Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Z Archiwum Y#2   

Dodano 2012-01-13, w dziale opowiadania - archiwum

Mężczyzna nerwowo przeszukiwał kieszenie, próbując odnaleźć klucze do mieszkania. Co chwila przerywał, by sprawdzić źródło dochodzących do jego uszu odgłosów. Żarówka na klatce schodowej znów była spalona albo ktoś ją ukradł. Z całą pewnością mieszkanie w bloku nie było szczytem jego aspiracji. Dziwne pomruki, stuknięcia i skrzypnięcia dochodziły z odległego kąta całkowicie pochłoniętego mrokiem. Ciche warknięcie wybiło się ponad szelesty. Całe szczęście mężczyzna znalazł klucze, otworzył drzwi i wszedł do środka.

Oparł się o nie. Delikatne skrobanie wyrwało go z osłupienia. Czym prędzej przekręcił klucz w drzwiach i zasunął łańcuch. Odetchnął z ulgą, bo skrobanie ustało.
- Pewnie mi się przesłyszało – powiedział do siebie, rozbierając się.
Mężczyzna krzątał się po łazience, przygotowując się do kąpieli. Nagle kątem oka dostrzegł w lustrze odbicie czyjejś twarzy. Przestraszony rozglądnął się po pomieszczeniu, ale nikogo nie zobaczył. Otarł twarz ręcznikiem, a, gdy go odłożył, ujrzał przed sobą przerażającą kobietę ubraną w poszarpaną i brudną białą sukienkę. Mrugnął i zmora zniknęła. Odetchnął głęboko i usiadł na brzegu wanny. W mieszkaniu rozległ się głos dzwoniącej komórki. Mężczyzna poderwał się i ruszył ku stolikowi w korytarzu, na którym zostawił telefon. Wydawało mu się, że coś wsunęło się pod pralkę, ale, nie zwróciwszy na to większej uwagi, podniósł telefon.
- Halo?
Z drugiej strony słychać było jedynie świst, jakby ktoś nie mógł odetchnąć. Mężczyzna przełknął ślinę.
- Halo?! – powtórzył uporczywie.
- Idziemy po ciebie.
Telefon upadł na ziemię i rozprysł się na kilka części. Mężczyzna oparł się o ścianę i sięgnął do kabury. W wysokim lustrze wiszącym naprzeciwko ponownie dostrzegł kobiecą postać. Coś kotłowało się w ciemnościach wypełzających z kuchni.
- Idziemy po ciebie – rozległo się zza drzwi sypialni.
Mężczyzna przyłożył lufę do skroni, a następnie nacisnął spust. Gdy ciemnoczerwona posoka prysła na powierzchnię lustra, upiorna kobieta zniknęła.

***

Przed blokiem mieszkalnym zebrał się tłum gapiów. Wejścia do feralnej klatki broniło kilku policjantów. Maks i Kuba przecisnęli się pomiędzy namiętnie gestykulującą babcią, a przygaszonym dresem i, okazawszy legitymacje, weszli do środka.
- Tak jak ci już mówiłem, Młody. Gawroński pracował u nas od przejścia weryfikacji, wcześniej… wcześniej robił gdzie indziej. To był porządny człowiek.
- Wcześniej też było porządny? – spytał Kuba.
- Przestań – powiedział Maks – Chyba jesteśmy na miejscu.
Drzwi do mieszkania były otwarte na oścież, stał w nich policjant.
- Jesteście wolni, ob.… -Maks ugryzł się w język i pokazał legitymację.
- W razie jakby panowie czegoś potrzebowali, jesteśmy na dole.
- Oczywiście.
Weszli do środka. Korytarz wypełniała charakterystyczna woń krwi. Ciało leżało na podłodze. Ślady posoki pozwalały wyobrazić sobie ostatnie chwile życia Gawrońskiego.
- Spróbuj opisać, co zaszło – powiedział Maks do podopiecznego.
- Wrócił do domu jakąś godzinę temu – Kuba zaglądnął do łazienki – krzątał się chwilę po mieszkaniu, a potem popełnił samobójstwo, poprzez strzał w głowę.
- Nie to miałem na myśli.
Kuba zmarszczył brwi i przyłożył dłonie do skroni.
- Widzę strach, wielki strach, przerażenie Gawrońskiego. Strach towarzyszy mu, gdy wchodzi od mieszkania i porusza się po nim. Zmusza go do zastrzelenia się.
Wizja została przerwana.
- Robisz się dobry w te klocki – pochwalił go Maks – Dużo ćwiczysz?
- Trochę. Ale co oznacza ten strach?
- A ty masz jakieś pomysły?
Chłopak zastanawiał się przez chwilę.
- Pasożyt mentalny żywiący się strachem?
- Całkiem nieźle, ale one nigdy nie zabijają ofiary, bo zdychają wraz z jej śmiercią. Co nie oznacza, że możemy je wykluczyć. Dlaczego mogły zmienić swoje zachowanie?
- Mutacja? – palnął Kuba.
- Bardzo nieładnie, przygotujesz referat o mutacji dla Wieczorka. Przykłady, geneza i takie tam. Dlaczego to nie mogła być mutacja?
- Bo do mutacji potrzebne jest DNA?
- Powiedzmy, że się odkułeś.
Kuba odetchnął z ulgą.
- Ale referat i tak napiszesz. Na dziesięć stron. Ale najpierw musimy wyjaśnić tą sprawę. Nic nie będzie mi zabijało bezkarnie ludzi.

***

Kuba siedział przed ekranem komputera i powoli trawił materiał na temat pasożytów mentalnych. Główne przesłanie wszystkich artykułów brzmiało: „Żywią się strachem ofiary. Powiązane z konkretnym człowiekiem.” Z tekstu wynikało, że najlepszym sposobem zwalczania tego rodzaju istot jest wyzbycie się uczucia strachu, a nie jest to tak łatwe, jak mogłoby się wydawać. Pasożyty mentalne mogą bowiem same wytwarzać w umyśle człowieka bodźce stanowiące źródło strachu, jak na przykład wizje, omamy, przywidzenia. Najczęstszymi ofiarami stają się małe dzieci, jako posiadające bujniejszą wyobraźnię. Kuba przetarł oczy i jeszcze raz spojrzał do tekstu.
- Niemalże pewne jest, że schowanie się pod kołdrą gwarantuje pełne bezpieczeństwo i ochronę przed pasożytami mentalnymi. Szczególnie ważne jest przykrycie stóp podczas snu – przeczytał – No bez jaj.
Uderzył w przycisk i zamknął dokument. Oparł się wygodnie i zaczął myśleć. Czy to na pewno pasożyty wykończyły Gawrońskiego? A jeśli tak, to dlaczego? Przecież zdechły przez to.
Mimo zmęczenia wstał i poszedł do archiwum.
Główna archiwistka niczym Cerber wiernie czuwała na swoim stanowisku. Kuba widział ją tam zawsze, bez względu na porę dnia. Zaczynał nabierać podejrzeń co do tego, czy kobieta jest człowiekiem.
- W jakiej sprawie? – spytała.
- Potrzebne mi są akta Gawrońskiego. I akta ostatniej sprawy, w której brał udział.
- To zdaje się było coś z wiedźmą. Poczeka chwilę – powiedziała kobieta, wzbiła się nad swoją ladę i, lewitując, przeniknęła przez ścianę.
- O fuck – syknął Kuba.

***

Chłopak pędził przez korytarze do pokoju Maksa. Wszedł zatrzymał się w progu. Przekręcił głowę, żeby lepiej przyjrzeć się dziewczynie, ale Maks już go zobaczył.
- To będzie na tyle tej jogi dzisiaj, wpadnij jutro, to jeszcze poćwiczymy – powiedział do dziewczyny, która w tym czasie przywracała swój wygląd do porządku.
Pocałował Maksa w policzek i, wychodząc z pomieszczenia, rzuciła Kubie „do widzenia”.
- Puka się.
- No właśnie widziałem. Znalazłem coś w aktach Gawrońskiego.
- Mów.
- Tydzień temu zakończył sprawę wiedźmy na zamojszczyźnie. Pracował z – zerknął w papiery - Mazurem.
- Zazwyczaj ze sobą pracowali – rzucił Maks.
- Tak, wiem, to też jest w aktach. Pięć dni temu Gawroński zaczął się robić jakiś nerwowy i stan te pogarszał się. Twierdził, że widzi swoją żoną. W papierach stoi, że zmarła przy porodzie w 1985.
- Duch?
- Nie. Nie ma motywu. Ale to zawsze jakiś punkt zaczepu. Mam pewną teorię.
- Mów.
- Oni tam nie zabili tej wiedźmy. A co jeśli w jakiś sposób ich przeklęła?
- To jest możliwe.
Maks chwycił komórkę.
- Blondasku, wyślij kogoś do Mazura i sprowadź go pod Rynek. Tak, w sprawie Gawrońskiego.

***

Maks przedzierał się przez krzaki. Kilka metrów od siebie wyczuwał komandosa, a dalej następnych. Zaskoczyli wiedźmę w krypcie na cmentarzu. Okrążona nekropolia zamieniła się w pułapkę bez wyjścia. Jednak kobiecie dość sprytnie udawało się skryć przed pościgiem. Wtem rozległ się strzał. Maks sięgnął do krótkofalówki.
- Kto strzelał? – spytał na kanale ogólnym.
- Rozwaliłem ją – z głośniczka dobiegł cichy głos Kuby.
- Brawo, Młody, brawo.
- Chodźcie tu...
- Dobrze się czujesz?
- Ma mózg rozbabrany po całej alejce, chyba się zrzygam – głośniczek zamilkł.
- Namierzcie Kubę – puścił polecenie w eter.
- Mamy go, Maks.
- Żyje?
- Tak, ale cały jest zarzygany.

***

Kuba siedział w swoim pokoju i powoli siorbał oranżadę. Przerzucał strony kilku książek dotyczących mutacji, genetyki i katastrofy w Czarnobylu, gdy rozległo się pukanie.
- Wchodzić! – krzyknął chłopak.
Maks wszedł do pomieszczenia i usiadł na biurku.
- Co tam skrobiesz?
- Ten twój referat dla Wieczorka.
- I pewnie myślisz, że ci odpuszczę?
- Wiem, że mi nie odpuścisz.
- To bardzo dobrze, ale teraz odkładaj to, mamy robotę do wykonania.

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.2 /33 wszystkich

Komentarze [5]

~cali
2012-02-04 21:53

spodobało mi się. pierwszy fragment naprawde wywołał we mnie masę różnych emocji. Oby tak dalej, radziłabym Ci skupić się na tego typu tekstach, a nie na jakiś “kontrowersyjnych i ironicznych” artykułach

~Jaskier
2012-01-16 18:49

Dzięki, fenrir, za słowa uznania. Całość wygląda tak, a nie inaczej ze względu na wpływ prozy Sapkowskiego, w powieści takie przeskoki są dość liczne. Drugim powodem jest próba takiego trochę filmowego ukazania sprawy – stąd też przewaga akcji i dialogów nad opisami. Chociaż, prawdę powiedziawszy, jest w tych opowiadaniach mnóstwo dziur i błędów, które wynikają z nadmiernej kompresji wątku. Cieszę się, że zostały dobrze przyjęte, a mnogość absurdalnych wydarzeń ze sfery paranormalnych wydarzeń, które krążą mi po głowie, jest tak wielka, że coś jeszcze kiedyś powstanie. Ale i inne rzeczy wypada też pisać

~fenrir
2012-01-16 17:06

G... prawda, mol. Pisz tylko takie opowiadanka, Jaskier. Ubóstwiam je. Kiedyś chciałem tworzyć podobne, ale nie potrafiłbym się przenosić ze sceny do sceny, zastępując to trzema gwiazdkami. Dla mnie opowiadanie ma być spójne. Ale to Twoje też mi się podoba.

~mol
2012-01-15 12:36

Napisz coś o wierze lub polityce, coś takiego, no wiesz, kontrowersyjnego :D

~majka
2012-01-14 20:17

Świetne opowiadanie. Trzymasz poziom – Brawo!

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 96luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Gutek 22gutek

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry