Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Zbyt nieostry Mieczu   

Dodano 2006-12-10, w dziale inne - archiwum
Miecz. Szcześniak- Zwykły cud

Nagrał sześć świetnych krążków solo, brał udział w masie projektów i zbiorowych nagraniach na rzecz chorych dzieci i zmarłych kolegów-artystów, śpiewał w czterech filmach i tyluż bajkach, zdobywał pierwsze miejsca w zagranicznych festiwalach, dwukrotnie zgarnął Fryderyka w kategorii Najlepszy Wokalista Roku. Zawodowo – bardzo dobry wokalista, autor tekstów, kompozytor i aranżer, prywatnie – wyjątkowy człowiek. Mieczysław Szcześniak – niemal zapomniany przez media polski wokalista.

Kiedy w 1993 roku zdecydował się związać z nurtem muzyki chrześcijańskiej, rozpoczynając współpracę z grupą New Life 'M. oraz chórem Deus Meus, doskonale zdawał sobie sprawę, że wybrał niełatwą drogę. Koledzy z branży mówili, że „odjechał psychicznie”. Przez trzy lata nie miał pracy, żył z pożyczonych pieniędzy. Konsekwentnie jednak przez kolejne trzynaście lat śpiewał o Bogu i dla Boga, zdobywając tym samym serca nie tylko katolików, ale i miłośników jazzu, soulu i bluesa, których nuty przedzierają się w utworach artysty.

O Szcześniaku zrobiło się głośno, kiedy w duecie z Edytą Górniak zaśpiewał „Dumkę na dwa serca” do słynnego filmu Andrzeja Wajdy „Ogniem i mieczem”. Tym samym polski świat muzycznego biznesu oraz media położyły w nim ogromną nadzieję na czas konkursu Eurowizji '99. Ponieważ zachowywali się tak, jakby chcieli wypromować gościa, który debiutował dziesięć lat temu, porażkę polskiego artysty podnieśli do rangi narodowej klęski. Od tego momentu Szcześniak został dyskretnie odsunięty na bok. Trudno, żeby zajmować się gościem, który śpiewa o tak niepoważnych sprawach, jak wiara w Boga. „Dziś nikt nie pyta, o co mi chodzi - wystarczy, że powiem słowo “Bóg”, a otwiera się szuflada i ląduję w środku” - mówi artysta.

Na festiwalu „Premiery” w 2005 roku pokazał się po to, by o sobie przypomnieć. W wywiadzie z dziennikarzem „Rzeczpospolitej” mówił: „Pojawiłem się z prozaicznego powodu - żeby pokazać, że żyję i co robię, bo od lat jestem sekowany przez media”. Mówił też o doświadczeniu, jakie się zdobywa, widząc trud nagrywania nie dla pieniędzy i nawet nie dla ambicji, ale z radości za otrzymany talent i piękno, jakie z tej przygody wynika. Nie ma zamiaru pójść prostą drogą w celu zdobycia popularności, a więc pisać teksty o miłej treści, nie wplątując w nie bezpośrednio Pana Boga i chrześcijaństwa. Zaznacza: „zawsze bardziej obchodzi mnie Bóg niż człowiek, to, co jest wartościowe i dobre w praktyce, bardziej od tego, co jest tylko fundamentalne.”

Polska scena muzyki chrześcijańskiej (jeśli można użyć takiego określenia) to „… ogromna podziemna rzeka, dużo cennych ludzi, którzy grają wszystkie gatunki, piszą ważne teksty, wydają albumy w niedużych wytwórniach i grają dużo dobrych koncertów…”. Ci ludzie działają i tworzą swobodnie, nikt nie narzuca im formy, nie wrzuca w schemat. Robią muzyką dla ludzi, a nie pod ludzi (pod publiczkę). Kto chce, może tam wejść, posłuchać. Nie tylko ten, kto ma akurat duchowe zapotrzebowanie, ale też ktoś, kto ma dość tej wszechobecnej papki komercyjnego popu, mydła, którego nie da się słuchać. To nurt o takiej wartości jak hip-hop – ludzie rzeczywiście mają w nim coś do powiedzenia.

Do dziś łatwo wpadające w ucho, rytmiczne i urozmaicone wartościowymi (nie tylko pod względem religijnym) tekstami utwory Szcześniaka są dyskryminowane przez media. Największe rozgłośnie radiowe nie chcą puszczać jego piosenek, bo on „kojarzy się religijnie”. A to, w dzisiejszych czasach, nie sprzedaje się dobrze. „Wszystko, co robię, muszę krzesać z siebie i przechodzić przez mur obojętności, przez jakąś samotność” - mówi Szcześniak, i nie jest to, na pewno, dla żadnego artysty przyjemne.

Pamiętam, jak mój znajomy – notabene kumpel ze studiów Miecza – opowiadał o jego dobroci, energii, że jest tu i tam, żeby każdemu móc oddać przysługę. Niesamowity człowiek, który zaufał Bogu. Niesamowity artysta, który być może jest mostem łączącym dobrą muzykę z należnym jej podium. Prostota i pokora, jaką trudno znaleźć w polskim show-biznesie plus warsztat, którym śmiało można się pochwalić. Mnie zachwyca.

Grafika:

http://szczesniak.art.pl/pliki/okladka.jpg

Oceń tekst
Średnia ocena: 6 /1 wszystkich

Komentarze [6]

~Paulina
2006-12-16 20:42

Racja. Więcej wiem o Szcześniaku, niż o Wajdzie czy Hoffmanie, więcej o teatrze niż o filmie. Stąd błąd. Filmowców przepraszam.

~Fafulinka
2006-12-16 17:01

Jako że diabeł tkwi w szczegółach, to po pierwsze “Ogniem i mieczem” to film Jerzego Hoffmana (jak i reszta trylogii Sienkiewicza)a nie Andrzeja Wajdy.
Więcej się nie przyczepiam, bo głos Szcześniaka bardzo mi się podoba, choć o jego tworczości nie wiem tyle co Ty:)
Pozdrawiam:)

~dziecko neostrady
2006-12-14 18:25

mietek szczesniak to zenada

ddomcia
2006-12-10 20:11

Ja tam Miecza lubię, za to co śpiewa i jaki jest.

~Paulina
2006-12-10 18:12

De: Albo TGD, Deus Meus – co komu podchodzi.

~de
2006-12-10 14:15

paulino, a arka noego? a 2tm23? bez spiskow prosze.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry