na utrzymanie tego obiektu przekazuje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Dodam tylko, że chodzi tu o polskie ministerstwo… Żółkiew, choć otoczona licznymi bramami, z wystawnym pałacem i zamkiem, który mógłby przyciągnąć do tego miasta wielu turystów, zamiera. Szkoda, bo przecież mogłoby to wyglądać inaczej.

/pliki/zdjecia/lw2.JPG

Lwów to dziś ukraińskie miasto, które liczy sobie około 830 tysięcy mieszkańców. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest to miasto pokroju Rzeszowa - taki węzeł komunikacyjny. Tutaj spotykają się najważniejsze linie kolejowe, drogowe oraz lotnicze Ukrainy. Jest to również główny ośrodek kultury polskiej na tych terenach. Liczne muzea, zabytki oraz inne polskie pozostałości, w połączeniu z obiektami powstałymi pod wpływem kultury Wschodu, stworzyły tu na wskroś oryginalne i klimatyczne miejsce.

Po Lwowie spodziewałem się więcej niż po Żółkwi. Na fatalnej drodze wjazdowej do tego miasta spory ruch. Obok arterii tej stoją też cygańskie osady, gdzie zwierzęta żyją własnym życiem. To fakt. Pierwszą dzielnicą we Lwowie (od strony Żółkwi) jest dzielnica, która nieco odstrasza, ale próbuje odżyć na nowo. Kiedyś stały tu liczne „mordownie”, czyli bary, restauracje i miejsca użyteczności publicznej, gdzie wszystko było przywiązane do podłogi łańcuchami, a najmniejszym problemem było dostanie „w pysk”. Duże przedsiębiorstwo wyrobów alkoholowych utrzymuje zresztą nadal tę średnio zamożną dzielnicę. Przejazd przez Wysoki Zamek, czyli najwyższy punkt Lwowa (398 m n.p.m.), dodaje otuchy. Kręta serpentyna do złudzenia przypomina ulicę Karową w Warszawie (znaną z rajdów samochodowych). Aż strach pomyśleć ilu młodych Ukraińców „ślizgało” się tam swoimi Ładami. Dość dobrym miejscem na postój jest parking obok kurii biskupiej we Lwowie. Sam budynek odstrasza i „trąca” zniszczonym przez komunizm zabytkiem. Jednak po dziesięciu minutach spaceru możemy znaleźć się w centrum Lwowa - na rynku głównym. Miejsce piękne, klimatyczne, które zachęca do refleksji. Myśl „To było kiedyś Polskie” nie opuszcza mnie nawet na chwilę. Klimat Polski miesza się tu z ukraińskimi elementami i wyczuwalnym fetorem. Wyłożone brukiem uliczki. Wokół kręcą się ”Strażnicy” miasta. Ci sami, co wczoraj. Ci sami, którym w życiu nie wyszło i dziś liczą na kilka hrywien od turystów.

/pliki/zdjecia/lw3.JPG

We Lwowie jest wiele obiektów sakralnych. Kościoły i cerkwie stoją tu przy prawie każdej ulicy. Od warownych, romańskich budowli, po strzeliste gotyki. Wszystkie bogato zdobione złotem, ot tak ze wschodnim przepychem. Miejscem, które „kopie”, jest Łyczaków. Dzielnica Lwowa, na której znajduje się cmentarz Łyczakowski z kompleksem „Obrońców Lwowa”. Masa polskich nazwisk, sentencji, wpisów, znaków i dusz… Kilka kroków i jesteśmy już na cmentarzu „Orląt Lwowskich”. Dla mnie cmentarze wojskowe stanowią osobliwą wartość. Piękno, harmonia, a zarazem krew, ból i tragedia. Zestawienie, które robi wrażenie. Największym dramatem tego miejsca jest pojawiająca się po jego zwiedzeniu myśl: „Oni wszyscy walczyli i zginęli w cudzej sprawie”. Może to trochę egoistyczne myślenie, ale mimo wszystko uważam, że nasz narodowy interes powinniśmy przedkładać ponad interesy innych krajów. W mieście widać brak gospodarskiej ręki. Trudno tu mówić o pomaganiu zbytkom, skoro władza nie pomaga nawet ludziom. Gdyby nie fakt, iż cały kompleks zabytków został wpisany na listę UNESCO, a nasz kraj opiekuje się polskimi pozostałościami na tych terenach, to najprawdopodobniej wszystkie te zabytki zostałyby już dawno zdewastowane. Mistrzostwa Europy w piłce nożnej miały pomóc. I choć drogi faktycznie już tak nie straszą, a na ulicach widać europejskie „unowocześnienia”, to statystyczny obywatel Hiszpanii czy Niemiec przeżyje tu i tak prawdziwy szok cywilizacyjny. Czas pokaże… Może goście zza granicy nie zauważą, że obok stadionów nie ma parkingów? Są za to jakieś złomowiska, domy publiczne, a cały teren można określić jako „ jeden wielki syf”?

Miasto wprawia w melancholijny nastój. Polak odnajduje się tutaj bardzo dobrze, choć jest przecież świadom przebywania na obczyźnie. Rozsądek i trzeźwy rozum toczą tu nieustanną walkę z uczuciem i sentymentem. Tabliczki z polskimi napisami kierują nas po ulicach, a wokół słychać obcy nam język. Być może klimat ten kiedyś zaniknie, ale byłoby to „nie fair” wobec tych Polaków, którzy w tym miejscu pozostawili kiedyś Polskę.

Jednak każdy kij ma dwa końce, a każda róża kolce. Obok ziem utraconych są też i „ziemie odzyskane”. Tak samo nie nasze. Niemcy kwestionują np. przynależność niektórych ziem do Polski, tak jak i my kwestionujemy przynależność niektórych ziem do Ukrainy. Prawda jest jednak taka, że nikt tych miejsc ani nie odda, ani ich nie dostanie, a obecne koneksje umrą wraz ostatnimi cząstkami przeszłości.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /30 wszystkich

Komentarze [4]

~caliii
2012-05-11 21:31

doskonale opisałeś odczucia większości turystów, którzy choć chwilę pomysleli o historii i teraźniejszości tego miasta. Super! 6!

~Villemo
2012-05-10 19:50

No Darek, opisałeś to świetnie. Czytając to miałam przed oczami wszystko te miejsca sprzed kilku tygodni. Lepiej bym tego nie napisała!
Ahh, ten Lwów. :)

~Lady M.
2012-05-10 14:20

Dokładnie takie myśli przyszły mi do głowy po wycieczce. Fajnie napisany tekst, lekko melancholijny, ale to żaden minus. Piąteczka:)

~Jaskier
2012-05-10 11:44

Sporo literówek w tekście, trzeba to poprawić.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry