Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Olimpiada w blasku fajerwerków   

Dodano 2014-03-03, w dziale inne - archiwum

Kilkanaście dni temu na stadionie olimpijskim w Soczi odbyła się niezwykle efektowna ceremonia zamknięcia XXII Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Teraz, gdy emocje trochę już opadły, chcemy wrócić pamięcią do tego dwutygodniowego święta sportów zimowych i podsumować je zarówno od strony sportowej jak i organizacyjnej. Chcemy ocenić zaangażowanie i efekty pracy naszych wschodnich sąsiadów oraz występy sportowców (nie tylko polskich).

/pliki/zdjecia/ol1.jpg

Nasi zawodnicy sprawili, że igrzyska te będą z rozrzewnieniem wspominane jeszcze przez wiele pokoleń, ale czy równie przyjemnie będzie się je wspominać we wszystkich krajach? Czy wspaniałe ceremonie rozpoczęcia i zamknięcia wystarczyły, by Rosjanie zapisali się wielkimi literami w historii igrzysk? Ile ludzi, tyle opinii, ale jedno jest niepodważalne. Przez te dwa tygodnie naprawdę się działo, oj działo.

Na kilka dni przed rozpoczęciem igrzysk kibice na całym świecie bombardowani byli informacjami z Rosji. Szczególnie wiele pisano wtedy o wpadkach, takich jak choćby zbiorowe toalety w hotelach, czy też niedokończone prace budowlane na niektórych obiektach. Podczas trwania olimpiady potknięć organizatorów było jakby mniej, za to nie ominęły one sportowców. Niektórzy z nich zapomnieli założyć bieliznę pod kombinezon, a innym darły się z kolei stroje i to w najmniej odpowiednich miejscach (dzięki temu cały świat mógł na przykład zobaczyć pośladek jednej ze sportsmenek). A to był dopiero początek.

Jeśli chodzi o organizację igrzysk, to chyba wszyscy zgodzicie się z nami, że stały one na bardzo wysokim poziomie. Ale nie ma co się dziwić, bo dla Rosjan impreza ta była sprawą narodowego honoru i prestiżu. Nie liczyli się więc z kosztami i zrobili naprawdę wszystko, aby tylko zaimponować innym narodom. I choć starali się dopiąć wszystko na ostatni guzik, to nie ustrzegli się też kilku - różnej maści - wpadek. Jedną z największych wpadek technicznych było nie otwarcie się piątego koła olimpijskiego podczas ceremonii otwarcia. W tym miejscu warto przypomnieć, że cztery lata wcześniej podczas zapalania znicza XXI Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Vancouver jeden z czterech filarów mających symbolizować indiańskie totemy także nie wysunął się z podłoża i nie utworzył zamierzonej całość z trzema pozostałymi. A może to jednak jakieś fatum? Tak czy inaczej zazdrościmy tym, którzy mieli wówczas okazję zobaczyć na telebimie minę Władimira Putina… Wpadki wpadkami, ale najważniejszy był przecież efekt końcowy.

/pliki/zdjecia/ol2.jpg

Po bajecznie kolorowej ceremonii otwarcia igrzysk było już tylko lepiej. Zapalenie znicza olimpijskiego przebiegło bezproblemowo. W sztafecie, która wniosła olimpijski ogień na stadion, szły największe gwiazdy rosyjskiego sportu, Maria Szarapowa (tenisistka), Jelena Isinbajewa (tyczkarka), Aleksander Karelin (zapaśnik), Alina Kabajewa (gimnastyczka) oraz Irina Rodnina (łyżwiarka figurowa) i Władisław Tretjak (hokeista). I właśnie ta ostatnia para wspólnie zapaliła olimpijski znicz. Jak podają organizatorzy, w spektaklu wzięło udział około 3 tys. wykonawców i ponad 2 tys. wolontariuszy. Najbardziej efektowny i zachwycający był chyba jednak pokaz sztucznych ogni. Jesteśmy przekonani, że ceremonia otwarcia na pewno zapadła w pamięć kibicom na całym świecie i to nie tyle ze względu na wspomnianą, co by nie mówić, zabawną wpadkę, a znacznie bardziej ze względu na fantastyczny scenariusz i niezwykle wysoki poziom artystyczny wykonawców.

