Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Umarł wódz, niech żyje wódz! - cz. 1   

Dodano 2020-10-05, w dziale opowiadania - archiwum

Chłopiec o ogromnych, zielonych oczach i śniadej cerze siedział na ziemi w piwnicy bloku i tulił się do kobiety.

- Ciociu, kiedy to się skończy?

- No, już niedługo skarbie. Brunetka wiedziała jednak coś, czego nie mogła powiedzieć temu niewinnemu chłopcu. Nie mogła mu powiedzieć prawdy. Tego, że tak naprawdę, nawet jeśli to się skończy, to i tak nie będzie lepiej. Przegrywali. Tak właściwie to przegrali zanim jeszcze wojna się rozpoczęła. No bo jak walczyć z kimś, kto wie wszystko o swoim przeciwniku, a jego broń potrafi go zniszczyć? Jak wygrać, gdy wrogowie mogą zmieniać wygląd, są w stanie wtopić się w tłum i mogą odebrać życie każdemu, kto tylko odważy się im przeciwstawić? Kobieta wiedziała, że gdy powiedziała dowódcy tych nieludzkich istot "nie", wydała na siebie wyrok. To właśnie po nią przyszli. I po tego chłopca, jedynego potomka „wielkiego” Isuuna. Tacjan absolutnie nie zasługiwał na taki los, dlatego chciała go za wszelką cenę ochronić.

/pliki/zdjecia/wodz1.jpgSzesnastoletni Tacjan wpatrywał się w fotografię, na której widniała jego ciocia - najlepsza osoba, jaką znał. Po raz setny przywoływał to samo niezwykłe wspomnienie. Miał szczęśliwe dzieciństwo, aż do dnia, w którym Isuun dowiedział się o jego istnieniu. Wysłał wtedy posła, który długo rozmawiał z Mają, siostrą jego matki. Ta jednak mu odmówiła i uciekła. Zaczęły się poszukiwania. Kraj, który był ojczyzną jego matki poddał się bez walki, dlatego było tam dosyć spokojnie. Kiedy jednak zaczęły się poszukiwania, lud Turunan nie przebierał już w środkach. Bombardowania miały miejsce praktycznie codziennie. W takim świecie nie dało się normalnie żyć. Do poszukiwań zachęcono również zwykłych ludzi, którym obiecano spore wynagrodzenie, jeśli komuś uda się odnaleźć Tacjana i przekazać w ich ręce. Dodatkowe pieniądze można było otrzymać za ciotkę, jednak za nią obiecywano już znacznie mniejsze pieniądze i w jej przypadku nie było ważne czy zostanie ona dostarczona żywa czy martwa. To mógł zrobić tylko tyran.

Tacjan wiedział od dziecka, że nie może być w pełni człowiekiem. W końcu, jaki człowiek potrafił zmieniać swój wygląd na życzenie? Tylko Turunan potrafili to robić. Te wielkie, zielone oczy odziedziczył także po nich. I choć dużo ćwiczył, wciąż był bardzo chudy i na pierwszy rzut oka nie było widać, że jest wysportowany. Te cechy odziedziczył po swoim ojcu.

Kiedy kosmici najechali Ziemię (jeżeli w ogóle można tak powiedzieć o istotach, które nagle zaczęły wyłaniać się z portali umieszczonych przez Turunan w różnych miejscach) byli mili. Opowiadali ludziom, że kiedyś już tu byli, lecz musieli niestety zniknąć, gdyż zaatakowali ich Guardzi (małe stworki, które jak ustalono prawie 20 lat później tylko się broniły i to Turunan zaatakowali ich jako pierwsi). Wtedy mieli obiecać, że wrócą i spełnili obietnice. Ich ostatnia wizyta pozostawiła po sobie liczne ślady w postaci piramid. Z ogromnym zachwytem patrzyli teraz na dzieła swoich przodków, które nadal wyróżniały się wśród innych, ludzkich budowli.

Powoli kiełkował w nim plan działania. Każdego dnia na świecie ginęły setki tysięcy ludzi, którym doskwierał brud i ubóstwo. Czystego, błękitnego nieba Tacjan nigdy nie widział na żywo. Widział je jedynie na starych zdjęciach pochodzących z czasów, gdy nikt nie myślał jeszcze o wojnie z kosmitami. Dziś obchodzili jednak bardzo smutną 40 rocznicę wybuchu wojny. Rok 2050 nie był szczęśliwym rokiem dla ludzkości. W końcu wojna nigdy nie jest przyjemnym wydarzeniem. „Co ja mam zrobić, pójść, czy nie? Być może uratuję ludzkość, ale jest też duże prawdopodobieństwo, że zginę. Co teraz? Co powiedziałaby ciocia? Nie oddała mnie ojcu, ponieważ nie chciała, abym stał się zły. Ja nie chcę być zły. Chcę uratować ludzi. Tyko po co? I tak uznają mnie za dziwaka i „tego złego”. Na szczęście Oktawia nigdy mnie nie opuści. Że też te elfy muszą być takie uparte…”

- Halo, Tacjan, słyszysz mnie? - z zamyślenia wyrwał go dziewczęcy głos. Stała przed nim dziewczyna o długich, różowych włosach, bladej cerze i spiczastych uszach. Była smukła i piękna.

- Oktawia, nie słyszałem cię. Podjąłem decyzję, muszę coś zrobić.

- Jeżeli to jest to, co myślę, to prędzej odetnę sobie rękę, niż pozwolę ci pójść.

- Chcę ci coś powiedzieć. Idę, bo może uda mi się nas uratować. Uważam, że ciocia by tego chciała.

- Maja chciałaby, abyś żył, a nie próbował „poskładać świat na nowo, bo obudził się w tobie bohater” - tym razem to ona wpadła mu w słowo.

- Idę. Nie zatrzymasz mnie.

- Tak myślisz? - od razu przyjęła bojową postawę.

/pliki/zdjecia/wodz2.jpg- Żegnaj, Oktawio. - Tacjan wyskoczył przez okno. Mieszkał na drugim piętrze, ale elficki amulet leczył jego rany, gdy te tylko się pojawiały. Postanowił, że nie będzie więcej uciekał przed swoim przeznaczeniem. Oktawia wychyliła się mocno przez okno, wykrzykując jego imię. Widząc, że to nic nie daje, wyskoczyła tak jak on. Biegła za nim, wiedząc, że jest zbyt wolna, aby go dogonić. Przyjaźń, strach i troska o jedynego przyjaciela dodawały jej jednak sił. Była dopiero początkującą magiczką, dlatego nie umiała zbyt wiele i nie mogła czarować w świecie ludzi, ale postanowiła ten jeden, jedyny raz, złamać najważniejszą elficką zasadę. Oprócz niej i oddalonego o jakieś 50 metrów Tacjana, nie było nikogo. Wyszeptała kilka słów i pobiegła szybciej. Od chłopaka dzieliło ją już tylko 25 metrów, ale to wciąż było jednak za daleko, by go pochwycić i zatrzymać.

- Tacjan, proszę… - tym razem wypowiedziała jego imię zupełnie inaczej. W jej głosie dało się wyczuć błaganie i tak potężny ból, że młodzieniec zatrzymał się gwałtownie.

- Oktawio, ja, ja muszę - powiedział zdyszany.

- Nie, wcale nie musisz. Ja ci nie pozwolę! - po raz pierwszy płakała przy nim. Nigdy nikomu nie okazywała swojej słabości. Taką miała zasadę, lecz dzisiejszego dnia nie było to pierwsze złamane przez nią prawo. Po jej pięknych, zaróżowionych od biegu policzkach spływały teraz łzy, a jej podbródek drżał od urywanego szlochu.

- Wybacz mi, ale to jest nasza jedyna nadzieja… - jego głos również przepełniony był żalem. Nienawidził siebie za to, że ją rani, lecz czy w ogóle istniała jakaś alternatywa? Gdyby myślał trzeźwo, odpowiedź brzmiałaby „nie”. Tak jak wówczas, gdy powiedział, że musi iść. Jednak gdy tak stał teraz przed swoją najlepszą przyjaciółką, uzmysłowił sobie, że jednak alternatywa jest. Mógł przecież pójść do swojego „ojca”.

- Dlaczego akurat Ty? Dlaczego ze wszystkich ludzi na Ziemi musisz to być właśnie Ty? Nie zgadzam się! Słyszysz! - nie patrzyła już na niego, lecz spoglądała w górę, w gwiazdy. Elfy tak jak ludzie mieli różne religie. Wychowana została w wierze w Stworzyciela, lecz odkąd umarł jej tata, walczący w ruchu oporu przeciw Turunan, przestała wierzyć. W tym jednak momencie nie zwracała się do żadnego konkretnego bóstwa, lecz do tej istoty, która po prostu stworzyła cały wszechświat. Musiała się komuś wyżalić, zrzucić na kogoś winę.

- Oktawia, to nie tak. Ja po prostu podjąłem decyzję.

- Straciłam już wszystkich, nie chcę stracić i ciebie… - jej płacz przeszedł w spazm. Osunęła się na ziemię i ukryła twarz w dłoniach. Tacjan objął ją i postawił na nogi, nie przestając jej przytulać.

- Nie stracisz mnie. Ja wrócę - mówiąc to wsunął jej w rękę naszyjnik swojej matki, który zawsze miał przy sobie. Srebrny wisiorek z połową diamentowego serduszka. – Pamiętaj, ja mam drugą połowę. Diament jest zaczarowany. Zobacz - wyjął drugą połówkę z kieszeni, po czym dosunął swoją połowę, wypowiadając słowa „złączeni na zawsze”. Zawieszki w jakiś magiczny sposób połączyły się.

- Nie mogę tego przyjąć. Gdyby to miało tylko wartość pieniężną to jeszcze, ale to przecież własność twojej matki.

- Oddasz mi po powrocie - uśmiechnął się blado. Bał się trochę, lecz nie mógł jej tego okazać. Wypowiedział słowa „chwilowo rozłączeni” i oboje znów mieli po połowie serduszka. Wtedy Oktawia zrobiła coś niezwykle odważnego. Przysunęła się bliżej i pocałowała go. Pocałunek trwał bardzo krótko, lecz obojgu wydawało się, że minęły wieki, zanim odsunęli się od siebie. Dziewczyna odwróciła wzrok. Choć wydawało się to niemożliwe, była bardziej zarumieniona niż wcześniej. On też zarumienił się dość mocno, lecz patrzył prosto na nią.

- No dalej, odrzuć mnie, powiedz coś! - chłopak nie odezwał się jednak ani słowem i także pocałował ją w policzek.

/pliki/zdjecia/wodz3.jpg- Kocham cię. Nie chciałem sobie dawać nadziei, ponieważ jesteś elfem, a ja tylko plugawym mieszańcem. Ludzie są słabi, natomiast Turunan to barbarzyńcy i…

- Ja też cię kocham - nie dała mu dokończyć.

- Żegnaj, Oktawio… - odszedł nie spoglądając na nią.

- Nie wypowiadaj tego słowa. To by oznaczało, że już nigdy się nie zobaczymy. Powiedzmy sobie tylko do zobaczenia - miała piękne, czarne oczy, w których widział swoje odbicie.

- Dobrze. Do zobaczenia Oktawio…- uśmiechnął się blado. Odszedł, zaciskając prawą rękę w kieszeni na połówce serduszka. Myślał, jak dostać się do twierdzy. Przecież nie wpuszczą go tam tak łatwo i od razu wyczują, że wykorzystuje magię przemiany. Musiał jednak jakoś się tam dostać. No, ale kto mógłby mu w tym pomóc? Wszedł do lasu i mijając znajome drzewa, powoli oddalał się od domu.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.5 /69 wszystkich

Komentarze [11]

~Klaudia
2020-12-29 18:11

Interesujące

~slonik
2020-10-15 21:15

nudne trochę

~Criss
2020-10-14 19:44

Ciekawe…..

~Julita
2020-10-11 07:32

Dobre , czekam na dalszy wpis

~Lewy twix
2020-10-09 21:55

Zgrabnie napisane. Czekam na kolejną część.

~Myśliciel
2020-10-08 21:17

Super.

~Marzycielka
2020-10-08 17:08

Świetne. Bardzo mi się spodobało.

~Anihilator2137
2020-10-08 10:43

Podoba mi się

~Płetwa 13
2020-10-07 19:27

Niezłe!!!

~rita
2020-10-07 18:08

Nie powiem – zaciekawiłaś.

~Selene
2020-10-06 21:27

Brawo!!

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry