200 lat za resztą Europy
W miniony piątek piłkarska reprezentacja Polski w piłce nożnej zmierzyła się na Stadionie Narodowym w Warszawie z reprezentacją Ukrainy w eliminacjach Mistrzostw Świata 2014. Mimo wcześniejszych zapowiedzi o walce do upadłego, podopieczni Waldemara Fornalika zawiedli po raz kolejny i dostali srogie baty od naszego wschodniego sąsiada. Przegraliśmy 3-1 po golach Jarmołenki, Husiewa i Zozuli. Honorowego gola dla naszych barw zdobył Piszczek. Mecz był z naszej strony dramatycznie słaby, by nie rzec beznadziejny.
Ale ja nie o tym. Wynik był jaki był. Powiem nawet więcej - sprawiedliwy. Trudno, przegraliśmy, taki jest sport. Mnie znacznie bardziej chodzi jednak o przygotowanie mentalne naszych zawodników i ich zaangażowanie. Zawodników, którzy wielokrotnie w wywiadach mówią o tym, że dla nich gra z orzełkiem na piersi jest zaszczytem i absolutnym priorytetem. No właśnie, czy we wspomnianym meczu dostrzegliście tę niezwykłą motywację i wolę walki u naszych piłkarzy? Ja tego nie widziałem. To smutne, co powiem, ale dla mnie ta ekipa, to grupa indywidualistów i sfrustrowanych gwiazdorów niż drużyna. Chyba musimy się w końcu pogodzić z faktem, że obecnie nie mamy ani drużyny, ani trenera, który potrafiłby coś z tych niezłych w końcu zawodników wykrzesać. Zostają nam więc tylko wspomnienia. No ale i razy można przywoływać pamiętne reprezentacje z lat siedemdziesiątych, czy choćby tę z eliminacji EURO 2008, która walczyła - i to z sukcesami - ze znacznie bardziej wymagającymi przeciwnikami (pamiętacie jeszcze 2:1 z Portugalią w Chorzowie?) i klasyfikowana była na 16. miejscu w rankingu FIFA. No cóż, czasy się zmieniły, ale na nasze nieszczęście zmieniła się także jakość gry naszej narodowej drużyny. To prawda, że w kadrze gra dziś kilku piłkarzy z tamtej drużyny, ale ilu z nich wnosi dziś do niej nadal prawdziwą jakość? Może kapitan tej drużyny, Kuba Błaszczykowski? A nie odnosicie czasem wrażenia, że dla niego gra dla Borussii Dortmund jest jednak ważniejsza? A może Marcin Wasilewski? No tak, ale ten gość kilka meczy pod rząd w podstawowym składzie drużyny Anderlechtu rozegrał ostatni raz w listopadzie. No to może Artur Boruc? No cóż, ten człowiek zawsze wnosił pewną jakość do zespołu i nigdy nie schodził poniżej przyzwoitego poziomu, choć i jemu zdarzały się w przeszłości koszmarne wpadki.
Polska: Boruc - Piszczek, Wasilewski, Glik, Boenisch - Błaszczykowski, Krychowiak, Łukasik (59. Obraniak), Majewski (76. Teodorczyk), Rybus (46. Kosecki) – Lewandowski
Takim składem wyszliśmy na Ukrainę i jak pokazało życie, Waldemar Fornalik po raz kolejny dokonał nie najlepszej selekcji. Na murawę wyszło 11 zawodników, ale nie wyszła niestety drużyna. Brakowało indywidualności, zgrania poszczególnych formacji, a przede wszystkim walczaków, ambitnych wykonawców założeń taktycznych sztabu trenerskiego. Legendarny trener Bill Shankly powiedział kiedyś takie słowa: „Drużyna piłkarska jest jak pianino. Potrzeba 8 gości, którzy będą je nosić i 3, którzy potrafią na tym cholerstwie grać”. Taka jest prawda. A ja nadal nie rozumiem, dlaczego w piątek 11 gości w biało-czerwonych trykotach zabrało się za noszenie tego cholernego pianina? Według założeń trenera, za granie na nim mieli odpowiadać Lewandowski, Błaszczykowski i Majewski, ale żaden z nich nie porwał mnie ani grą, ani swoim zaangażowaniem na boisku. Z całej tej trójki mógłbym wybaczyć kiepską postawę tylko Majewskiemu, który wrócił do reprezentacji po długiej przerwie, ale dla dwóch pierwszych nie znajduję żadnego usprawiedliwienia. I jaka to dla mnie pociecha, że potrafią zagrać dla Borussii i mogą w związku z tym przebierać w ofertach najlepszych europejskich klubów? Ja zapytam wprost. Panie Lewandowski i panie Błaszczykowski, kto, jak nie wy, ma pociągnąć ten wózek z napisem reprezentacja Polski w piłce nożnej? Ile razy będziecie mówić po meczu, że wypada przeprosić kibiców za to, że drużyna nie podeszła do niego z większym zaangażowaniem, albo że słusznie was kibice wygwizdali? Ja mam już tego dość. Dostąpiliście zaszczytu reprezentowania naszego narodu, zarabiacie kosmiczne pieniądze i wy macie tupet, aby powiedzieć kibicom tak bez skrupułów, że wam się nie chciało grać? Panowie piłkarze, to chyba jakieś nieporozumienie. Jak się będziecie dalej tak bawić, to w rankingu FIFA wyprzedzi nas niebawem Haiti czy Sudan, a w kolejnych latach zrównamy się z Andorą, Djibouti, Bhutanem czy San Marino (mniej wtajemniczonych informuję, że państwa te zajmują ostanie lokaty w ww. rankingu). O tym mam marzyć panowie reprezentanci?
Zaangażowanie i walka na całej płycie boiska to klucz do zwycięstwa. Tego nam zbrakło i to odróżnia nas właśnie od światowej czołówki, bo umiejętności piłkarskie jako takie tych dwudziestu panów bez wątpienia posiada. Dlaczego Słowacy, Grecy, Czesi i Ukraińcy potrafią walczyć z pełnym zaangażowaniem, a nasi piłkarze grają tak, jakby odrabiali pańszczyznę? Weźmy może za przykład Portugalczyków, o których była już wcześniej mowa. W drużynie narodowej tego kraju występuje Ronaldo i choć jest niekwestionowaną gwiazdą, to haruje aż miło i z podziwem się ogląda jego grę, bo już na pierwszy rzut oka widać, że dla niego występ w reprezentacji jest czymś więcej niż tylko kolejnym meczem. On biega za dwóch, a niekiedy i za trzech, bo ma świadomość, że stać go na to, aby w pojedynkę ustalić lub odmienić losy meczu. Czy panowie piłkarze Lewandowski i Błaszczykowski nie powinni tego zrobić dla swoich rodaków? Ależ oczywiście, że powinni, tylko im brakuje niestety tego, co odróżnia przeciętnych kopaczy od gwiazd pierwszej wielkości – serca do gry i zaangażowania!
Grafika
Komentarze [3]
2013-03-27 22:34
Dla mnie zobrazowaniem stanu reprezentacji był moment, kiedy właściciel baru, hobbystycznie grający w piłkę, objechał dwóch profesjonalnych obrońców, przebiegł z piłką 40 metrów i omal nie strzelił bramki dla swojego zespołu. W meczu o stawkę pierwszej od pięciu lat.
2013-03-26 22:03
dlatego odszedłem od tv w 15 minucie polecam mecz w systemie bomba per bomba http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=M3sXT_ DV04c
2013-03-26 21:35
A u naszych kopaczy bez zmian. Fragmenty relacji z trwającego właśnie meczu z San Marino: "Na boisku dzieje się w tej chwili mniej, niż na planie filmu Krzysztofa Zanussiego...", "Polacy przytrzymują przez dłuższy czas piłkę na własnej połowie. Być może boją się szaleńczych ataków rozeźlonych rywali...", "Dośrodkowanie Mierzejewskiego leci nad Lewandowskim, który postanawia jednak nie skakać do piłki..."
- 1