Faktem bezsprzecznym jest, iż najważniejszy na igrzyskach jest sport. To dla niego wydaje się te grube miliony i zapomina o wielu innych rzeczach. A sportowo igrzyska te były naprawdę fascynujące. Emocji dostarczali nam nie tylko rodzimi sportowcy. Ciekawie działo się na wielu arenach. Padło kilka olimpijskich rekordów. Zanotowano kilka historycznych wyników. A do takich należy bez wątpienia wynik niekwestowanego „króla biathlonu” Ole Einara Bjoerndalena. Ole zdobył w Soczi kolejne dwa olimpijskie złota i w ten sposób powiększył swój dorobek olimpijski do 13 medali, w tym aż do ośmiu złotych. Tym samym stał się najbardziej utytułowanym sportowcem w historii zimowych igrzysk. Wspaniale było oglądać tryumfy tego sportowca. Kibicowali mu wszyscy i to z całego serca.

/pliki/zdjecia/ol3.jpg

Klasyfikacja medalowa zmieniała się od początku imprezy niczym ceny walut na giełdzie. Raz prowadził jeden kraj, zaraz potem wyprzedzał go inny. Przez długi czas na prowadzeniu utrzymywali się Niemcy, ale ostatecznie wygrali jednak gospodarze. Rosjanie zdobyli w sumie aż 33 krążki (13 złotych, 11 srebrnych i 9 brązowych). Na prowadzenie wskoczyli pod sam koniec igrzysk, między innymi za sprawą biegu narciarskiego mężczyzn na dystansie 50 km, w którym zajęli wszystkie miejsca na podium. Jest jednak coś, co pozostawiło u Rosjan mocne poczucie niedosytu. Hokej. To od lat najważniejsza dla Rosjan zimowa dyscyplina, która tym razem miała im dostarczyć upragnionego medalu z najcenniejszego kruszcu i wiecznej chwały. Rzeczywistość okazała się jednak dla nich brutalna. Już w fazie grupowej polegli z odwiecznym rywalem, drużyną USA, a w ćwierćfinale przegrali z Finlandią i ku zaskoczeniu i rozpaczy wielu rodaków pożegnali się z igrzyskami. Była to na tych igrzyskach druga sytuacja, do której najlepszym komentarzem był wyraz twarzy Putina, który wspierał swoją ukochaną drużynę na trybunach. A jak było w innych, cieszących się największym zainteresowaniem kibiców dyscyplinach? Łyżwiarstwo szybkie zostało i tym razem zdominowane przez Holendrów, którzy wygrywali, jak chcieli. Z jednym wszak wyjątkiem. W osiągnięciu pełnej satysfakcji przeszkodził im nasz reprezentant, Zbigniew Bródka, który wygrał bieg na dystansie 1500m. W skokach indywidualnych dwukrotnie tryumfował Kamil Stoch, a w „drużynówce” Niemcy. Królami bobslejów zostali Rosjanie. W kobiecym hokeju, tak jak i w męskim, najlepsze okazały się Kanadyjki. Biegi narciarskie zdominowała Marit Bjoergen, która zdobyła trzy złota (jedno zdobyła nasza królowa nart, Justyna Kowalczyk), a w sztafecie najlepsze okazały się Szwedki. Ciekawie było również u łyżwiarzy figurowych. Złotymi medalami podzielili się między sobą Amerykanie, Rosjanie i jeden Japończyk. Tak to w ogromnym skrócie przebiegła ta olimpiada. Miejmy nadzieję, że za cztery lata w koreańskim Pyeongchang będzie równie ciekawie.

/pliki/zdjecia/ol4.jpg

Igrzyska w Soczi były dla Polaków bardzo udane. W całej historii zimowych igrzysk olimpijskich polscy sportowcy zdobyli dwa złote medale. W Rosji poszerzyliśmy nasz medalowy arsenał aż o cztery kolejne złote krążki. Przed igrzyskami żaden ekspert nie odważyłby się wytypować tak świetnego rezultatu. I choć sukces ten wywarł na Polakach duże wrażenie, to spoglądając na klasyfikację medalową nie można oprzeć się wrażeniu, że jedenasta pozycja naszej ekipy nie zaszokowała jakoś sportowego świata. Znajdujące się wyżej od nas w tej klasyfikacji reprezentacje Rosji, Niemiec czy Holandii, zdobyły ponad dwa razy więcej złotych medali niż my. To pokazuje dobitnie, że nie powinniśmy popadać w nadmierną euforię, bo nie jesteśmy żadnym mocarstwem w świecie sportów zimowych. Ten historyczny bądź co bądź sukces nie daje nam jednak żadnej gwarancji, że w przyszłości będziemy go regularnie powtarzać. Jeśli uwzględnimy fakt, że ponad pięćdziesięcioosobowa reprezentacja z naszego kraju zdobyła sześć medali, to słowo „historyczny” nie brzmi już tak optymistycznie. Niektórzy twierdzą nawet, że trochę marnie. Mamy Stocha, mamy Kowalczyk i mamy kilku panczenistów. I to by było na tyle, bo o naszych alpejczykach, saneczkarzach, bobsleistach, narciarzach, biatlonistach czy snowboardzistach, to szkoda nawet wspominać. Ci należeli raczej do unikalnej dziś grupy wyznawców idei pomysłodawcy igrzysk olimpijskich, barona Pierre'a de Coubertin, który twierdził, że w sporcie nie liczy się zwycięstwo, a sam udział. Jeśli w kolejnych igrzyskach chcemy mimo wszystko zwiększyć jakoś znacząco nasz medalowy dorobek, to musimy wykształcić w naszym kraju skuteczny system szkolenia przyszłych mistrzów i stworzyć im lepsze warunki do uprawiania tych dyscyplin.

Niestety, na prawie każdej dużej imprezie sportowej trafi się ktoś, kogo można by nazwać sportowym Grinchem. Tak, jak ten bajkowy stwór chciał zniszczyć święta, tak jego sportowe wcielenie chciało zniszczyć ducha rywalizacji i zasady fair play. Tym razem tę niechlubną rolę postanowiła odegrać niemiecka biathlonistka Evi Sachenbacher-Stehle. Wykazano już, że /pliki/zdjecia/ol5.jpgw takcie igrzysk wspomagała się zakazanymi substancjami dopingującymi. Zawodniczka ta nie zdobyła wprawdzie żadnego medalu (była czwarta w biegu ze startu wspólnego na 12,5 km, czwarta wraz z koleżankami w biegu sztafetowym, jedenasta w biegu na 7,5 km, dwudziesta siódma na 10 km i 20 na 15 km), ale niesmak i wstyd po dyskwalifikacji pozostał. Na szczęście był to jedyny tak poważny skandal dopingowy na tych igrzyskach. Wprawdzie mówi się jeszcze o kilku sportowcach, ale do tej pory nikt im jeszcze tego nie udowodnił. Ostatnio wiele zamieszania w świecie sportu wprowadziła informacja, która pojawiła się w jednym z programów niemieckiej telewizji WDR. Autorzy tego programu dowodzili, że Rosjanom w zdobyciu tak wielu medali pomogła nowatorska metoda wdychania ksenonu. Według niemieckich ekspertów wdychanie tego gazu przyczynia się do wzrostu erytropoetyny, hormonu znanego jako EPO. Według źródeł telewizji WDR, Rosjanie korzystają z ksenonu już od letnich igrzysk w Atenach w 2004 roku. Warto tu przypomnieć, że o ile EPO znajduje się na liście specyfików zakazanych, o tyle ksenon już nie.

Odbiegając nieco od tematyki typowo sportowej, chcielibyśmy również wypowiedzieć swoje zdanie w kwestii strojów, w jakich po olimpijskich arenach paradowali sportowcy. Nasza kadra prezentowała się pięknie, w tych swoich białych strojach z dodatkiem szarości i odrobiną czerwieni. Śmiało możemy zaryzykować twierdzenie, że Polacy zaprezentowali się w tej materii w Soczi najlepiej. Trudno natomiast powiedzieć coś dobrego o strojach choćby reprezentacji Niemiec. Niemieckim projektantom pomyliły się chyba letnie igrzyska z zimowymi. Ich widoczne z kosmosu kombinezony, w barwach żółto-niebiesko-zielono-biało-czerwonych, wyglądały delikatnie mówiąc dziwnie. Można było odnieść wrażenie, że niemieccy sportowcy zamierzają jeszcze podczas igrzysk olimpijskich wziąć udział w jakimś marszu równości homoseksualistów i nie chcą się wyróżniać z tłumu demonstrantów. Bardzo podobały się nam natomiast stroje reprezentantów Bośni i Hercegowiny, USA, Węgier i Izraela. W ich przypadku stroje utrzymane były w odpowiednich dla tej pory roku kolorach, z dodatkiem barw typowo narodowych, co było najlepszym rozwiązaniem.

Wszyscy, którzy śledzili olimpiadę od początku do końca, uważają, że ceremonia zamknięcia była ładniejsza od ceremonii otwarcia. To dość nietypowe, bo przecież dla nikogo nie jest tajemnicą, że więcej ludzi ogląda zawsze otwarcie niż zamknięcie. Rosjan trzeba tu jednak pochwalić i to nie tylko za profesjonalizm i poziom artystyczny, ale i za poczucie humoru i /pliki/zdjecia/ol6.jpgdystans do samych siebie. Myślę, że wszystkim spodobał się powrót do wpadki z kołami olimpijskimi z ceremonii otwarcia. Tym razem koła utworzyli ludzie, ale i tak jedno z nich „otworzyło się” z lekkim opóźnieniem. Ceremonii zamknięcia towarzyszy zazwyczaj mocne uczucie nostalgii. Kończą się bowiem dwa tygodnie wielkich emocji, wielkich radości, ale i wspólnej zabawy sportowców z całego świata. Nie inaczej było i tym razem. Niezwykle wzruszający był, wymyślony przez głównego producenta (Konstantin Ernst – przyp. red.), sposób zgaszenia olimpijskiego znicza. Zadanie to powierzono jednej z trzech potężnych maskotek, które pojawiły się w trakcie pokazu na płycie stadionu. W pewnej chwili wszystkie maskotki ustawiły się przed symbolicznym zniczem. Do znicza zbliżyła się jednak tylko jedna z nich, polarny niedźwiedź, który lodowym oddechem zdmuchnął ogień, a z oka popłynęła mu łza. Coś nam się tak wydaje, że wielu ludzi na całym świecie miało w tym momencie łzy w oczach.

Tak było. Były wzloty i upadki. Była radość zwycięzców i łzy pokonanych. Nie obyło się oczywiście bez organizacyjnych wpadek, ale mimo wszystko uważamy, że trzeba pochwalić naszych wschodnich sąsiadów. Nic nie zdołało zniweczyć wysiłku Rosjan i fantastycznych emocji sportowych. Ani wpadki organizacyjne, ani skandal z dopingiem, ani temperatura, która nie rzadko przekraczała 10 stopni. Wyjątkowo rozpieścili nas podczas tych igrzysk nasi najlepsi sportowcy, którzy zdobyli dla naszego kraju aż cztery złote medale. Cieszmy się tymi sukcesami i zapomnijmy o postawie pozostałych polskich reprezentantów, z których większość zawiodła oczekiwania polskich kibiców. Dajmy im jeszcze szansę. Może na następnych igrzyskach, które zapowiadają się nie mniej fascynująco, będzie lepiej?

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.2 /26 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 96luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Gutek 22gutek

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry