Właściwością człowieka jest błądzić
Tak mawiał przed laty Johann Wolfgang Goethe, wybitny niemiecki poeta epoki romantyzmu, a przy tym uczony i polityk. Fakt, każdy człowiek popełnia błędy i każdy ma do tego prawo. Problem dotyczy tylko tego, że niektóre z nich mogą być nieodwracalne i mogą kosztować ludzkie życie lub zdrowie. Są bowiem takie zawody, w których błędów popełniać się nie powinno.
Dziś chciałabym opowiedzieć wam o błędach lekarskich i ich konsekwencjach. 3 krótkie, ale jakże dramatyczne historie. Nie mnie oceniać, z jakiego powodu popełniony zostały te błędy, ale niezaprzeczalny jest fakt, że w ich wyniku troje młodych ludzi nie może dziś normalnie żyć.
Kasia - Miała roczek, gdy złapała grypę. Niby nic poważnego, ale dla takiego dziecka każda infekcja może mieć fatalne skutki. Lekarz rodzinny przepisał antybiotyk (gentamycynę), której nie wolno podawać dzieciom poniżej 2 roku życia. Rodzice lek oczywiście podali (zgodnie z zaleceniem lekarza), a w konsekwencji doprowadzili u swojego dziecka najpierw do znacznej utraty słuchy, a później zupełnej głuchoty.
Jaś - Gdy miał 8 miesięcy pojawiły się pierwsze niepokojące rodziców objawy. Lekarz zdiagnozował kłopoty trawienne, diagnozując okresowe zaburzenie. Zaordynował leczenie farmakologiczne i mimo braku efektów w kółko powtarzał to samo. Gdy Jaś miał 3 lata rodzice odwiedzili wraz z nim gabinet znanego gastrologa, który także nie potrafił postawić właściwej diagnozy. Gdy chłopczyk miał 4,5 roku zrozpaczeni rodzice zawieźli go do kolejnego lekarza, który bardzo szybko zdiagnozował celiakię, czyli zespół nietolerancji glutenu. Niestety, choroba nieleczona właściwie poczyniła przez te wszystkie lata poważne szkody w mózgu. Dziś chłopczyk jest lekko upośledzony.
Wreszcie ostatnia i najboleśniejsza dla mnie historia. Przychodzi młoda kobieta do lekarza, skarży się na ogólne złe samopoczucie i mdłości. Lekarz zaleca konkretne leki. Niby wszystko gra, ale nie do końca, bo kobieta jest w ciąży, a leki są bardzo silne. Przyjmowanie ich w początkowym stadium ciąży lub przez zbyt długi okres, może przyczynić się do zabicia płodu. Intuicja kobiety odradza jej zażywanie tych leków, ale nim podęła ostateczną decyzję wzięła już 5 tabletek. To uratowało dziecko, ale niestety urodziło się ono chore. Wada wrodzona. Rozszczep wargi i podniebienia. Może to i nic takiego wielkiego, ale zafundowano dziecku kilka bardzo bolesnych operacji w prezencie.
Jak skończyły się te historie? Nie najgorzej, bo są w tym kraju lekarze, którzy są świetni w swoim fachu. Szkoda tylko, że nie ma ich zbyt wielu.
Kasią zaopiekował się Instytut Fizjologii i Patologii Słuchu w Warszawie. Tam osobiście zajął się jej przypadkiem prof. Henryk Skarżyński (tak, ten sam, który stworzył implant ślimakowy). Dziewczynka została skierowana na zabieg, w trakcie którego założono jej ten właśnie implant (najnowocześniejszy model). Niestety organizm Kasi odrzucił ten implant. Założono jej więc inny, starszy i jakościowo gorszy model, ale ten się przyjął. Dziś Kasia słyszy i mówi.
Jaś pilnuje diety bezglutenowej i rodzice wraz z nim próbują nadrobić opóźnienie rozwojowe. Do szkoły poszedł rok później niż powinien, ale radzi sobie póki co nie najlepiej.
No i ja, bo przypuszczam, że część z was domyśliła się już, że to ja jestem tym trzecim dzieckiem. No cóż, jakoś żyję. Jestem pod stałą opieką IMiD w Warszawie, prowadzonego przez świetnego specjalistę, panią docent Zofię Dudkiewicz.
Komentarze [2]
2011-11-16 23:25
Odniosłam właśnie takie wrażenie, jakbyś coś zaczęła i nie skończyła swych myśli. Gdyby to wszystko rozwinąć... ;) Wiesz, Twoje odczucia i przemyślenia na temat tych błędów, nieudanych prób lekarzy. Można wtedy by było rozwinąć jakąś dyskusję szerszą itd. Mimo to, na plus. Ciekawy temat, skłonił mnie do zastanowienia się nad tymi błędami ludzi, nad naturą człowieka… Ode mnie 5. :)
- 1