Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Żyjąc na pełnej petardzie   

Dodano 2016-06-07, w dziale recenzje - archiwum

Jan Kaczkowski to postać, o której ostatnio zrobiło się niewątpliwie głośno. Księgarnie pełne są jego książek, a Internet memów i filmików o nim. Powszechnie znany stał się jednak dopiero po śmierci, bo okazało się, że za życia zdążył zrobić wystarczająco dużo rzeczy godnych zauważenia.

/pliki/zdjecia/kol1.jpgPolskie media mają w zwyczaju pisać o rzeczywistości źle albo wcale. Dobrych informacji na temat kościoła jest w prasie i na portalach internetowych na tyle mało, że nikt nie zwraca na nie większej uwagi. W ostatnich latach moi rodacy lubują się wręcz w wyszukiwaniu wad tej wspólnoty i narzekaniu na nią i jej przedstawicieli, chociaż większość z nich deklaruje nieustannie wyznawanie wiary katolickiej. Nie wiem z czego to wynika, ale jedyni księża, o których się teraz mówi lub pisze w mediach to pedofile bądź złodzieje. Na szczęście nie wszyscy. Jednym z wyjątków był jednak wspomniany powyżej ks. Jan Kaczkowski.

Jego książkę "Życie na pełnej petardzie " przeczytałam, bo poleciła mi ją ekspedientka w księgarni. Napisana jest w formie wywiadu rzeki, który z owym kapłanem przeprowadził Piotr Żyłka. Warto zwrócić w niej uwagę na formę i styl wypowiedzi Kaczkowskiego, który opowiada o swoim życiu i własnych przekonaniach w sposób bardzo szczery i bezpośredni, nie wynosząc się ponad innych ani nie przemądrzając, jak to czasem mają w zwyczaju inni księża. Nie ma więc w niej żadnego patosu, raczej konkretny i ironiczny język, wyrażający myśli wymykające się schematom. „Życie na pełnej petardzie” to opowieść człowieka z krwi i kości o życiu z pełnym dobrodziejstwem inwentarza. To historia choroby, cierpienia, walki, miłości do drugiego człowieka i prawdy przede wszystkim. Rozmowa jest bezsprzecznie wzruszająca, prawdziwa i zmusza do przemyśleń. Ks. Kaczkowski przyznaje w niej, że popularny stał się dlatego, że zachorował na raka, choć nigdy nie robił z siebie ofiary ani nie użalał się nad swoim losem. Czasami zdarza mu się także w trakcie tej rozmowy żartować z sobie ze swojej choroby, choć nigdy się z tego nie cieszy. Zasadne byłoby też wspomnieć, że od urodzenia ks. Kaczkowski miał poważną wadę wzroku i mnóstwo innych zaburzeń, które bez wątpienia ukształtowały jego spojrzenie na świat.

Ksiądz Kaczkowski był fenomenem w polskim kościele. Był niekwestionowanym idolem, głosem mądrości, miłości i zrozumienia. Ceniony był za swój autentyzm, odwagę, szczerość, niesamowitą energię i nieskończone pokłady optymizmu. Zasłynął m.in. z tego, że założył w Pucku hospicjum, w którym panują lepsze warunki niż w niejednej prywatnej klinice, i że nie bał się krytykować polityki polskich hierarchów kościelnych, za co nie raz trafiał na ich „czarną listę”. Bardzo wiele wyświetleń na Youtube miał np. filmik z jego udziałem, w którym to z naklejonym na sutannie serduszkiem WOŚP deklarował przed kamerą, że jeśli ta organizacja jest zła, to on chętnie spłonie na piekielnym stosie wraz z jej założycielem. /pliki/zdjecia/kol2.jpgPrzez całe życie starał się nikogo nie osądzać, nawet tych, których kościół publicznie potępiał, a wielu ludzi na pewno na zawsze zapamiętało i tę jego wypowiedź: "Nie trzeba być katolikiem, żeby być dobrym człowiekiem."

Osobiście bardzo mi zaimponował swoją postawą wobec uczniów szkoły zawodowej, w której nauczał katechezy. Była to męska szkoła, w której bardzo ciężko było utrzymać dyscyplinę, zwłaszcza na lekcji religii. Gdy przyszedł na pierwsze zajęcia o kulach i w okularach grubości pancernej szklanki, nie wzbudził większego zainteresowania uczniów. Jednak nigdy nie odpuścił sobie chęci zbudowania z nimi relacji. Często powtarzał swoim wychowankom, że gdy będą w "czarnej dupie ", to zawsze mogą do niego przyjść, o każdej porze dnia i nocy. A ci o dziwo przychodzili i zawsze otrzymywali pomoc.

Całe życie ks. Kaczkowskiego, a już zwłaszcza historie opisane w jego książce, niosą ze sobą jasny przekaz. Trzeba żyć w pełni, nawet wtedy, gdy wydaje się to pozornie niemożliwe i trzeba kochać bliźnich pomimo wszystko.

Nie dziwne wydaje się więc, że gdy ktoś taki opuszcza ten świat, wywołuje to w mediach ogromne poruszenie. Okazało się szybko, że był wzorem człowieka dla wielu chrześcijan i nie tylko, choć nie znajdował uznania u przełożonych i był mocno krytykowany przez episkopat. Polecam sięgnąć po którąś z jego publikacji. Zachęcam do tego głownie tych pogubionych, ale również i tych, którzy są wrogo nastawieni do księży. Przeczytajcie! Naprawdę warto.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.5 /8 wszystkich

Komentarze [2]

~Jacek_21
2016-06-08 22:50

Edit: chodziło oczywiście o styczeń 2016r. :-)

~Jacek_21
2016-06-08 22:50

Niedługo po śmierci księdza Kaczkowskiego słuchałem w radiowej Trójce audycji wspominkowej. Między innymi puszczali wywiad radiowy, który nagrano w styczniu 2015r. Padło pytanie o długość życia z chorobą i jak ten “wyrok” w postaci glejaka na niego wpływa. Gość w odpowiedzi nie zaczął płodzić banałów, że cieszy się każdym dniem etc. Powiedział, że bardzo się cieszy, iż dożył grudnia 2015r. żeby móc przejechać się nową trójmiejską koleją metropolitalną, bo o tym marzył.
Prowadzący następnie zapytał, jakie w związku z tym jest następne wydarzenie, którego chciałby dożyć. Ks. Kaczkowski dosłownie po sekundzie zastanowienia odpowiedział; “otwarcie obwodnicy Łodzi”.
Ten “szeregowy” ksiądz tym stwierdzeniem, pośmiertnie już zaskarbił sobie moją olbrzymią sympatię. Żadnej czarnej rozpaczy, żadnego optymizmu “na siłę”. Niesamowity dystans do siebie samego, choroby i umierania. Osobowość najwyższej próby.
A że drażnił oderwanych od rzeczywistości przełożonych, to tylko należy policzyć mu na plus.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry