Wywiad z nieciekawym człowiekiem
Osoba, z którą przeprowadziłem wywiad, to osoba niebywale nudna i żałosna. To człowiek, który niczego nie osiągnął, niczego nie dokonał i który nie ma nic ciekawego do powiedzenia. To osobowość o poglądach co najmniej dziwnych, dopełnionych tylko przez znikomą inteligencję i twarz, którą w najlepszym wypadku można nazwać niewyjściową. Jego sposób myślenia i postrzegania świata jest równie staromodny, co pisanie dłutem na kamiennych tabliczkach. To osoba nieprzystowana do życia w XXI wieku. Osoba używająca tak żałosnych określeń, jak „marzenia”, „szczęście”, „miłość” i wielu innych, których nie wymienię, bo zbiera mi się na wymioty.
Przejdźmy jednak do konkretów. Panie i panowie, chłopcy i dziewczęta, przed wami... Ulysses. Tak, wasza spostrzegawczość jest imponująco bezbłędna. Otóż ja, Ulysses, przeprowadziłem wywiad z samym sobą. I nie, nie jestem chory. Chyba nie - prawda? Tak czy inaczej, zapraszam was na szczerą rozmowę o życiu i o tym, co w nim najważniejsze. Za mną, czytelnicy!
Dzisiejszy świat powrócił do korzeni, stał się na powrót Chaosem. Nam, biednym stworzeniom, przyszło żyć w trudnym okresie. Wielu z nas zadaje sobie pytania o sens, cele, ideały, a najczęściej po prostu o to, kim jesteśmy. A kim ty, Ulyssesie, jesteś w dzisiejszym świecie?
Kim jestem? Nikim. W dzisiejszym świecie jestem nikim. Wokół mnie odbywa się nieustanny wyścig, prowadzący nie wiadomo dokąd. Wszyscy gdzieś biegną, czegoś szukają, o coś walczą. A ja nie. Ja stoję z boku i patrzę. Staram się nie uczestniczyć w tej gonitwie. Szukam szczęścia, będąc życiowym minimalistą i jest mi z tym wyjątkowo dobrze.
A gdzie oni wszyscy tak biegną?
To się nazywa „wyścig szczurów”. W moim otoczeniu prawie wszyscy pragną mieć dobre oceny, dobrze napisać maturę, dostać się na dobrą uczelnię, zarabiać dobre pieniądze i dobrze się wysrać. Zwłaszcza to ostatnie.
Po co to wszystko?
Po to, żeby zostać kimś. Nieważne, czy kimś znaczącym, kimś bogatym albo kimś sławnym. Ważne, żeby w ogóle zostać kimś. Na tym przecież skupia się nasze życie: na wiecznym podążaniu, na podążaniu za ulotnymi ideałami. Oczywiście nie ma w tym nic złego, wszystko jest w porządku, tyle że pod koniec naszego życia pozostaje pustka, może żal, rozpacz nad straconym czasem. Wtedy dowiadujemy się, że to wcale nie było najważniejsze.
Więc co jest najważniejsze?
Na pewno nie pieniądze. Poza pieniędzmi, nie chodzi też o to, by podążać za „resztą”, zatracać własne wartości oraz udawać kogoś, kim się nie jest. To czyni z nas szkielety pozbawione duszy. Równie często zapominamy o odwadze w definiowaniu własnych pragnień. Decydując o swoim losie, boimy się własnego cienia i z góry jesteśmy na przegranej pozycji. Musimy przezwyciężyć strach, który powstał, kiedy karmiono nas pospolitymi wzorcami.
Zapominasz chyba, że każdy żyje na tyle, na ile potrafi.
Tak, ale większość z nas, licealistów, myśli o przyszłości, wykształceniu i znalezieniu pracy tak, jakby to było najważniejsze. Najczęściej myślimy o tym pomiędzy jednym melanżem a drugim – gdzieś tak pośrodku naszego życia. Zapominamy o tym, co podpowiada nam serce. Wybieramy matematykę, a być może kochamy malarstwo. Męczymy się nad biologią, ale naszą pasją jest balet. Wmawiamy sobie, że fizyka to nasze drugie imię, ale nasze drugie imię to tylko Stanisław. Brniemy coraz głębiej w ten dziwny świat kreowany na pozorach. Zatracamy ideały. Wolimy męczyć się dla zwykłej szarzyzny, zwanej „nieuniknioną przyszłością”, a życie powoli nam umyka... Wszystko umyka.
A co tobie jest potrzebne do szczęścia?
Mnie? Niewiele. Mały domek w górach, szczypta miłości i odrobina pasji będą w sam raz. Nic poza tym. Ewentualnie kanalizacja.
Dlaczego nie uczestniczysz w tym „wyścigu”?
Bo w przyszłości będę mijał szare, nieznajome twarze, idąc równie szarym chodnikiem, ale ja – w przeciwieństwie do nich – wiem, czego pragnę. Wariat, myślisz. Ano wariat. W takim świecie jestem szaleńcem. Wiem też, że nieustanny wyścig szczurów prowadzi przez najgorsze bagna ludzkiej egzystencji. Nie chcę pełzać w tym bagnie, szczególnie, że jest tam już tłoczno.
Więc jakie są realne perspektywy naszego życia?
Nasze życie jest proste: szara praca do niedołężnej starości, szare ulice i szarzy ludzie. I podatki. Wszystko po to, by żałować rzeczy, których pragnęliśmy. Później, kiedy umieramy, dochodzi jeszcze gorycz. To jedyne, co czujemy – gorycz niewykorzystanej szansy.
To gdzie jest sens takiego życia?
Sensem takiego życia jest jego brak. Karmimy się poszukiwaniami prawdziwego sensu, a prawda jest dla nas prozaiczna. Mamy tylko jedno życie, które możemy zmarnować. Niczego tak bardzo nie pragniemy, jak tego, by patrząc w lustro, widzieć prawdziwych siebie. Więc czemu stoimy w miejscu lub podążamy za resztą stada? Powinniśmy wybrać między skokiem do Oceanu Szczęścia a skokiem z dziesiątego piętra. Tyle, że skok z dziesiątego piętra boli.
Oceanem Szczęścia są według ciebie marzenia, ideały, pragnienia, a nawet miłość?
Tak. Otóż te rzeczy sprawiają, że wyłamujemy się ponad rzeczywistość, że zatrzymujemy czas. Jesteśmy nieskończonością. Spełniając marzenia, wykorzystujemy szansę daną nam przez los, Boga, Absolut, Wielkiego Demiurga czy Latającego Potwora Spaghetti – co kto woli. Kierując się ideałami, dreptamy własną ścieżkę, a nasze pragnienia sprawiają, że wyróżniamy się z tłumu. To czyni z nas wolnych ludzi.
Co z miłością? Myślisz, że miłość istnieje?
Myślenie w takich kwestiach trzeba odstawić na bok. Miłość istnieje, wiem to. Ale tylko tego jestem w zupełności pewien. Co do pozostałych spraw, to mogę się mylić. Dlatego też nie słuchajcie mnie, drodzy Czytelnicy. Wybierzcie sami.
A ty? Dlaczego sam jeszcze nie wybrałeś?
W sumie, to nie wiem... Albert Camus napisał kiedyś: „Czasem nie śpi się z dziwką, na którą ma się ochotę, bo nie śmie się poprosić o wydanie reszty”. Być może to jest moja odpowiedź.
Grafika:
Komentarze [6]
2014-03-04 21:00
@Villemo, wszyscy coś radzą, a nikt nie wie, że głupiemu to się nie przyda – więc uroczyście ogłaszam, że jestem jestem głupi. I trochę pedał.
2014-03-04 19:17
Tekst tak sztampowy, że powoduje u mnie beznamiętny odruch mentalnych wymiotów. Swoją drogą, Ulyssesie, radzę zacząć przyzwyczajać się do wyścigu szczurów, bo samymi marzeniami i patrzeniem na biegnący wyścig szczurów domku w górach nie osiągniesz.
2014-03-03 22:52
I teraz wszystkie pismaki i klechy będą się podniecać stekiem oczywistych oczywistości ukazanych w konwencji rodem z Tworków, “ponieważ co chorobliwe jest dzisiaj cenione” (Cz.Miłosz). Ja naprawdę czuje absmak…
2014-03-03 20:28
genialne! <3
2014-03-03 19:03
“Wmawiamy sobie, że fizyka to nasze drugie imię, ale nasze drugie imię to tylko Stanisław” – HAHAHAHAHAHAHA, leżę i nie wstaję
2014-03-03 17:53
Szanowny autor wydał własnej osobie krwawszą bitwę niźli Szatan, Bogu, czym w znakomity sposób nawiązał do wielowiekowych tradycji swoich rodaków z dumnego rodu Piasta.
- 1