Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

W życiu nie ma przypadków   

Dodano 2015-12-16, w dziale wywiady - archiwum

Dziennikarz nieznany z pierwszych stron gazet, ale z ciężkiej pracy i uporu w dążeniu do obranego celu. Człowiek, walczący z systemem, wielokrotnie pomawiany, oskarżany i szykanowany przez różne instytucje państwowe i osoby. Ten, który badał działania byłego prezydenta RP Bronisława Komorowskiego i odkrył wiele niewygodnych dla niego faktów. Zapraszam dziś do lektury mojego wywiadu z panem Wojciechem Sumlińskim.

Bergi: Ciekaw jestem, jaki czynnik miał wpływ na to, że psycholog dziecięcy, Wojciech Sumliński, stał się nagle dziennikarzem śledczym?

/pliki/zdjecia/sum1.jpgWojciech Sumliński: Niektórzy w takiej sytuacji powiedzieliby, że był to czysty przypadek. Ja natomiast, idąc za słowami mojego przyjaciela ks. Stanisława Małkowskiego, powiem, że przypadków nie ma. Rzeczywiście ukończyłem Uniwersytet Kardynała S. Wyszyńskiego i miałem pracować z dziećmi. Dwa lata pracowałem nawet jako psycholog dziecięcy, ale moja żona tak bardzo tęskniła za powrotem w rodzinne strony (jest z Białej Podlaskiej), że zdecydowaliśmy się opuścić Warszawę i wrócić właśnie tam. Ot, tak na próbę. Zobaczyć, czy potrafimy żyć w innym mieście i popracować w trochę innych warunkach. Szybko okazało się, że ta praca pochłonęła mnie tak bardzo, że w krótkim czasie z regionalnej gazety Słowo Podlasia przeniosłem się do gazety ogólnopolskiej, Dziennik Życie, gdzie pracowało wielu, sympatyzujących z prawą stroną sceny politycznej, dziennikarzy, których znałem wcześniej z telewizji i innych gazet, i którym zawsze kibicowałem. Nagle stałem się jednym z nich. I tak to poszło, że zostałem w tym zawodzie, który uprawiam już 20 lat.

B: Otrzymał pan za swoje reportaże wiele nagród, jednak dopiero pana książka o prezydencie Bronisławie Komorowskim stała się punktem zwrotnym, przyczyniając się do wzrostu pana popularności.

W.S.: Książka się rzeczywiście przebiła. Przeczytały ją setki tysięcy osób (z tego co słyszałem sprzedano już podobno ponad 150 tysięcy egzemplarzy). Dostałem także sporo e-maili, z których wynikało, że ktoś przeczytał tę książkę i przekazał ją dalej, czyli zainteresowanie musiało być naprawdę duże. Z książką tą udało mi się dotrzeć do bardzo dużej grupy ludzi, znacznie większej niż mogłem to sobie wcześniej wyobrazić.

B: Skąd u pana to zainteresowanie postacią prezydenta RP Bronisława Komorowskiego?

W.S.: Ktoś mógłby powiedzieć, że to przypadek, ale jak już wcześniej powiedziałem – według mnie przypadków nie ma. Pewien funkcjonariusz z CBŚ, którego poznałem wiele lat wcześniej, poprosił mnie o pomoc, gdyż on i jego koledzy nie mogli już ponoć nic więcej zrobić normalnymi metodami śledczymi. Chodziło konkretnie o fundację Pro Civili, która według nich była zorganizowaną grupą przestępczą, /pliki/zdjecia/sum2.jpgwyprowadzała ogromne pieniądze za granice, handlowała z Rosjanami, obracając przy tym miliardami złotych. W opinii wspomnianych oficerów CBŚ fundacja ta doprowadziła również do śmierci przynajmniej siedemnastu osób. Według tych samych oficerów działania osłonowe dla tej fundacji przeprowadzał ówczesny Minister Obrony Narodowej, Bronisław Komorowski. I z tą postacią powiązali fakt, że zabrano im akta tej sprawy i zakończono śledztwo. Sytuacja co najmniej zaskakująca, tym bardziej, że nikomu nie postawiono w niej do dziś żadnych zarzutów. Oficerowie, o których wspomniałem, powiązali więc całe to wydarzenie z osobą Bronisława Komorowskiego i twierdzili, że jeśli media im nie pomogą, to ta sprawa umrze śmiercią naturalną. Tak właśnie trafili do mnie, prosząc, żebym jako dziennikarz zajął się tą sprawą.

B: Nie bał się pan wtedy o los swojej rodziny?

W.S.: Zawsze się bałem i zawsze się będę bał. Możecie mi wierzyć, że to nie są mili ludzie. Często są bezwzględni i bardzo niebezpieczni. Faktycznie miałem mnóstwo obaw, ale zawierzyłem siebie, swoją rodzinę i swoje życie panu Bogu, wierząc że wszystko będzie dobrze.

B: W wielu swoich wypowiedziach przyznaje się pan do bycia katolikiem, zatem jak widzi pan rolę Kościoła Katolickiego w dzisiejszym świecie, również tym politycznym?

W.S.: Uważam, że Kościół Katolicki powinien dziś pełnić nadrzędną rolę w kształtowaniu opinii publicznej, co jest niezwykle ważne w czasie wzmożonej propagandy antyrodzinnej, uderzania w kształt rodziny tradycyjnej, czyli kształtowania polityki antyrodzinnej i antychrześcijańskiej. Do tego dołącza jeszcze w ostatnimi okresie zagrożenie z południa (ja tak to określam), czyli to nagłe pojawienie się w Europie tysięcy uchodźców. Rola Kościoła była i jest szalenie istotna. W końcu to instytucja, która pomogła już kiedyś Polakom przetrwać komunizm. Moim zdaniem bez wsparcia Kościoła nie będzie zdrowych rodzin. /pliki/zdjecia/sum 3.jpg Wierzę mocno, że dzięki Kościołowi przetrwają również najważniejsze dla nas wartości.

B: Teraz rozumiem, dlaczego zajął się pan sprawą zamordowania ks. Jerzego Popiełuszki. Nie wiem jednak nadal, co miał pan na myśli, określając to zabójstwo "zbrodnią założycielską III Rzeczpospolitej"?

W.S.: Pierwsze rozmowy autorytetów III Rzeczpospolitej, panów Tadeusza Mazowieckiego i Bronisława Geremka, odbyły się z generałem Kiszczakiem i panem premierem Rakowskim. 30 października 1985 roku działacze opozycji demokratycznej rozmawiali z przedstawicielami władz reżimowych o tym, jak dzielić między siebie Polskę. A było to w dniu wydobycia zwłok ks. Jerzego z nurtu Wisły. Takich spotkań było potem jeszcze wiele. Opinia publiczna nigdy nie była o nich informowana. Społeczeństwo usłyszało tylko o rozmowach w Magdalence, co było tylko takim ugruntowaniem formy III RP. Jednak przypominam, że pierwsze takie spotkanie odbyło się w dniu wydobycia zwłok ks. Popiełuszki z nurtu Wisły.

B: Czy napotykał pan na duże trudności podczas swojej pracy jako dziennikarz śledczy?

W.S.: Tak, napotykałem i wciąż napotykam. Poczynając od nękania, rzucania kłód pod nogi, po utrudnienia w pracy, procesy karne, cywilne, zastraszenia i przemoc fizyczną. Podpalono mi także mieszkanie, wybijano okna, grożono pozbawieniem życia, a do tego wszystkiego doliczyłbym jeszcze liczne rewizje i przeszukania. Wciąż toczy się mój proces w związku z pewną prowokacją. Przez cały okres pracy w charakterze dziennikarza śledczego miałem tych procesów kilkanaście. Przegranie któregokolwiek z nich mogło oznaczać, że ja i moja rodzina będziemy mieszkać pod mostem. To była bardzo trudna droga. Te 20 lat (a na pewno większość z nich), są niekończącym się pasmem doświadczeń, które z jednej strony człowieka jakoś tam niszczą, ale z drugiej strony w jakiś tam sposób hartują.

/pliki/zdjecia/sum4.jpgB: Skoro jest tak, jak pan mówi, to dlaczego pan nie odpuścił?

W.S.: Kiedyś oglądałem film o pewnym żołnierzu z 1939 roku, który mówił, że jeśli człowiek już wyjdzie ze swojego okopu, to idzie zawsze do przodu, bo co innego mu zostało. Wierzę głęboko, że ludzie mnie czytają. Dostaję wiele zwrotnych relacji, z których wynika, że moja praca nie idzie na marne. Ba, ludzie uważają, że to co robię, jest ważne. Dopóki ludzie czują, że to są rzeczy istotne, dopóty będę to robił. Uważam, że moim zadaniem jest pokazywać prawdę piórem. To najlepsza możliwość, by głosić prawdę na wszystkie strony.

B: Jak pan ocenia obecną zmianę polityczną? Czy upatrują pan w niej lub w jakimś konkretnym ugrupowaniu nadzieję na lepszą przyszłość naszej ojczyzny?

W.S.: Ja widzę przede wszystkim zmiany w samych Polakach, nie tylko w tych młodych ale również w tych starszych. Zauważyłem to ładnych parę miesięcy temu, a teraz widzę, że jest to proces, który trwa i nie zamierza się zatrzymać. Widzę, że Polacy odzyskali wiarę w to, że mogą odzyskać swój kraj. W tym przebudzeniu pokładam właśnie nadzieję na przyszłość. A jeśli chodzi o to, jak widzę dzisiejszą sytuację, to cóż, jest to pewien układ skonsolidowanych partii politycznych. W obecnym układzie jest partia, do której jest mi bliżej, niż do innych, aczkolwiek - tak jak mówiłem - ja swoją nadzieję postrzegam przede wszystkim w Polakach, w ich rosnącej świadomości, że są - jak to pisał Mickiewicz - jak lawa „Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa. Lecz wewnętrznego ognia i sto lat nie wyziębi”.

B: Czy są po prawej stronie sceny politycznej ludzie związani ze służbami wszelkiego autoramentu? Czy możemy oczekiwać w przyszłości książki pana autorstwa, traktującej o takich związkach Korwina lub kogokolwiek innego?

/pliki/zdjecia/sum5.JPGW.S.: Jeżeli tylko będę miał zweryfikowane i dobrze udokumentowane sytuacje, to oczywiście że tak. Sądzę, że każdy, kto pełni funkcje w życiu publicznym kraju, powinien mieć „czyste ręce” i stać w prawdzie.

B: A sprawa Masy? Co sprawiło, że zainteresował się pan tym przestępcą, choć ten wcale nie był aż tak wpływowy?

W.S.: Świadek koronny, Jarosław Sokołowski, ma do powiedzenia dużo ciekawych rzeczy, ale nie o wszystkich mówi. Często się zatrzymuje, przeinacza niektóre fakty, ale mimo to powiedział bardzo dużo. Niestety, prokuratorzy wiele z tych jego zeznań, między innymi tych dotyczących polityków, po prostu zmarginalizowali, nie biorąc ich w ogóle pod uwagę. Jeden z tych prokuratorów przekazał mi kompletne materiały z przesłuchań Masy, które ukazały to, co faktycznie mówił oraz wskazały to, czego powiedzieć nie chciał. To wzbudziło moje zainteresowanie organizacją przestępczą Pruszkowa i Wołomina i zachęciło mnie do poszukiwań.

B: Na spotkanie z panem, nawet w tak małym mieście jak Tarnobrzeg, przyszło bardzo wielu ludzi. Zaskakująca tendencja, czy raczej normalność?

W.S.: Raczej normalność. Na spotkania przychodzi prawie zawsze bardzo wielu ludzi. Bezpośrednio po wydaniu książki „Niebezpieczne Związki Bronisława Komorowskiego” przychodziło jakieś 500, a niekiedy i 800 osób, ale ostatnio liczba ta trochę spadła i teraz to jest od 200 do 400. Ludzie chcą poznać prawdę, a ja wierzę, że prawda jest po mojej stronie i to jest moim handicapem.

B: Czy dostrzega pan szansę na zjednoczenie polskiej prawicy pod wspólnym sztandarem, bo kiedyś pewien satyryk powiedział, że polska prawica umacnia się przez podział i z każdym rokiem widzimy tych podziałów coraz więcej.

/pliki/zdjecia/sum6.jpgW.S.: Wierzę w to, że polska prawica może się zjednoczyć. Powiem więcej, należę do tych, którzy twierdzą, że jeżeli się nie zjednoczy, to może jej w przyszłości nie być. Oczywiście podziałów po prawej stronie sceny politycznej nie brakuje. Po lewej też mają one miejsce, ale lewica zawsze miała jakąś większą skłonność do jednoczenia się, podczas gdy prawica raczej do podziału. Skonsolidowana prawica mogłaby bez wątpienia o wiele więcej, niż ta podzielona na frakcje, grupy i podgrupy.

B: Czy jest jakieś motto, które przyświeca panu w życiu i w pracy?

W.S.: Jest. Kiedyś znalazłem gdzieś takie zdanie, które od razu sobie przyswoiłem, "Wszystkie bitwy naszego życia, nawet te przegrane, są po coś, czegoś nas uczą, w życiu nie ma przypadków", a drugie moje motto brzmi "Nigdy się nie poddawaj". To dewiza, którą się kieruję w życiu i to bez względu na okoliczności.

B: Do czego chciałby pan zachęcić naszych czytelników?

W.S.: Chciałbym zachęcić ich do tego, by nie byli biernymi odbiorcami. Żeby nie dali sobie nigdy wmówić, że to, w co wierzą, nie ma sensu, i że ich marzenia nie mogą się spełnić. Wierzę w to, że człowiek to coś więcej niż gwiazda, bo ma nieograniczone możliwości, jeśli tylko ma w sobie wiarę i nadzieję.

B: Cóż, pozostaje mi tylko podziękować panu za udzielony mi wywiad.

Grafika: własna oraz

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.4 /45 wszystkich

Komentarze [5]

~piot3r
2016-01-04 20:34

Czemu inicjały Wojciecha Sumlińskiego to WJ?

~bergi_vel_bergmann
2015-12-23 10:00

Możliwa pomyłka przy przepisywaniu nagrania na tekst, dyktafon miałem naprawdę bardzo słaby + ludzie w różnych miejscach auli głośno rozmawiali, etc, parę czynników się nałożyło, niekiedy miałem wielkie problemy z rozszyfrowaniem niektórych momentów.

~piot3r
2015-12-22 20:24

Drogi autorze tekstu, chyba chodziło o księdza Małkowskiego, nie Mokulskiego, przynajmniej nie słyszałem nigdy od p. Sumlińskiego o Mokulskim…

~Jaskier
2015-12-17 18:23

Ten moment, gdy w trakcie kampanii prezydenckiej w jednej stacji p. Grzegorz Braun wyciągnął książkę p. Sumlińskiego, a prowadząca próbowała go powstrzymać. Bezcenne.

__________________________________________________________
Klikam żyrafę.

~mp99
2015-12-17 09:45

Świetny wywiad! >Faktycznie miałem mnóstwo obaw, ale zawierzyłem siebie, swoją rodzinę i swoje życie panu Bogu, wierząc że wszystko będzie dobrze.<

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 96luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Gutek 22gutek

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry