Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Jak przywróciłem ład na świecie   

Dodano 2012-01-19, w dziale opowiadania - archiwum

Jak przywróciłem ład na świecie, czyli auto-nie-biograficzna opowieść spowiednia, logiki i sensu pozbawiona, a w mózgu moim wciąż się odnawiająca. Wielce absorbującym jest bycie alternatywą dla świata i jednocześnie jego koniunkcją, gdyż świat beze mnie obejść by się nie mógł. Chociaż pamiętam, raz, jeden raz, po pierwszym alkoholu spożyciu, jak leciałem długo, choć nie długo do przesady i po tym locie średnio-długim, ale nie krótkim, rozpadłem się na zdawałoby się tysiąc cząstek.

A to tylko płyta styropianowa była, na którą ręką natrafiłem próbując równowagę odzyskać. Dobrze było stabilnością zmysły poić, ale nagle wejściowy dzwonek, przeraźliwym trrrrrr! o sobie znać dał i przerwał mi obcesowo, trochę aż nazbyt wulgarnie i kazał przestać napajać ciało możliwością stania niezachwianego.

Pan Czarny, przez wizjer trochę w pomniejszeniu widoczny, przed drzwiami oczekiwał. I choć w pomniejszeniu, to części ciała jego zupełnie widać nie było, gdyż rosły chłop był i widać dobrze odkarmiony. Człowieka znałem. Otworzyłem, myślę, po co On jest tu. Prowadzę do salonu. Przez przedpokój, schody, kuchnię i balkon, i schodami, i już jesteśmy. I wyglądam jeszcze przez okno, bo oczy gdzie podziać nie wiem. Widzę śnieg, błoto, breja, chlapa. Więc zima. Więc z duszpasterską myślę przyszedł. Ale po piątce, co się im dawało, chłopaków nie ma. Ksiądz siada, nerwowo trochę, patrzy, spoziera, myśli, chyba mówić będzie. Odkaszlnął.

- Z raju uciekać nie wolno - z jakiego raju myślę, gdyż ja raju nie zaznałem przecież, gdyż sam zawsze byłem, przez rodziców nieznanych porzucony – z raju duszyczkom uciekać NIE WOLNO – a więc pojąłem. Martwy jestem. Chociaż zupełnie nie wiem jak, widać poza moją świadomością stać się to musiało, ale do końca pewien nie jestem, czy świadomością śmierć ogarnąć można. Czekam. Na rozwój sytuacji, na słowo wyjaśnienia, na gest, znak, cokolwiek. I po chwili już nie czekam, bo ksiądz prowadzi mnie, tym razem on, po przedpokoju, schodach, kuchni. I do nieba.

Piotr Święty kluczem srebrnym bramę złotą otwiera i jak na zbrodniarza na mnie patrzy, co godzien do Przybytku Pańskiego wejść nie jest, a przecież ja sam wiem, że nim jestem, bo z tego miejsca, co ucho nie widziało i oko nie słyszało, uciekłem. Potem widzę tatę i mamę, babcię i dziadka i wszystkich, zupełnie wszystkich, ale tańczyć z nimi nie mogę, bo podobnież Bóg zły dziś jest. Spowiadać się mi każą. Chcę mówić, ale nie mogę, bo umysł myśli plącze i szyk burzy tak, że zupełnie już mówić nie mogę. I znowu jestem płci żeńskiej i z szykiem też już jest zupełnie dobrze. I żyję i księdza się nie spodziewam i chodzę do szkoły i robię zadania i telewizję oglądam. Tylko czasem myśl spokój burząca wymyka się, co się z mózgiem moim dzieje? Koniec.


Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.2 /98 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 96luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Gutek 22gutek

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry