Jugos
J. polski / Historia / WOK
Ilość artykułów: 16
W obronie Ewy Sowińskiej
Niniejszy artykuł powstał na fali dyskusji wywołanej przez planowane odwołanie oraz wywiad z panią Rzecznik (opublikowany w “Dużym Formacie”), a także jej niedawne wystąpienie w TVN24 („Kropka nad i” Moniki Olejnik). Wątpliwości, które mam w tej kwestii, towarzyszą mi mniej więcej od sprawy postulowania “zakazu seksu przed 18 rokiem życia″. Prywatnie jestem dokładnie po przeciwnej - w stosunku do Ewy Sowińskiej - stronie barykady polityczno-światopoglądowej, nie cierpiąc zarówno środowisk toruńsko-lprowsko-pisowskich, jak i mając ogromny dystans do łagiewnicko-platformianych, ale obawiam się, że w tym przypadku muszę jednak wziąć jej stronę.
Spolaryzowani
Bieżący rok szkolny przyprawia mnie o silną cephalgię (znaczy ból głowy – ukłon w stronę mgr Marii Zielińskiej). Bynajmniej nie ze względu na naukę, bo już dawno doszedłem do bardzo zdrowego wniosku, że oceny wcale w życiu najważniejsze nie są (i tym sposobem mam 2 z matematyki), lecz ze względu na dziwne zjawisko otaczające mnie zarówno w szkole, jak i poza nią (zwłaszcza poza nią). Młodzież nam się spolaryzowała, cholera jasna!
Moher jest dżezi
Dziwne czasy nastały dla producentów beretów (z antenką i bez), oj dziwne. Z jednej strony w „kaczystowskim ciemnogrodzie” moherowe nakrycie głowy jest nie tylko modne, ale i poprawne politycznie, więc popyt jest jak nigdy. Z drugiej strony wielu moherowych przedsiębiorców spoglądając na swoich klientów, wolałoby zbankrutować, niźli wspomagać destrukcyjną integrację paranoidalnych schizofreników. My jednak pozostawimy kapitalistyczne rozterki wyżej wspomnianych i zajmiemy się analizą przebiegu dnia wzorowego obywatela IV Rzeczpospolitej - Babci w Berecie.
"Zero Tolerancji" w Imperium Romana G.
Cud nad Wisłą? Tragedia błogosławieństwem? Roman Giertych po kolejnej żenującej porażce zbawicielem polskiego szkolnictwa? Niezbadane są wyroki boskie. Dziwna i niezrozumiała dla przeciętnego śmiertelnika jest też boska taktyka.
Zapach ziół, świecy blask...
Północ, podczas pełni księżyca. Na oddalonej od siedzib ludzkich leśnej polanie, wyłaniają się z mgły cztery postacie. Ubrane na czarno kobiety niosą ze sobą dziwaczne misy, połyskujące noże, pęki ziół, różnokolorowe świece, a także wiele innych tajemniczych przedmiotów. Na ich piersiach spoczywają srebrne pentagramy…
Posteltonowe rozważania Wierzejskiego
„E.J. cenię jako artystę, że nawet oglądałem jego koncert w telewizji. Ale że uważam go za człowieka głęboko nieszczęśliwego. Każdy normalny mężczyzna wie, że prawdziwe szczęście, to być dobrym i wiernym mężem, mieć dobrą i kochającą, wyrozumiałą żonę oraz mieć dobre i kochane dzieci. Szczęście jest w realizacji powołania rodzinnego i ojcowskiego (względnie matczynego).
Nie lubimy Kodu?
Trzy lata temu Dan Brown wydał „Kod Leonarda da Vinci”. Ten bardzo sprawnie napisany kryminał, który w krótkim czasie stał się światowym bestsellerem i przysporzył swojemu twórcy niemałej fortuny, wywołał ogromne kontrowersje wśród chrześcijan (i nie tylko). Ostatnio doczekał się nawet ekranizacji filmowej, w której nie byle kto, bo sam Tom Hanks i Audrey Tautou, wystąpili w rolach głównych.
Nie płakałem po Papieżu
Tytuł, jak z kontrowersyjnego tiszerta wycięty. Z góry wielkie „sorry” dla tych wszystkich, których uczucia religijne lub jakiekolwiek inne mogłyby tym tekstem zostać urażone. Często zastanawiam się jednak, kim był dla mnie nasz „Ojciec Święty”? Czy był tak naprawdę kimś więcej niż tylko dobrotliwym staruszkiem z ekranu, który od czasu do czasu pojawiał się w oknie i odmawiał „Anioł Pański”?
Nietykalni ludzie Ojca
Nie dzieje się dobrze, skoro i ja zaczynam pisać o polityce. O czym dokładnie? O coraz większym wpływie rodzimej władzy na media. Puste słowa? Chyba nie. A wszystko za sprawą p. Kazimiery Szczuki, p. Kuby Wojewódzkiego i Madzi Buczek.
Cudzego nie chwalicie, swojego nie potępiacie.
Jakieś 3-4 lata temu, podczas wakacji, kilka dni spędziłem u znajomych w Piotrkowie Trybunalskim. Poznałem tam pewną przemiłą rodzinę Kowalskich (nazwisko zostało zmienione). I nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że jej głowa, zwana w naszym kręgu kulturowym ojcem, miała na imię Yoveri i pochodziła z RPA, a "szyja" była typową matką – polką o imieniu Elżbieta. Przedstawicielem młodszego pokolenia w tejże rodzinie był (obecnie już 19-letni) Krystian, jak się zapewne domyślacie o karnacji nieco ciemniejszej niż typowa środkowo - europejska. Po tych kilku dniach powróciłem do domu i przez mniej więcej rok nie miałem pojęcia, co u nich słychać.