Babka
Babka z wielkim trudem usiadła w fotelu. Lata już nie były młode i ciało często odmawiało posłuszeństwa: bolały resztki mięśni, strzelało w kościach. Chociaż kobieta zatkała szmatami wszystkie dziury, zimno z łatwością znajdowało sobie drogę do środka. Stary, drewniany dom oblewała noc. Przez cienkie ściany słychać było tylko wycie wiatru.
Drewno na opał już dawno się skończyło. Na czarnym niebie walczyły ze sobą chmury. Ani jednej gwiazdy. A babka przecież tak lubiła na nie patrzeć. Mimo lat wciąż dobrze pamiętała, jak będąc panną wychodziła przed dom i obserwowała je. Właściwie przez całe lata obserwowała: najpierw swoją matkę, ojca wychowującego ją twardą ręką, wojnę. Niezliczone litry krwi przelane po to, by babka mogła siedzieć tu i teraz. Marznąć i myśleć. Potem swojego męża, który szybko umarł. Narodziny swojej córki. Jej dorastanie, jej szkołę, jej koleżanki, jej studia, plany, marzenia, życie. Potem maleńką wnuczkę, wiecznie uśmiechniętą, wyciągającą rączki, żeby dotknąć twarzy starej babki. Wnuczkę ubieraną w kolorowe sukienki, zapisywaną na dodatkowe zajęcia, rozpieszczaną, podziwianą. Wnuczkę przypominającą jej ją samą. Mającą jej oczy, jej usta, jej palce.
Na kolana kobiety wskoczył stary kot i ułożył się do snu. Dało się słyszeć ciche pukanie. Babka nie musiała pytać, aby wiedzieć, kto przyszedł. Zamknęła powieki i dała się zabrać w miejsce, gdzie zawsze już będzie jej ciepło.
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?