Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Zachrypnięty soul prosto z Rugby   

Dodano 2007-05-04, w dziale recenzje - archiwum

Podobno są takie teksty, pod wpływem których stajemy się inni. Podobno są takie melodie, które potrafią odmienić nasze życie. Podobno, bo osobiście niczego takiego do tej pory nie doświadczyłam. Ostatnio usłyszałam jednak wokalistę, którego głos potrafi stworzyć niesamowity klimat i poruszyć do głębi. Głos ten należał do Jamesa Morrisona – angielskiego objawienia muzyki soul.

James Morrison

James Morrison Catchpole (wbrew logicznym skojarzeniom niespokrewniony z charyzmatycznym wokalistą The Doors), to pochodzący z 60 - tysięcznego angielskiego miasteczka Rugby, zakochany w muzyce, dwudziestotrzylatek. Własny utwory zaczął tworzyć już jako trzynastolatek i przypuszczalnie nie zdawał sobie wówczas sprawy, że za 10 lat będzie miał na swoim koncie 4 single, naprawdę dobrą płytę zatytułowaną Undiscovered (na Wyspach ma ona już status platynowej płyty) i zostanie laureatem Brit Award w kategorii najlepszy soulowy wokalista (nominowany był również do nagrody za najlepszy brytyjski debiut oraz singiel). Jego natchnieniem jest, jak sam twierdzi, twórczość Ala Greena, Cata Stevensa, The Kinks czy Otisa Reddinga, do którego często przyrównują go krytycy.

Krążek Undiscovered, wydany został stosunkowo dawno (lipiec 2006), ale w dalszym ciągu porusza niezwykle. Kompozycje na nim zamieszczone, to trzynaście przykładów na to, jak połączyć proste, ale przemyślane i niepozbawione przesłania teksty z refleksyjnymi soulowymi aranżacjami, w których czuć rockowy pazur. W aranżacjach dostrzegamy wprawdzie wpływ muzyki lat 60. i 70. , ale rekompensuje to niespotykana barwa głosu wokalisty, która hipnotyzuje słuchaczy zmysłową chrypką. Spotkałam się nawet z opinią, iż jest to „czarny głos sprytnie ukryty w białym ciele”.

Płytę otwiera utwór Under the influence - rytmiczna piosenka dla wielbicieli żywszych muzycznie wyznań miłosnych z fortepianowymi wstawkami. Niezła, ale to z pewnością nie jest szczyt możliwości Morrisona. Aby się o tym przekonać, wystarczy przesłuchać kilka kolejnych, bardziej popularnych utworów, np. You give me something (pierwszy z singli, który w Wielkiej Brytanii dotarł na szczyt UK Top Five) czy Wonderful world. Pasja, z jaką James Morrison śpiewa te utwory, to bezsprzecznie jeden z najistotniejszych czynników, które pozwoliły mu się wybić. Dalej znajdujemy przyjemne, w większości idealnie wkomponowane w nastrój całej płyty utwory (typowe „pościelówki”), jak choćby Pieces don’t fit anymore, w trakcie którego zaczynamy bezwiednie kiwać się w rytm muzyki. Zdarzają się również i takie, które burzą nasze wyobrażenie o klimacie płyty. Pierwsze dźwięki One last chance mimowolnie nasunęły mi skojarzenie z niewątpliwie boskim Justinem T., natomiast pod koniec utworu Undiscovered swoją obecność zaznacza chórek gospel. Na uwagę zasługuje także This boy – utwór, którego melodia łatwo wpada w ucho, a gitarowe brzmienie wywołuje niezrozumiałe pozytywne odczucia. Słabsze punkty? Tu mogę wymienić Call the police (mocniejsze uderzenie, w wykonaniu Morrisona, niespecjalnie przypadło mi do gustu, choć i w tym utworze dostrzegamy jego możliwości wokalne) czy How come, utwór stworzony jakby „na siłę”.

James Morrison mówi w wywiadach, że muzyka tworzona przez ludzi wierzących w to o czym śpiewają, zawsze była dla niego najważniejsza i dlatego on stara się postępować tak samo. Moim zdaniem udaje mu się to. Niemal w każdym utworze słychać inspiracje czerpane z głębi serca, a jego śpiew odzwierciedla najskrytsze emocje. Twórczość tego Brytyjczyka nasuwa mi pewne skojarzenie z jego imiennikiem, rodakiem i kolegą „po fachu” Jamesem Bluntem, właścicielem równie pięknego, chociaż odbiegającego barwą głosu. Muzyka niby nieco inna, a jednak podobnie chwyta za serce. Śmiem twierdzić, że Undiscovered, to jeden z niewielu krążków, które potrafią tak zwyczajnie odprężyć i tworząc jednocześnie niespotykany klimat.

Grafika:

http://img.tesco.com/pi/entertainment/CD/LF/707874_CD_L_F.jpg

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.2 /24 wszystkich

Komentarze [6]

~lily_a.
2007-05-13 11:50

Łatwiej napisać jest o kimś docenionym, niżeli o kimś nieznanym. Artykuł dość dobry. Jednak jak dla mnie za mało ambitny. Pozdrawiam:)

~jugos
2007-05-07 17:28

tamten nie żyje. denaci są nudni…

~Cocco
2007-05-06 13:08

już słyszałam taką opinię :D

~anonim
2007-05-05 17:44

artykuł ładny, ciekawy ale szkoda że nie o TYM Morrisonie :D

~w. ;))
2007-05-05 11:16

fajnie napisane…aż mnie zaciekawiłaś tym Morrisonem całym :):P

~skoczuś
2007-05-04 21:56

recenzja mnie się podoba.
płyta zresztą też :)
zachrypnięte, ciekawe, niecukierkowe brzmienia. moje klimaty :)

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najczęściej czytane

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry