Doda się sprzedała!
Łukasz Sławiński to bez wątpienia gwiazda naszej szkolnej sceny muzycznej. Niemal na każdym możliwym szkolnym apelu bądź koncercie słyszymy znane polskie przeboje w jego wykonaniu. Jego ostatnie sukcesy potwierdzają tylko wielki talent jakim bez wątpienia jest obdarzony (laureat VI Podkarpackiego Festiwalu Piosenki "Na Skrzydłach Muzyki" w Rzeszowie, laureat Rejonowego Konkursu Piosenki „Śpiewamy przeboje naszych rodziców” w Nowej Dębie czy też finalista Ogólnopolskiego Festiwalu Młode Talenty 2010 w Bydgoszczy). Mając to na uwadze, pomyślałem, że warto by było przybliżyć tę postać naszym czytelnikom i dlatego postanowiłem poprosić go o chwilę rozmowy.
Andrew: Jak to jest w końcu z tym Rynkowskim?
Łukasz Sławiński: Wiem, że ludzie w naszej szkole często mnie do niego porównują, lecz ja nie znajduję jakiś specjalnych podobieństw. W swojej kolekcji nie posiadam ani jednej jego płyty i nie słucham tego artysty zbyt często. Zdecydowanie nie wzoruję się na nim. W tym momencie ktoś może mi jednak zarzucić, że słyszał w moim wykonaniu jego utwory. Tak, to prawda, ale wybrałem je dlatego, że wyróżniają się muzycznie, a przy tym są liryczne i bardzo poetyckie.
Andrew: Jakich więc wokalistów lubisz najbardziej?
Łukasz Sławiński: Nie mam jednego wykonawcy, takiego jednego, jedynego ulubionego. Mam szerokie grono swoich idoli. Niektórzy fascynują mnie tym, że mają nadzwyczajną barwę i czysty głos, a inni sposobem w jaki chcą przekazać słuchaczom to, o czym śpiewają. Oczywiście fenomenalnie jest, gdy dana osoba ma to pierwsze i potrafi to drugie, ale są to sporadyczne przypadki. Na konkursach, w których i ja często biorę udział, patrzy się jednak dosłownie na wszystko. Na to czy na przykład dany wokalista ma odpowiednie predyspozycje głosowe i sceniczne i czy potrafi wytworzyć więź emocjonalną ze słuchaczem. Patrzy się i ocenia jeszcze wiele innych, nie mniej ważnych spraw. Kiedy śpiewasz, musisz starać się coś przekazać słuchaczowi w taki sposób, żeby on poczuł, że śpiewasz tylko do niego.
Andrew: A jak z tym jest u nas w szkole?
Łukasz Sławiński: Do Kopernika uczęszcza wielu naprawdę bardzo utalentowanych ludzi. Na pewno z jednymi współpracuje mi się lepiej, a z innymi jakoś niespecjalnie. Najważniejsze dla mnie jest jednak to, że każdego roku mamy bardzo wiele okazji do pokazania się na scenie, no i co za tym idzie, wszyscy możemy się rozwijać. Każdy występ przed publicznością przynosi bowiem wokaliście nowe doświadczenia. A dotrzeć do tak wymagającej publiczności, jaką są uczniowie, jest naprawdę bardzo trudno.
Andrew: Dlaczego tak uważasz?
Łukasz Sławiński: Każdy ma inną wrażliwość i osobowość. Jedni lubią słuchać taką muzykę, drudzy inną. Ale właśnie tutaj jest sedno sprawy. Ważne jest to, żeby zainteresować każdą z tych osób, żeby każdy mógł wybrać coś dla siebie. W naszej szkole bywa z tym różnie.
Andrew: A tobie się udaje?
Łukasz Sławiński: Gdy przygotowuję jakiś utwór, nie słucham z reguły oryginału. Staram się to zrobić tak, jak sam czuję i potrafię najlepiej. W głowie mam oczywiście sto wersji danego utworu i dlatego nigdy nie śpiewam go tak samo. Za każdym razem wykonuję dany utwór inaczej. Moja nauczycielka śpiewu, Bożena Mazur, często powtarza mi, że gdy stoję przed komisją konkursową lub festiwalową powinienem mieć jedną opracowaną wersję. Bo przecież wiadomo, co się dzieje na konkursach. Stres, zmęczenie, różne niesprzyjające okoliczności. Wtedy powinienem wiedzieć, co mam robić, krok po kroku. Dlatego nie powielam wykonań innych artystów, ponieważ nie ma to najmniejszego sensu. W końcu każda znana piosenka ma już z milion kopii.
Andrew: Wiesz, że ciężko jest się przebić. Trzeba być naprawdę mega oryginalnym wokalistą, żeby ktoś Cię dostrzegł, i żeby zagrał Twoją piosenkę w radiu.
Łukasz Sławiński: Nie szukam sukcesu komercyjnego. Nie chcę być w show-biznesie. Nie podobają mi się reguły jakie tam panują. Doda na przykład, ma wielki talent, ale najnormalniej w świecie sprzedała się dla sławy i pieniędzy. Jest wiele osób w Polsce, które śpiewają równie dobrze jak ona, często nawet znacznie lepiej, ale nie wybiły się, ponieważ są zupełnie innymi osobowościami. W wielu stacjach radiowych grana jest zazwyczaj muzyka zagraniczna. Pytam dlaczego, skoro mamy tyle polskich super kawałków? Dlaczego na listach przebojów znajduje się tak mało polskich wokalistów? Muzyka polska słynie w świecie od lat. Wkład naszego kraju w rozwój międzynarodowej sceny muzycznej był zawsze duży i moim zdaniem powinien nadal taki pozostać.
Andrew: No dobrze, wyobraź sobie taką sytuację. Dzwoni do Ciebie Marek Kościkiewicz i Andrzej Smolik. Mówią: Łukasz nagraj ze mną płytę, mam dla Ciebie super utwór. Kogo wybierasz?
Łukasz Sławiński: Zdecydowanie Kościkiewicza. Bardzo szanuje tego artystę za styl bycia, za szczerość i za otwartość. Jest przy tym człowiekiem niezwykle skromnym. Gdy z nim kiedyś rozmawiałem, miałem wrażenie, jakbym rozmawiał z swoim starym, dobrym znajomym. Bardzo szanuję takich ludzi.
Andrew: Poznaliście się podczas „Śpiewaj i Walcz” - prawda?
Łukasz Sławiński: Nie. Kościkiewicza poznałem dużo, dużo wcześniej. Natomiast co do „Śpiewaj i Walcz”, to chciałbym powiedzieć, ze jest to z całą pewnością najgorszy program muzyczny w polskich mediach. Niejasne zasady, źle sformułowany regulamin. W Krakowie, gdzie byłem na castingu do tego programu, rozgrywały się przedziwne sceny. Widziałem rodziców, którzy przyjechali tam ze swoimi nastoletnimi pociechami i cały dzień czekali bezskutecznie na nagranie, aby w końcu wezwać policję... Brałem już udział w wielu festiwalach i konkursach, ale ten program to zdecydowane nieporozumienie. Najlepiej wspominam za to "Młode Talenty" w Bydgoszczy oraz festiwal "Na skrzydłach muzyki" w Rzeszowie. Pełen profesjonalizm. Natomiast to, co zobaczyłem w TVP, to kompromitacja.
Andrew: Swoją przyszłość wiążesz z muzyką?
Łukasz Sławiński: Tak, chcę zostać wokalistą. Planuję podjąć studia w tym kierunku. Nie wyobrażam sobie siebie w jakimkolwiek innym zawodzie. Nie wyobrażam sobie bowiem swojego życia bez muzyki. Niedawno dostałem propozycję współpracy od początkującego zespołu. Wysłali mi kawałek instrumentalny i po przesłuchaniu go powiedziałem: bomba! Mam nadzieje, że niebawem coś wspólnie nagramy. Coś swojego, a nie kolejne covery.
Andrew: Dziękuję za rozmowę.
Łukasz Sławiński: Ja również dziękuję i pozdrawiam czytelników SGI Lesser
Grafika: własność Webmastering