Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Współczesne dyktatury   

Dodano 2012-02-28, w dziale inne - archiwum

Około 60% ziemskiej populacji żyje w krajach demokratycznych. A co z resztą? Reszta żyje w tzw. krajach niestabilnych politycznie bądź też rządzonych przez „niedemokratyczną” władzę. Te dwie cechy lubią chodzić w parze, a utrzymanie stabilności państwa poprzez rządy silnej ręki jest naprawdę dosyć kłopotliwe. Wystarczy bowiem lekko rozluźnić uścisk i cały system może się od razu posypać (co ma miejsce w tej chwili na Bliskim Wschodzie i w Afryce).

Moje pierwsze skojarzenie z wyrazem dyktatura to zdecydowanie Korea Północna. W kraju tym wszyscy dostają tyle samo jedzenia (a nie ma go tam zbyt wiele), takie same pensje, ubierają się bardzo podobnie i mają nawet podobne fryzury (wyobraźcie sobie, że nawet to jest tam uregulowane prawnie). /pliki/zdjecia/dyk1.jpegNikt nie może korzystać w Korei z Internetu i mało komu wolno jeździć tam na rowerze, bo – jak tłumaczą ten fakt przywódcy ideologiczni tego kraju - podczas jazdy rowerem mogą człowiekowi przychodzić do głowy pejoratywne myśli o władcy. Jednym słowem wszyscy ludzie są tam sobie równi – komunizm w najczystszej postaci. O wiele bardziej rozwinięty niż ten radziecki. I gdyby nie fakt izolacji Korei Północnej, to można by powiedzieć, że ich model komunizmu znacznie bliższy jest ideologii marksistowskiej. Najbardziej fascynującą rzeczą jest tam jednak fakt nieograniczonego wpływu władzy na społeczeństwo. Od przedszkola uczy się tam dzieci, czym jest miłość, wiara i szacunek dla władzy i w jaki sposób należy to okazywać. Wszystkie informacje podawane są oczywiście w wersji korzystnej dla władzy i dlatego mało prawdopodobne jest to, aby ktoś odważył się tam przeciwko tej władzy zbuntować. Oczywiście nie chodzi mi bynajmniej o to, że naród ten jest jakiś „otępiały”. Nie. Ci ludzie na pewno mają swoje własne poglądy, ale po prostu życie w takich warunkach nie pozwala im na zbyt wiele, a do ciężkich warunków przystosowywali się od dziecka (a raczej nauczono ich, jak należy się przystosować), więc cały czas – bezgranicznie posłuszni swojej władzy - idą dalej. Nie można tego modelu porównywać chyba z niczym, nawet z sytuacją Polski w okresie rusyfikacji, chociażby dlatego, że w Azji od starożytności dominuje konfucjanizm (ideologia akcentująca między innymi lojalność i posłuszeństwo wobec państwa i władcy).

Do niedawna przywódcą Korei Północnej był Kim Dzong II, który urodził się 16 lutego 1941 lub 1942 roku (syn otaczanego boską czcią rewolucjonisty Kim Ir Sena). Dokładnie nikt nie wie, kiedy się urodził, ale lokalna władza z niewiadomych źródeł wie za to bardzo dobrze, że kiedy ów przywódca przyszedł na świat, to w górach zakwitły kwiaty, a ptaki śpiewały ludzkim głosem (warto przypomnieć, że akurat wtedy była tam zima). W rocznice jego urodzin mieszkańcy Korei odwiedzają tłumnie miejsca pamięci i wystawy poświęcone temu przywódcy. Z jego biografii dowiadujemy się, że był najlepszym uczniem, piłkarzem, reżyserem filmowym, aktorem itp. Ba, był również mistrzem świata w grze w golfa (to nie żart). Takie fakty przekazuje się oficjalnie w tym kraju, a wielu Koreańczyków naprawdę w to wierzy. Jeśli chodzi natomiast o stosunki tego władcy ze światem zewnętrznym, to trzeba powiedzieć, że Kim Dzong II starał się wszelkimi sposobami chronić swoje imperium przed jakimikolwiek obcymi wpływami. Nie wyjeżdżał zbyt często z kraju i niechętnie gościł też u siebie innych przywódców. Panicznie bał się interwencji militarnej ze strony USA i chyba dlatego robił naprawdę wiele, aby „wzmocnić państwo w celu obrony przed agresją Stanów Zjednoczonych”, co wiązało się z kolosalnymi nakładami finansowymi i inwestycjami wojskowymi. Ba, swojej armii przekazywał w pierwszej kolejności najcenniejszy w tym kraju produkt - żywność (jej brak doprowadził do śmierci ponad 3 miliony obywateli tego kraju).

17 grudnia 2011 roku ten ukochany ojciec narodu zmarł. Północnokoreańska agencja KCNA podała wówczas, że zgon wodza nastąpił w czasie jego podróży pociągiem po kraju, a nastąpił w rezultacie rozległego zawału serca w warunkach "wielkiego napięcia umysłowego i fizycznego”. Południowokoreański wywiad twierdzi jednak, że wódz został najprawdopodobniej zamordowany i to w swoim pałacu, a wersję o śmierci w pociągu zdecydowanie odrzuca, bo jak pokazują zdjęcia satelitarne, pociąg Kim Dzong Illa przez cały weekend stał wtedy nieruchomo na bocznicy. Są i tacy, którzy twierdzą, że wódz nie żył już w roku 2003 i został zastąpiony przez sobowtóra. Ale czy to ważne? I tak przecież nie prędko poznamy prawdę. Uroczystość pogrzebowa odbyła się 11 dni później. Kto nie przybył uczcić pamięci bądź też „niedostatecznie wyrażał uczucie żalu w obliczu śmierci wodza” dostawał prawie natychmiast skierowanie na pół roku do obozu pracy. W tym samym czasie ogłoszono również, że od tej pory dzień 16 lutego (dzień urodzin tego przywódcy) będzie obchodzony w Korei Północnej jako „dzień błyszczącej gwiazdy”. Obecnie rządy w tym kraju sprawuje syn ukochanego wodza Kim Dzong Un.

Korea Północna jest dla mnie zupełnie innym światem i ustawiłbym ją w moim osobistym rankingu dyktatur na pierwszym miejscu. Bez wątpienia jest bowiem najmocniejszą dyktaturą we współczesnym świecie. Swojej tezy nie opieram wyłącznie na tym, co przekazują nam światowe media, ale i na relacjach wielu osób, które miały okazję zobaczyć ten kraj od środka. Nie jestem w stanie odszukać w pamięci przykładów innych dyktatur, które aż tak mocno wpływają na społeczeństwa i które funkcjonowałyby w podobny sposób (nie mówię tutaj wyłącznie o ideologii, bo komunizm jest naturalnie obecny i w innych współczesnych państwach). Z tego też względu mam poważną trudność, aby porównać ten kraj do jakiegoś innego. Po prostu nigdzie indziej na świecie nie znalazłem czegoś aż tak… specyficznego.

/pliki/zdjecia/dyk2.jpeg

Kolejnym miejscem na mapie świata, gdzie znajdziemy państwa „niedemokratyczne” jest Ameryka Łacińska (obszar Ameryki Środkowej i Południowej). Tym, co łączy wiele państw tego rejonu, jest władza sprawowana przez wojsko (tzw. Junta). Przykładem takiego reżimu w Ameryce Południowej była argentyńska junta wojskowa – odpowiedzialna choćby za wywołanie konfliktu z Wielką Brytanią o wyspy Falklandzkie (1982-1983). Oczywiście argentyńska junta przeliczyła się i większe korzyści z wojny tej odniosła premier Margaret Thatcher, która po błyskawicznej i udanej interwencji zbrojnej znacząco zwiększyła swoje poparcie na Wyspach Brytyjskich. A siły zbrojne Wielkiej Brytanii, dzięki doświadczeniom wyniesionym z tej wojny, przeżyły prawdziwy wstrząs, którego następstwem były szeroko zakrojone reformy. Reformy, które doprowadziły do umocnienia pozycji brytyjskich specjalistów z SAS (ang. Special Air Service) na pozycji lidera w kategorii prowadzenia operacji specjalnych i rozpoznawczych. A co stało się z argentyńskim reżimem? Na całe szczęście upadł i to w kilka miesięcy po wspomnianej wojnie.

Innym przykładem „niedemokratycznego” państwa w tym regionie może być także Haiti, które przez dyktatorów rządzone było od roku 1957, a wojsko przejęło tam władzę w roku 1986. Junta rządziła w tym kraju przez osiem lat, a potem samodzielnie odsunęła się od władzy (przywódcy zrezygnowali ze stanowisk i opuścili kraj). Warto w tym miejscu przypomnieć, że w roku 1994 w ramach stabilizacji sytuacji na Haiti (podczas realizowania procesu „wprowadzania demokracji”) zorganizowano międzynarodową operację, w której wzięła udział młoda jeszcze wówczas jednostka specjalna z Polski – GROM (była to pierwsza oficjalna misja tej jednostki).

Powyższe dwa przykłady są w jednym aspekcie niezwykle podobne. Rząd stworzony z oficerów jedynie przez kilka lat sprawował władzę. Okazuje się bowiem, że kontrolowanie państwa przez siły zbrojne, często, a w zasadzie to chyba zawsze, doprowadza do wykorzystania wojska ponad jego naturalne funkcje. Mowa tu o policji, sądownictwie, dystrybucji żywności czy zarządzaniu gospodarką. Armia jest główną siłą napędową rządu, utrzymując go przy władzy, co równa się notorycznemu łamaniu praw człowieka i praw międzynarodowych, a to z kolei ściąga od razu na kraj międzynarodowe sankcje. Innymi słowy, rządząca silną ręką junta, stara się robić wszystko, aby nie rozpaść się wewnętrznie. Wypływa z tego oczywisty wniosek, że żołnierz-polityk to pierwsza oznaka kryzysu państwa. W demokratycznych krajach o sprawach wojskowych decydują cywilni politycy, a wszystkie partie polityczne czuwają nad tym, aby nie dopuścić do odwrócenia tej relacji. Gdyby przyszło mi ocenić taki system sprawowania władzy, to powiedziałbym, że nie tylko zagraża on wolności i prawom człowieka (jak każda dyktatura), ale jest także mocno niepraktyczny. Wojsko nie nadaje się po prostu do sprawowania wszystkich funkcji w kraju, bo państwo nie jest w stanie funkcjonować na sposób wojskowy (chyba, że wszyscy obywatele byliby jednocześnie żołnierzami).

/pliki/zdjecia/dyk3.jpg

Ostatnim obszarem, na którym znajdziemy wiele krajów zarządzanych przez okrutnych dyktatorów, jest Afryka oraz Bliski Wschód. Od 2010 roku mamy tam do czynienia z czymś, co zaczęto powszechnie nazywać „Arabską Wiosną Ludów”, nawiązując do serii zrywów rewolucyjnych w Europie w drugiej połowie XIX wieku. Proces ten trwa nadal i obecnie obejmuje już prawie całą Afrykę Północną i cały Półwysep Arabski (wyjątkami są Zjednoczone Emiraty Arabskie i Izrael). W chwili obecnej obserwujemy tam gwałtowne protesty w sześciu krajach (w dwóch przybrały one masową skalę), w kolejnych sześciu nastąpiły już zmiany w rządzie (w dwóch za sprawą powstania zbrojnego), a w trzech następnych doszło do obalenia rządów bądź ustąpienie władców (Tunezja, Egipt, Libia). Powstanie w Libii relacjonowały na żywo media całego świata, a w jego przebieg zaingerowało nawet NATO (nawiasem mówiąc firmy zajmujące się wydobyciem ropy naftowej z krajów uczestniczących w operacji „Świt Odysei” otrzymały potem imponujące kontrakty w w tym kraju). Miało to także symboliczne znaczenie, jako że Muammar al-Kaddafi postrzegany był przez polityków w wielu zachodnich krajach jako dyktator i powszechnie oskarżano go o wspieranie organizacji terrorystycznych. Niemniej jednak zachodnie kraje skorzystały na tym najbardziej na gruncie ekonomicznym. Kolejnym celem NATO jest dziś Syria, w której trwa właśnie powstanie zbrojne. Można jedynie spekulować, co zadecyduje w tej sprawie zachodni świat.

Analizowanie „Arabskiej Wiosny Ludów” jako wydarzenia historycznego byłoby w tej chwili niestosowne. W końcu proces ten jeszcze trwa, jesteśmy jego naocznymi świadkami i nadal podchodzimy do tych wydarzeń bardzo emocjonalnie. Myślę, że na obiektywną analizę trzeba poczekać i to co najmniej kilkanaście lat.

Czy władza dyktatorska się sprawdza? Państwo rządzone przez dyktaturę może funkcjonować. Przywódcy muszą jednak poświęcić mnóstwo czasu i energii na kontrolę i utrzymanie stabilności wewnętrznej. Oznacza to spore wydatki na wojsko, propagandę i kontrolę wielu albo wszystkich dziedzin życia obywateli. Czy taki kraj może się rozwijać? Społeczeństwo - zamknięte w granicach swego kraju – będzie zawsze (bardziej lub mniej) zacofane. Ewidentnie widać to w Korei Północnej, gdzie dyktatura kwitnie nieprzerwanie od sześćdziesięciu lat. Spoglądając jednak na dyktatury i monarchie przeszłości, widać, że prędzej czy później może pojawić się jakiś czynnik, który zwolni „uścisk” władzy i wywoła swoistą reakcję łańcuchową. Reakcję, która może doprowadzić do totalnego rozpadu państwa (najlepszym przykładem takiej reakcji łańcuchowej jest ZSRR). Władza dyktatorska jest skostniała i kiedy cały świat idzie z duchem czasu, to przywódcy reżimów starają się utrzymać swoje państwa w ryzach. Taka jest moja teza i myślę, że sposób sprawowania władzy jest tematem, nad którym warto się czasami zastanowić.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /42 wszystkich

Komentarze [7]

~natalia
2013-02-23 14:03

Ja miałam takie zadanie wielkie dzięki za informacje…

~Thomaso
2012-03-04 21:25

Jubiler: Masz rację, dyktatury można podzielić na dobre i złe. Chociaż to też nie jest takie oczywiste. Na pewno bardziej scentralizowana władza może się przydać podczas odbudowy państwa. Jest wiele przykładów w historii, gdzie pojawiała się jakaś osoba, zdobywała władzę i państwo pogrążone w kryzysie stawało się mocarstwem. Ale zawsze jest jeden warunek – musi być właściwa osoba. I od demokracji dyktaturę to właśnie odróżnia. Jest właściwa osoba – państwo staje się potęgą. Osoba niewłaściwa – jedynym priorytetem jest przetrwanie. Nie powiedziałbym że jestem zwolennikiem demokracji. Tzn. sama idea demokracji jest dobra, ale sposób jej uprawiania we współczesnym świecie od tej idei coraz bardziej zaczyna odbiegać.

Fenrir: Jak najbardziej masz rację. Mówiąc o tym, że władza cywilna może zarządzać wojskową chodziło mi o to, że organy polityczne ustalają i pilnują gdzie istnieje swoista granica między sprawami, do których wykorzystuje się wojsko (czyli ustalenie przeznaczenia dla którego siły zbrojne istnieją), a nie inne “narzędzia” władzy. Jeśli chodzi o MON, to jest tutaj już ingerencja niewłaściwych osób w wewnętrzne sprawy wojska i sposób jego funkcjonowania, a takimi sprawami powinni zajmować się już jak najbardziej tylko wojskowi.

~Jubiler
2012-03-04 17:07

Tekst dobry, nawet bardzo. Jednak wychodzi z niego (a przynajmniej ja to tak interpretuje), że jesteś wielkim zwolennikiem demokracji, zaś każdą dyktaturę uważasz za coś złego. A z tą tezą zgodzić się nie mogę. Dyktatury dzielą się na dobre i złe. Owszem, z reguły wiążą się one z ograniczaniem ludzkiej wolności (jawnym), jednak nie oszukujmy się- świat na chwilę obecną zmierza własnie ku inwigilacji i kontrolowaniu ludzi (Patriot Act, bardzo fajna sprawa, czy nie? Tudzież INDECT? A może chipy RFID? Rezygnacja z monet i banknotów na rzecz e-pieniędzy? Czy nawet monitoring wszędzie?). I wszystko dla bezpieczeństwa, uczciwi obywatele nie mają się czym przejmować, ich to nie będzie dotyczyć. Zostaniemy oplatani siecią, z której nie będzie dało się wyjść, a wszystko w imię demokracji i wolności (?). A tych już jest coraz mniej. Tyle ode mnie, masz 6 ;)

~fenrir
2012-03-04 17:05

Błędem jest oddanie władzy nad wojskiem cywilom. Przykładem może być sytuacja wojskowa w naszym kraju i nagłośnienie jej próbą samobójczą płk. Mikołaja Przybyła. W jaki sposób ludzie niemający do czynienia z wojskiem mogą nim dobrze zarządzać? To tak jakby szkołą zarządzała woźna. Niby pracuje w szkole i ma z nią dużo wspólnego, ale brak obycia i znajomości realiów. Decyzje dzisiejszego MON-u (Maryjo, Opiekuj się Nami) są tak daleko oddalone od sensownego pojmowania rzeczywistości, że głowa mała.

~ReDkA
2012-03-03 14:33

ciekawa praca,ładne podsumowanie:P
czekam na twoją kolejną prace:D

~Agape
2012-02-29 19:27

Konfucjanizm, nie konfucjonizm.

~Luca
2012-02-29 08:51

Świetne, potrafisz zainteresować tematem. 6.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry