Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Wielki wyścig   

Dodano 2011-10-17, w dziale felietony - archiwum

9 października – niedziela. Od siódmej do dwudziestej pierwszej przeżywamy w Polsce powtarzający się cyklicznie co cztery lata wyścig pociągów - gigantów. Cel jest oczywisty... Uzbierać przez czternaście godzin jak najwięcej wagonów i zapełnić je pasażerami, którzy zechcą pojechać konkretnymi składami. A jest o co walczyć! Do przejęcia pełna kontrola nad wszystkimi pociągami i pasażerami w kraju…

Wszystko zaczyna się spokojnie. Drużyna, której pociąg ozdobiony został pomarańczowo - niebieskimi motywami, jeszcze przed rozpoczęciem zmagań typowana jest przez bardzo wielu dziennikarzy do ostatecznego zwycięstwa. W lokomotywie zasiada tu znany maszynista Donek. /pliki/zdjecia/wyb 1.png Ten pięćdziesięcioczteroletni mężczyzna, to od wielu lat bardzo znana postać polskiego kolejnictwa. Cztery lata temu tak rewelacyjnie poprowadził w wyścigu swój pociąg, że ten bezapelacyjnie zwyciężył. Ekipa Donka też niczego sobie… W pierwszym wagonie jadą Grzesio (zwany młodszym hersztem) i Hania oraz kilku innych nie mniej znanych i lubianych kolejarzy. W sumie ekipie tej udaje się POdpiąć do swojej lokomotywy trzydzieści dziewięć wagonów. W środku młodsi i starsi, kobiety i mężczyźni, głupsi i mądrzejsi, samotni i pozostający w stałych związkach… Taki prawie rodzinny piknik, tylko bez ciepłej herbaty, bo mamy przecież kryzys. „By żyło się nam lepiej, zrobimy więcej!”- krzyczy ktoś z ogromnym zapałem w jednym z wagonów. Wielu pasażerów wybrało ten POciąg. Po wyścigu, niezwykle zadowolony i szczerze uśmiechnięty maszynista mówi o wielkim sukcesie swojej drużyny i z miną zwycięzcy patrzy nieco pogardliwie na inne, stojące tuż obok składy i składziki. On już wie, że to nie koniec jego kariery. Chociaż w pamięci wielu kibiców pozostają jeszcze afera hazardowa oraz wyimaginowani inwestorzy z Kataru, to i tak okazuje się, że i tym razem nikt nie przegonił Donka i spóły.

Jako drugi melduje się na mecie „Przybetonowany i Stary” pociąg Jarka. Jarek, to od wielu lat prawdziwa legenda w tym fachu… Ostatnio nie ma jednak farta. Sześć wyścigów ma już na koncie, a on ciągle bez zwycięstwa. Jednak to naprawdę twardy zawodnik, a w sporcie to jedna z najważniejszych cech. Niezadowolonym, choć ciepłym głosem mówi więc Jarek dziś do swoich kolegów z drużyny, że jeszcze przyjdzie ich czas, kiedy to właśnie im uda się podpiąć najwięcej wagonów! W pierwszym rzędzie widać Adasia, który sprytnie chowa się za Beatką. Ta, nieco przygaszona, spogląda z wyczekiwaniem na Zbysia. Zbyś podśmiewa się jednak z ekipy serwisowej pociągu, która miała przygotować taki skład, aby mogli zwyciężyć. Podobną postawę przyjmuje i Jacuś. Wydaje się, że ten kolejarz w jakiejś części zgadza się ze Zbysiem. „Chyba komuś się teraz oberwie” myśli reszta wiernych. Ale komu? Być może Adasiowi… To przecież on miał naprawić pociąg, zmodernizować wagony i wpuścić do nich młodą obsługę. No i trochę mu się nie udało. Nawet nie udało mu się wykreować maszynisty na prawdziwą, kolejową bestię, która zmiata swoich rywali z trakcji. A ile wagonów podpiął ostatecznie skład Jarka? Tylko dwadzieścia dziewięć… Cały zespół liczył zapewne na dużo więcej, a tu tylko dwadzieścia dziewięć. Cóż, tak bywa. W przedziałach nadal można jednak wyczuć zapach z kościelnej krypty. Siedzą tu głównie starzy, mocno doświadczeni przez życie mężczyźni. Ludzie twardzi i z żelaznymi zasadami. Ich nie ruszy nic, nawet Straż Miejska na Wiejskiej. Ale o dziwo jeden wagon jakiś nazbyt chyba kolorowy. Na burcie powiewa przywieszony naprędce wielki transparent: „Jarek, sokole - popierają Cię polscy kibole!”. A, to wszystko jasne. Jasne jest także i to, że z tego romansu dzieci raczej nie będzie… Jarek ma dziś w składzie swojego pociągu za mało wagonów i coś mi się wydaje, że kolejne zmagania znów przegrywa. Tym bardziej, że w tym momencie nie bardzo wie, co zrobić z tą trochę niesforną kochanką, która lubi chodzić na mecze. Nie wie też czy warto dalej walczyć w starym składzie. Wie za to na pewno, że będzie twardą opozycją.

Trzeci pociąg także już na mecie! O dziwo tym razem tuż za pierwszymi dwoma dotarł do mety pociąg z kolorowymi, można by rzec tęczowymi flagami i różowymi serduszkami. Wszyscy mówią, że to ten Ruch Poparcia. Faktycznie, to skład mocno kontrowersyjnego maszynisty Janusza, którego media - jeszcze przed wyścigiem - nazwały polskim Copperfield’em. Janusz i jego ludzie - zgromadzeni w dziesięciu wagonikach – szaleją z radości! /pliki/zdjecia/1318870810wyb 2.jpg Tu chyba wszyscy się kochają… Wiozą ze sobą jakieś roślinki i w ogóle jakoś tak dziwnie uśmiech nie znika z ich twarzy. W pociągu tym dostrzec można kilku mocno darzących się sympatią panów (oczywiście z wzajemnością), obok których siedzi też kobieta przebrana za mężczyznę (czy jakoś tak), no i kilka znanych z telewizji twarzy. Janusz wznosi ręce ku górze w geście zwycięstwa. Jurek popierający jego drużynę także! A cała „wspólnota wiernych” pogrąża się w euforii. Klimat jak podczas derbowego meczu Wisła - Cracovia. Ten maszynista musi mieć jakiś niezwykły dar. Za niewielką ilość pieniążków i w bardzo krótkim czasie sklepał całkiem szybki i stosunkowo nowoczesny skład, który wyciągnął pod górkę aż dziesięć wagonów. Nie ważne, że niektóre pozbierał po drodze po przejeździe innych składów, z których się nie wiedzieć czemu odczepiły. Nie ważne, że zatrzymywał swój skład nie raz nie dwa pod zakładami karnymi i tam zgarnął sporą część pasażerów. Przecież ostatecznie liczy się wynik końcowy, a w tym przypadku śmiało możemy mówić o sukcesie.

Kolejny pociąg, który dociera do mety, to skład na zielonym wypasie! I nie chodzi mi tu o dolary czy nie daj Boże konopie, ale o wypasioną koniczynę. Walduś - ulubieniec rolników i zielonych - to także prawdziwy twardziel. Kamienny spokój. Twarz pokerzysty. Nic okazuje najmniejszego nawet zadowolenia z wyniku. Ba, wydaje się nawet może nieco poirytowany, że jakiś nieokrzesany Ruch Poparcia dał mu tym razem radę. Waldek to jednak sprytny gracz. On już wie, że wkrótce zostanie zaproszony do dalszej zabawy. Przecież Donek to jego bliski kumpel i razem zawsze sobie poradzą. Stasiu cieszy się więc ze swoich ośmiu wagonów, bo to jest jednak coś. Będzie się miał czym przed mediami pochwalić. Konsekwentnie i do przodu. W interesie ekologów i rolników.

Historia kolejnego składu, który dociera do mety, jest trochę smutna. Kibice wypatrywali go już od wielu minut. W końcu jest. Na peron, niczym zdezelowany autobus PKS, wtacza się znany wszystkim od lat czerwony pociąg, ciągnąc tylko osiem wagonów. Z dala już widać za szybą lokomotywy smutną twarz maszynisty Grzesia, który i tym razem usiadł po lewej stronie. Grzesiu chowa wstydliwie twarz w dłoniach i nie bardzo wie, co robić. Uciekać, czy chwilkę jeszcze zostać i poczekać na rozwój wydarzeń. Kibice znają już jednak wynik. Osiem wagonów w składzie jego pociągu, to mimo piątego miejsca prawdziwa klęska! Przez szyby dostrzec można w pociągu starszych i młodszych. Jest tam też Wojtuś, który skrycie zaciera ręce. Olek (były maszynista) i trochę zbytnio napakowany Rysiu, łapią się jednak za głowę, a wszyscy rywale wieszczą im rychły koniec zespołu. Janusz, zerkając na ich skład z pociągu, który zatrzymał się przy sąsiednim peronie, również zaciera ręce: „Stoimy blisko nich, więc jest spora szansa, że cześć tej ekipy przejdzie do moich wagonów! Zaraz zapytam, ile chcieliby dostać za ten ich zapuszczony i przestarzały tabor.” Grzesiu mówi dziennikarzom, że już nie chce być maszynistą, że pójdzie sobie w las, a stery lokomotywy odda komuś innemu. Olek nie potwierdza, Rysiu zaprzecza, a Wojtuś znów zaciera ręce. Nikt nie wie, jak to będzie dalej i czy znajdzie się taki ktoś, kto wyprowadzi ten skład z kryzysu i za cztery lata przypnie w kolejnym wyścigu znacznie więcej wagonów… Czas pokaże.

Ostatnie pociągi to głównie postaci znane z dawnego składu Jarka albo też same lokomotywy. Dwa wagony tych pierwszych, to może i nienajgorszy jeszcze wynik, bo przecież za nimi dojeżdżają do mety i tacy, którzy nie mają ani jednego wagonu, a w lokomotywach widać tylko rozczarowane twarze maszynistów.

Czy ten wyścig coś zmienił? Personalnej raczej nie.. Spełniła się jednak wola ludu, a prawie pięćdziesiąt procent Polaków czynnie wsparło swoich faworytów. Janusz nie oddaje broni i zamierza albo tworzyć racjonalną opozycję, albo „podczepić” się do koalicji. Skład Grzesia ma problemy. Zakręt, który teraz dopiero dostrzegli, będzie dla nich bez wątpienia sporym wyzwaniem. Zmiana maszynisty i renowacja składu być może rozpali na nowo wyblakły dziś mocno czerwony pociąg. Jarek straszy już jednak kolejnym wyścigiem, tylko nie wiedzieć czemu chce w nim wykorzystać doświadczenia węgierskich maszynistów. Czy da radę? Tego nikt dziś nie wie. A jak ty oceniasz tegoroczny wyścig?

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.2 /56 wszystkich

Komentarze [8]

fenrir
2011-10-19 14:26

Przepraszam wszystkich, ale mnie to nie kręci. Metafory fajne, pióro lekkie, język fajny, ale akurat ten tekst mnie nie powala i pozwolę sobie zaniżyć średnią. Może przyznam rację gallowi, że za mało polityki w polityce i po prostu każdy tekst o polityce musi być skazany na język trudny, stający w gardle i zwyczajnie oschły.

~max
2011-10-18 18:30

Świetny pomysł a wykonanie jeszcze lepsze. Bezapelacyjne 6 ode mnie.
Gal moim zdaniem przesadzasz a to kreowanie się na znawcę polityki, któremu inni nie dorastają do pięt takie trochę buffoniaste – nie sądzisz?

~gall anonim
2011-10-18 00:54

Bardzo lekki i przyjemny tekst, ale tak naprawdę zero polityki w polityce i pewnie dlatego wszystkim, którzy ogólnie stronią od polityki przeczytali ten tekst z zaciekawieniem bo tak naprawdę jest to ładnie ubrane w słowa to co działo się 9 października. Polityka wydaje się być nudna bo żeby ją zrozumieć trzeba się w nią zagłębić, a mało komu się chce. Satyra mimo wszystko bardzo udana.

PS. Pociąg Jarka raz dotarł na metę jako pierwszy w 2005 roku ;p

~Mila
2011-10-17 21:52

Kurczę, tekst o polityce, który mnie zainteresował, to trzeba Ci bardzo mocno pogratulować! :D Naprawdę wciąga i to porównanie do pociągów – niesamowicie sobie z tym poradziłeś! :)

~Villemo
2011-10-17 21:36

Mi podoba się porównanie całości do pędzącego pociągu. Drwina z PiSu też jest udana. Resztę oceniam średnio.

~ajax
2011-10-17 20:39

No gościu – szacun! Kolejny świetny tekst. Kupiłeś mnie. Od dziś jestem twoim fanem i z niecierpliwością będę wyczekiwał następnych twoich tekstów. A przy okazji zgadzam się całkowicie z opiniami poprzedników.

~Elessar
2011-10-17 20:26

No, no… Słowa uznania w kierunku autora. Dobrze Pan sobie poczyna ;) O ile ja jestem człowiekiem, który, żeby nie psuć sobie nerwów, polityki unika, o tyle ten tekst mnie zaciekawił. Bardzo podoba mi się to porównanie do pociągów i wagonów… nadaje tekstowi o polityce takiej… plastyczności, która pozwala zainteresować czytelnika. W mojej opinii z wszystkich tegorocznych debiutów teksty Ospreya rokują najlepiej. Tak trzymaj!

~Layla
2011-10-17 19:21

Jestem na TAK. Jeden z najlepszych tekstów, jakie czytałam.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry