Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Bez sensu - część 2   

Dodano 2005-11-03, w dziale opowiadania - archiwum

Początkowo lekcja łaciny przebiegała normalnie – ćwiczenie koniugacji, deklinacji itp. W pewnym momencie Żółcińska doszła chyba jednak do wniosku, że jej uczniowie są jacyś zbyt ospali i z pewnością nie zaszkodzi im niewielka dawka adrenaliny. Wzięła więc do ręki dziennik i zaczęła nerwowo wodzić palcem, szukając najbliższej ofiary. Cała klasa zamarła. Po kilku sekundach palec profesor Żółcińskiej zatrzymał się na nazwisku Modrzejewski. Usłyszawszy swoje nazwisko, Tomek nie bardzo wiedział czy powinien wstać, czy też lepiej od razu zemdleć. Zawahał się lecz ostatecznie wybrał opcję pierwszą, co szybko okazało się być pewnym nieporozumieniem, gdyż już po chwili wylądował na swoim miejscu stając się posiadaczem kolejnej kiepskiej trójczynki.
Ta ocena plus chichoty Pauliny, Marleny i Angeliki oraz pełne wyrzutu spojrzenie Anki, skutecznie zepsuły Tomkowi humor na resztę dnia.
Na szczęście zadzwonił dzwonek i cała klasa odetchnęła z ulgą, ponieważ żadna z kolejnych lekcji nie zapowiadała się już tak ciężko, jak łacina. Szkoda tylko, że los postanowił inaczej i ten dzień miał zapisać się w pamięci Tomka, Ani i trzech dziewczyn lubujących się w różowym kolorze, na całe życie. Na kolejnej lekcji w klasie zamiast prof. Karuzel pojawiła się nieoczekiwanie prof. Swiszczak. Klasa zamilkła, gdyż wszyscy wiedzieli, że ta nietypowa wizyta nie zapowiada nic dobrego. Gdy wszyscy zajęli swoje miejsca, prof. Swiszczak
przemówiła:

­- Uczniowie Nowak, Modrzejewski, Kędzior, Chmielowiec i Furman, stawią się natychmiast w gabinecie dyrektora. Zapraszam całą piątkę.
- Ale o co chodzi pani profesor? – zapytała zdziwiona Paulina.
- Dowiesz się na miejscu dziecko. A teraz szybciej, bo nie mam czasu.

Trzy blondyny, Anka i Tomek spakowali swoje książki i ruszyli niepewnie do wyjścia, słysząc po drodze szepty zaciekawienia. Po dotarciu do sekretariatu, Tomek (mając za sobą kłócące się już dziewczyny) zapukał do drzwi gabinetu i nacisnął klamkę.

- Dzień dobry panie dyrektorze. – powiedział nieśmiało Tomek, a dziewczyny w jednej chwili zamilkły.
- Dzień dobry, wejdźcie tu wszyscy. Od razu przejdę do sedna sprawy. Dziś rano zadzwonił do mnie ojciec Pawła Wawrzyniaka. Był bardzo zdenerwowany, ponieważ rano nie zastał swojego syna w pokoju, a na łóżku znalazł tylko kartkę, na której były nazwiska całej waszej piątki. Czy możecie mi to jakoś wytłumaczy? Jeśli wiecie cokolwiek na temat zniknięcia Pawła powiedzcie, bo jego rodzice naprawdę bardzo się martwią.

Wszyscy popatrzyli po sobie okazując nie udawane zdumienie. Andżelikę, Paulinę i Marlenę najbardziej zaskoczył fakt zniknięcia Pawła, zaś Ankę i Tomka to, że ich nazwiska znalazły się na wspomnianej przez dyrektora kartce. Oboje prawie nie znali chłopaka Pauliny i szczerze mówiąc nie mieli wcale zamiaru kiedykolwiek go poznawać. Cała sprawa wydawała się im wszystkim bardzo podejrzana.

W pomieszczeniu zapanowała nieprzyjemna cisza, którą w pewnym momencie przerwał sam dyrektor.

- Rozumiem, że nie macie mi nic do powiedzenia – powiedział

Wszyscy pokręcili głowami.

- W takim razie wracajcie na lekcje, ale jeśli dowiecie się czegoś, bądź coś sobie przypomnicie, to proszę mnie natychmiast powiadomić.

Cała piątka wyszła szybko z gabinetu dyrektora nie mogąc opanować swojego zdziwienia. Kierowali się właśnie w stronę schodów, gdy nagle Paulina zatrzymała się.

- Słuchajcie! Wiem, że nie bardzo przepadamy za sobą ale wydaje mi się, że Paweł jest w poważnych tarapatach. Nie trudno domyślić się, że albo my wszyscy mamy z tym coś wspólnego, albo tylko my możemy mu pomóc.

- My mamy mu pomóc? Przecież nie wiemy nic oprócz tego, że wybył w nocy z łóżeczka i powędrował w świat nabazgrawszy uprzednio moje i Tomka nazwiska obok tych waszych plebejskich – syknęła Anka

- A nie wydaje ci się dziwne, że wybrał akurat was – naszych największych wrogów – jako jedyny ślad?

- Nie. Może pisał na tej kartce jakąś listę klasową – w końcu jest naszym skarbnikiem – a jego mamusia widzi w tym zagadkę dla drużyny Scooby – Doo.

- Aniu przestań ! Paulina ma tym razem rację. Sądzę, że taki chłopak jak Paweł nie ucieka z domu bez powodu. A ta kartka nie może by zbiegiem okoliczności. Powinniśmy dowiedzieć się czegoś więcej o tej sprawie. – wtrącił Tomek. Może nie powinniśmy dzisiaj wracać na lekcje. Chodźmy porozmawiać do „Da Grasso”. Ja osobiście uważam, że najwięcej do powiedzenia w tej sprawie może mieć właśnie Paulina.

Dziewczyny (może z wyjątkiem Anki) uznały pomysł Tomka za bardzo słuszny i w ten sposób cała grupa zrobiła sobie małe wagary.
Pizzeria „Da Grasso” Była raptem minutę drogi od szkoły, tak więc po chwili wszyscy siedzieli już przy stoliku, a Paulina zaczęła im opowiadać pewną historię o swoim chłopaku. Wszyscy zamilkli, gdyż nawet jej najbliższe przyjaciółki niewiele o tym wcześniej słyszały.

C.D.N.

Oceń tekst
Średnia ocena: 0 /0 wszystkich

Komentarze [15]

~policja
2005-11-04 14:43

tylko czekac az wylecisz ze szkoly, heh

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najczęściej czytane

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry