Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Wesoły kierowca   

Dodano 2015-04-01, w dziale felietony - archiwum

Człowiek, który na co dzień ma do czynienia z miejską komunikacją, może odebrać tytuł tego tekstu jako prowokację. Każdy kierowca autobusu jest wszakże na swój sposób osobnikiem interesującym i niewątpliwie warto mu się bliżej przyjrzeć. Z poczynionych przeze mnie obserwacji wynika, że jest co najmniej kilka typów ludzi, wykonujących ten trudny i co by nie mówić nisko płatny zawód.

/pliki/zdjecia/kier1min.jpgMożemy więc spotkać na naszych ulicach kierowcę perfekcjonistę, maniaka punktualności, który zawsze jest na przystanku jakąś minutę lub dwie przed tobą. Równie często mamy jednak okazję spotkać też jego absolutne przeciwieństwo.

To kierowca maruder, wiecznie spóźniony, ale gdy dostrzeże w lusterku wstecznym ludzi dobiegających w ostatniej chwili na przystanek, zamienia się w jakiś magiczny sposób w fanatyka punktualności i odjeżdża im sprzed nosa.

Mogłabym też wymienić tu typ kierowcy cierpliwego i wyrozumiałego, który z reguły czeka na przystanku na wszystkich pasażerów. Nawet na tych, którzy w ostatniej chwili biegną w stronę jego autobusu w tempie sprintera, niejednokrotnie objuczeni jak wielbłądy, machając przy tym bezradnie rękoma. A tak swoją drogą, to zastanawialiście się może kiedyś, jak śmiesznie musimy wyglądać podczas takiego biegu? Nie zdziwiłabym się jednak wcale, gdyby ów kierowca czekał na tych pasażerów tylko dlatego, żeby móc się z nich pośmiać.

Kolejnym typem jest kierowca arogant, który z sobie tylko wiadomych powodów czuje się lepszy od wszystkich innych ludzi, a zatem swoich pasażerów ma także gdzieś. Ten typ bez zastanowienia odjedzie ci sprzed nosa, choć prawie dobiegłaś już do drzwi jego autobusu. Jego nie interesuje to, że dla ciebie ten przejazd mógł być bardzo ważny.

Następnym typem jest kierowca wiecznie niezadowolony z życia, którego twarz wyraża zawsze jakieś bezgraniczne wewnętrzne cierpienie. On wie, że wybrał sobie najgorszy dla siebie zawód na świecie, do tego nie lubi ludzi i wkurza go to nieustanne jeżdżenie w tę i z powrotem. Oprócz tego nie potrafi zapomnieć o tym, że na koniec miesiąca dostanie najniższą krajową, co go też nie uszczęśliwia. /pliki/zdjecia/kier2.jpg Nie zdziwiłabym się, gdyby któregoś pięknego dnia typ ten postanowił wjechać w drzewo, by choć trochę urozmaicić sobie dzień i wywołać na twarzy jakieś inne emocje.

Ostatni typ kierowcy, jaki przychodzi mi do głowy, to typ radosny, który lubi swoją pracę i traktuje ją niekiedy jak misję. To żartowniś, mistrz zabawnych aluzji i ciętych ripost. Typ wymarły, niespotykany już prawie w naturalnym środowisku. Nie mogę go jednak pominąć, gdyż zmierzam właśnie do tego, że taki typ widywany jest ostatnio w stolicy. Jeśli ktoś z was przebywał w ostatnim okresie w Warszawie i przemieszczał się po tym mieście autobusem linii 509, to wie już raczej do czego zmierzam. A tych mniej zorientowanych informuję, że tą właśnie linią w naszej pięknej stolicy jeździ taki właśnie kierowca.

Robert Chilmończyk jest kierowcą już prawie 3 lata. Jak sam twierdzi, początkowo obserwował tylko swoich pasażerów i wtedy właśnie zauważył, że ludzie jeżdżący miejską komunikacją są zwykle zrezygnowani, zamknięci w sobie i rzadko kiedy się uśmiechają. Postawił więc sobie za cel, aby jazda jego autobusem stała się dla nich przyjemnością, a nie codziennym koszmarem. „Staram się stworzyć naturalną aurę takiego przejazdu, by był on czymś więcej, niż tylko zwykłą podróżą do pracy.” – mówi. Początkowo pan Robert jedynie witał i żegnał z uśmiechem na twarzy wszystkich pasażerów swojego autobusu. Potem zaczął spontanicznie, adekwatnie do sytuacji, wymyślać różne komentarze i wygłaszać je przez mikrofon lub - w przypadku jego braku – wykorzystywał do tego celu tabliczki z napisami „Miłego dnia”, „Uśmiechnij się”, „Wrzuć na luz”, którymi rozbawiał pasażerów w swoim pojeździe. /pliki/zdjecia/kier3.jpgDziś mówi, że na początku ludzie nie bardzo wiedzieli, co się dzieje, byli zszokowani i zdziwieni, lecz już po kilku chwilach oswajali się z tą absolutnie nową dla nich sytuacją i zaczynali się pogodnie uśmiechać, odpowiadając na te jego komentarze. Jego zdaniem tylko tyle wystarczy, aby zwykła podróż do domu czy na targ zmieniła się w coś więcej, o czym można potem opowiedzieć rodzinie przy kolacji lub znajomym w pracy i uśmiechać się na samo wspomnienie tego wydarzenia. „[…] i taka jest poniekąd ta moja misja.” – mówi teraz pan Chilmończyk.

Gdy pierwszy raz usłyszałam o tym kierowcy, postanowiłam odwiedzić stolicę, oczywiście tylko po to, aby przejechać się tym jego autobusem i poznać tego niezwykłego człowieka. I powiem wam dziś, że naprawdę nie rozumiem ludzi, którzy uważają, że to, co on robi, jest infantylne i niegrzeczne. Przecież to pierwszy krok do zmiany wizerunku przeciętnego Polaka, tego wiecznie niezadowolonego z życia i narzekającego na wszystko i wszystkich. Powiem więcej, z radością zauważam, że takich ludzi jest w naszym kraju coraz więcej, choć na pierwszy rzut oka ich nie widać. Wierzę jednak, że z czasem i o innych zrobi się tak samo głośno, jak o tym przesympatycznym kierowcy z Warszawy, który pragnie tylko zmieniać ten nasz świat na lepsze i zależy mu przede wszystkim na poprawie samopoczucia innych ludzi. To naprawdę piękny gest. Osoba pana Chilmończyka pokazuje, jak ważne w życiu człowieka jest to, by robić to, co się naprawdę lubi.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.3 /21 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry