Że niby jest lepiej?!
Jak powszechnie wiadomo, my, uczniowie rocznika ’96, realizujemy jako pierwsi nową podstawę programową. Czy jest to jednak dla nas korzystne? Po pierwszych miesiącach nauki w liceum zaczynam mieć wątpliwości. Szkolnictwo to niezwykły resort, który - jak chyba żaden inny – boleśnie odczuwa skutki wszelkich reform. Mimo to zawsze znajdowali się w rządzie ludzie, którzy próbowali coś w szkole „ulepszyć”. Rzadko jednak skutki tych zmian cieszyły i napawały uczniów optymizmem. Nie inaczej jest i tym razem. Dlaczego?
Nastolatek, który idzie obecnie do liceum ogólnokształcącego musi już na starcie wiedzieć, co będzie zdawał na maturze, a byłoby jeszcze lepiej, gdyby wiedział, na jakim to zamierza uczynić poziomie (obecnie nawet niektórzy maturzyści jeszcze tego nie wiedzą). A przecież może być tak, że zaczniemy rozszerzać materiał z jakiegoś przedmiotu, ale z czasem przekonamy się, że nas to zupełnie nie interesuje, albo że sobie nie radzimy i co wtedy?
Wybierając przedmioty pod kątem matury, musimy myśleć także o studiach i przyszłej pracy. Nie rozumiem, dlaczego już w tak młodym wieku mam wybierać sobie zawód, który będę - przynajmniej teoretycznie - wykonywać przez kolejną połowę swojego życia. Dużo rozmawiam na ten temat z moimi rówieśnikami i odnoszę wrażenie, że większość z nas czuje się zagubiona. Ba, wydaje mi się, że wielu zaczyna odczuwać również lęk przed nieuniknioną przyszłością.
Właśnie dowiedzieliśmy się, że do końca pierwszego semestru w nowej szkole musimy określić przedmioty, które będziemy chcieli rozszerzać przez kolejne dwa lata. Zgodnie z nową podstawą programową nauczania, zmuszeni jesteśmy uczyć się co najmniej dwóch wybranych przedmiotów na poziomie rozszerzonym. Pierwszy przedmiot musimy wybrać obowiązkowo z grupy pięciu: biologia, fizyka, chemia, geografia i historia. Kolejny przedmiot lub przedmioty (od 1-3) możemy już wybrać z pozostałej grupy przedmiotów. Wygląda więc na to, że od drugiej klasy każdy z nas będzie chyba miał swój indywidualny plan zajęć, a więc będziemy spotykać się z ludźmi z innych klas na kolejnych wybranych przez nas przedmiotach, tworząc tzw. grupy międzyklasowe. Przypuszczam, że może to stworzyć w szkole niezły bałagan, który trudno będzie komukolwiek ogarnąć. Nie wspominam już o tym, że trudno nam będzie utrzymać relacje z ludźmi, z którymi spotkaliśmy się w nowej szkole w jednej klasie.
A co z maturą? Tu nie zmieni się zbyt wiele. Tak jak to jest obecnie, będziemy musieli zdawać obowiązkowo 3 egzaminy pisemne na poziomie podstawowym: matematyka, język polski i język obcy. Obecny maturzysta może, ale nie musi, przystąpić do egzaminu z przedmiotu dodatkowego, zdawanego na poziomie rozszerzonym (maksymalnie do sześciu). My będziemy mieli już obowiązek przystąpienia do co najmniej jednego (maksymalnie do sześciu) egzaminów z grupy tzw. przedmiotów do wyboru (oczywiście na poziomie rozszerzonym). W grupie tej są: biologia, chemia, filozofia, fizyka, geografia, historia, historia sztuki, historia muzyki, informatyka, język łaciński i kultura antyczna, wiedza o społeczeństwie, języki mniejszości narodowych i etnicznych, język regionalny, języki obce nowożytne, a także matematyka i język polski.
Wiemy już także, że nastąpi zmiana formy zdawania matury ustnej z języka polskiego. Ustny egzamin maturalny z języka polskiego ma dziś formę prezentacji pracy przygotowanej wcześniej przez ucznia na określony, wybrany przez niego temat. Składa się z dwóch części: z omówienia pracy, czyli monologu ucznia oraz z tzw. rozmowy z egzaminatorami. Na egzaminie dojrzałości w roku 2015 takowej prezentacji już nie będzie. Zastąpi ją losowanie pytań z puli tematów przygotowanych przez CKE. A zatem wracamy poniekąd do tego, co już kiedyś było. Prace nad nową maturą ustną z języka polskiego jeszcze trwają, a o ostatecznym jej kształcie dowiemy się z informatora maturalnego, który powinien się ukazać w sierpniu 2013r. Jeden z pomysłów nowej matury ustnej zakłada, że każdy uczeń losuje jedno pytanie i ma na jego przygotowanie 15 minut. W tym czasie musi zapoznać się dodatkowo z tekstem kulturowym, literackim, popularnonaukowym lub publicystycznym. Po zapoznaniu się z treścią zadania maturzysta przez 10 minut będzie rozmawiał z komisją o tekście, jego kontekstach i będzie wykonywał polecenia zawarte w zadaniu. Nie sądzicie, że będzie to znacznie trudniejszy egzamin?
Aby zdać maturę w 2015 roku, abiturient będzie musiał - tak jak dotąd - uzyskać minimum 30 proc. punktów z egzaminów obowiązkowych, czyli pisemnych i ustnych z języka polskiego i języka obcego oraz pisemnego z matematyki. Wynik egzaminu z przedmiotu dodatkowego do wyboru (zdawanego na poziomie rozszerzonym) nie będzie miał jednak wpływu na zdanie matury. Ma on być jedynie wykorzystywany przez uczelnie przy rekrutacji na studia wyższe.
Wizja „nowej szkoły i nowej matury” rodzi we mnie i moich rówieśnikach wiele rozterek i obaw. Martwimy się, bo nie za bardzo rozumiemy sens tych zmian. Myślę, że nowe programy nauczania i podręczniki, które powstały w związku z wprowadzeniem nowej podstawy programowej, tak naprawdę nie powstały z myślą o nas, uczniach. Nie rozumiemy także , dlaczego nie można było zostawić wszystkiego po staremu i ewentualnie nanieść tylko jakieś drobne poprawki, jeśli coś się nie sprawdziło. My, uczniowie rocznika ’96, czujemy się więc jak króliki doświadczalne, ale trzymamy fason i czekamy, co przyniesie czas. Może ten nasz strach faktycznie ma tylko wielkie oczy?
Grafika:
Komentarze [2]
2012-12-15 16:10
Fajny tekst Julia :D Niestety taki nasz los, nowe podręczniki, nowa podstawa programowa, nowa matura i nowy egzamin na prawo jazdy… I jak tu nie narzekać?
2012-12-13 12:20
Spokojnie, odpuście sobie 3 lata nauki, to wtedy znowu coś się zmieni. Swoją drogą trudno mi nie wspomnieć, że pisałem też o tym, ale jeszcze przed wprowadzeniem. Fajnie, że ktoś pociągnął temat z perspektywy “ofiary” ;)
- 1