Skuteczna broń przeciw wandalom?

Dodano 2012-12-09, w dziale felietony - archiwum

Obserwując to, co dzieje się ostatnio w Tarnobrzegu, można by pomyśleć, że znaleźliśmy się w fikcyjnym mieście z powieści G. Orwela zatytułowanej “Rok 1984". Ze wszystkich stron patrzą na nas obiektywy kamer miejskiego monitoringu, które obserwują i rejestrują każdy nasz krok. Ich zadaniem jest naturalnie poprawa poziomu bezpieczeństwa mieszkańców, ograniczenie wybryków chuligańskich i dewastacji oraz kradzieży mienia, ale czy na pewno tylko to?

Na pewno zauważyliście, że w Tarnobrzegu zarówno w centrum miasta jak i na prawie każdym osiedlu pojawiły się już kamery. Lokalne media prześcigają się w uświadamianiu mieszkańców, jak to będzie im teraz dobrze, bo dzięki zaangażowaniu władz, systematycznie rozbudowywany jest Miejski System Monitoringu Wizyjnego.

W newralgicznych punktach miasta zainstalowano już sporą liczbę kamer, których obraz podglądany jest w Miejskiej Komendzie Policji oraz w siedzibie Straży Miejskiej. Są one instalowane na wniosek radnych miejskich, którzy reprezentują mieszkańców i w ich imieniu decydują o zakupie i instalowanie kolejnych kamer, aby jeszcze skuteczniej ograniczyć ilość wybryków chuligańskich oraz czynów o charakterze przestępczym. Kamery, choć stacjonarne, mają możliwość obserwowania okolicy w zakresie 360 stopni. Mogą również przybliżać obraz, nie tracąc zupełnie nic na jego jakości. Decyzję o zainstalowaniu monitoringu zaakceptował oczywiście prezydent naszego miasta, pan Norbert Mastalerz, dla którego - jak to powiedział w jednym z wywiadów - bezpieczeństwo mieszkańców jest priorytetem. Fakt. O ile ten system zadziała, to z pewnością powinno być w naszym mieście bezpieczniej, bo zarówno policja jak i Straż Miejska będą mogły znacznie szybciej reagować na wszelkie niezgodne z prawem zachowania mieszkańców. Obie te instytucje zyskują dzięki monitoringowi kolejne bardzo pomocne narzędzie w walce z przestępczością. Pozostaje tylko pytanie, czy potrafią właściwie z niego skorzystać, aby jeszcze lepiej chronić obywateli i ich mienie. Pewne natomiast jest, że obywatele będą teraz mieli prawo oczekiwać znacznie szybszej reakcji z strony tych organów. A z tym – jak pokazuje życie - bywa różnie. Przypadki innych miast sugerują, że monitoring nie zwiększył ani nie przyspieszył znacząco liczby interwencji policyjnych, za to radykalnie wzrosła liczba wystawianych kierowcom mandatów za złe parkowanie. Tak więc okazało się, że dzięki monitoringowi obywatele zaczęli płacić nie tylko za utrzymanie i obsługę sytemu, ale dodatkowo jeszcze za wystawiane im mandaty. Mimo to przypuszczam, że spora część obywateli naszego miasta faktycznie popiera ten pomysł, choć z własnych obserwacji wiem, że są również i tacy, którzy nie wyobrażają sobie życia w świecie kontrolowanym dzień i noc przez „Wielkiego Brata”.

Kamery - jak już wspomniałam - są obrotowe, a to oznacza, że w każdej chwili ktoś sterujący tym systemem może, nawet dla zabawy, skierować obiektyw dowolnej kamery w okna najbliższego domu, a wtedy kamera będzie mogła obserwować przeciętnego Kowalskiego nawet we własnym mieszkaniu. A co z poszanowaniem prywatności i wolności? Jeśli zaczniemy od podglądania codziennego życia obywateli, to Bóg jeden wie, gdzie może to nas zaprowadzić. To prawda, że bezpieczeństwo jest najważniejsze, ale nie może być ono zapewniane obywatelom kosztem podglądania ich prywatnego życia. Kto wie, może niebawem nadejdzie i taki czas, że ktoś zdecyduje o nagrywaniu również rozmów obywateli, a wraz z rozwojem techniki pojawi się też pewnie możliwość rejestrowania ich myśli?

Nie jestem fachowcem w dziedzinie bezpieczeństwa, ale tak sobie myślę, że może istnieje jednak jakieś inne rozwiązanie na ograniczenie przestępczości. Zwiększona ilość patroli na pewno nie naruszałoby w tak ekstremalny sposób prywatności obywateli. A może wy, drodzy czytelnicy, uważacie, że jednak przesadzam?

Grafika: