Nietykalni ludzie Ojca   

Nie dzieje się dobrze, skoro i ja zaczynam pisać o polityce. O czym dokładnie? O coraz większym wpływie rodzimej władzy na media. Puste słowa? Chyba nie. A wszystko za sprawą p. Kazimiery Szczuki, p. Kuby Wojewódzkiego i Madzi Buczek.

O co chodzi?

Nie tak dawno gościem popularnego polsatowskiego talk-show'u "Kuba Wojewódzki" była jedna z najbardziej znanych osób polskiej sceny feministycznej p. Kazimiera Szczuka. Publicystka m.in. "Wysokich Obcasów" czy feministycznego pisma "Zadra" oraz znany krytyk literacki. Największą popularność osiągnęła p. Kazimiera prowadząc popularny teleturniej "Najsłabsze Ogniwo". W trakcie programu, znana ze swych anty-moherowych poglądów p. Kazimiera zaczęła parodiować zasłyszaną w Radiu Maryja 17-letnią Magdę Buczek, założycielkę Podwórkowych Kółek Różańcowych Dzieci, a jednocześnie osobę niepełnosprawną, cierpiącą na wrodzoną łamliwość kości. Nie pozostawiła na Madzi suchej nitki, ale też moim zdaniem w żadnym wypadku nie szydziła z jej choroby, gdyż po prostu o niej nie wiedziała. Kuba Wojewódzki nie pozostawał dłużny. I co z tego wynikło? Nagrany program wyemitowano na antenie Polsatu, a Madzia Buczek lub raczej nie tyle ona, co jej Radio-Maryjni protektorzy, wkurzyli się. Skierowano skargę do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a ta po burzliwych obradach obłożyła Polsat prawie półmilionową grzywną za to, że stacja ta bez przeprowadzenie wewnętrznej cenzury wyemitowała program, obrażający niepełnosprawnych poprzez karygodne wypowiedzi prowadzącego i jego gościa. Pani Kazimiera spanikowała. Pojechała do Madzi, obiecała poprawę i prosiła o przebaczenie. Należy przy tym zauważyć, że dziewczynka była bardziej zdziwiona tą wizytą, niż obrażona całą sytuacją. No ale skandal pozostał skandalem.

Tylko czy słusznie?

Jak już wspomniałem ani Kazimiera Szczuka, ani Kuba Wojewódzki, ani nikt ze studia nie obraził świadomie w trakcie trwania całego programu żadnej osoby niepełnosprawnej. Żarty dotyczyły raczej idei Radia Maryja, sposobu prowadzenia programów w tej stacji i natury ludzi z nią związanych. Czy normalne jest zatem karanie kogokolwiek za coś, co się w gruncie rzeczy nie wydarzyło, a było tylko nadinterpretacją wydarzeń dokonaną przez ludzi Ojca Dyrektora.

Kim są ci ludzie?

No właśnie. Kim, że ich opinia może tak znacząco wpłynąć na decyzję tak ważnej instytucji jaką jest KRRiT ? Kto w końcu wygrał wybory - bracia Kaczyńscy czy Ojciec Tadeusz? A może to jedno i to samo...

Kilka słów na zakończenie.

Uważam, że był to ewidentny przykład bardzo ostrej cenzury politycznej. Pogrożenia palcem liberalnej w gruncie rzeczy stacji, bo Polsat chyba najbardziej na to miano zasługuje. Powtórka z rozrywki? Cofamy się o te kilkanaście lat wstecz? Jeśli tak, to gratuluję decyzji o szanowny elektoracie.

A ja się cenzurze nie dam i mam nadzieję, że Lesser także.