Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Biało - czerwone szaleństwo   

Dodano 2011-02-04, w dziale relacje - archiwum

W dniach 21 - 23 stycznia na Wielkiej Krokwi w Zakopanem odbyły się zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich. Do stolicy Tatr zjechała czołówka skoczków z całego świata oraz dziesiątki tysięcy kibiców. W gronie fascynatów tej dyscypliny, którzy przybyli na tą imprezę, znalazłam się tym razem i ja.

Tegoroczny weekend Pucharu Świata w Zakopanem był szczególny, gdyż po raz pierwszy na skoczni im. Stanisława Marusarza rozegrano aż 3 konkursy indywidualne. Dla mnie tym bardziej, bo na zawody PŚ w skokach narciarskich pojechałam po raz pierwszy w swojej kibicowskiej karierze. /pliki/zdjecia/zak1.jpg Teraz wiem, że naprawdę było warto. Przedsmakiem wielkiego święta i niezwykłych emocji były serie treningowe i kwalifikacje, które odbyły się w czwartek 20 stycznia. Chociaż kwalifikacje nie mają takiej rangi jak same zawody, to trybuny na skoczni wypełniły się niemal w całości. Myślę, że każdy, kto przyszedł w ten dzień na skocznię, nie żałował, gdyż mogliśmy oglądać naprawdę dalekie skoki. Na dodatek Adam Małysz wygrał obydwie serie treningowe, a w kwalifikacjach uzyskał najdłuższą odległość (139 metrów – przyp.red.).

Do piątkowego konkursu zakwalifikowało się 11 z 12 naszych reprezentantów, co też można nazwać sporym sukcesem. Na skoczni panowała fantastyczna atmosfera i nawet lekki mróz nie był nam, kibicom straszny. Ale prawdziwa zabawa zaczęła się tak naprawdę dopiero w piątek. Kibice zbierali się u stóp skoczni już od południa, chociaż seria próbna rozpoczynała się dopiero o 15:30. Mogłoby się wydawać, że godziny spędzone na oczekiwaniu były nudne, jednak nic bardziej mylnego. Panowie prowadzący imprezę od rana rozgrzewali zmarzniętą publiczność zabawami, tańcami i wspólnymi śpiewami. Tak dotrwaliśmy do serii próbnej i pierwszych, piątkowych skoków na Wielkiej Krokwi. A potem czas zaczął już płynąć szybciej i wraz z kolejnymi zawodnikami pojawiającymi się na belce startowej, wzrastał poziom adrenaliny we krwi kibiców. Szczególnie wysokie natężenie dźwięku pojawiało się przy skokach polskich skoczków. Jednak największą biało - czerwoną radością skocznia wybuchła po skoku Adama Małysza na odległość 138,5 metra. Żadnemu zawodnikowi skaczącemu po nim nie udało się osiągnąć tak dobrej odległości i po pierwszej serii mogliśmy się cieszyć z prowadzenia Adama. Podczas oczekiwania na finałowe rozstrzygnięcie zaserwowano nam kolejną dawkę zabawy. Druga seria minęła bardzo szybko, a zdenerwowanie wraz z towarzyszącym mu podekscytowaniem osiągnęło apogeum przy ostatnim skoku. Odległość 128, 5 metra była niezła i chociaż trybuny od razu wybuchły radością, pozostała chwila niepewności. Jednakże wkrótce przy nazwisku naszego orła pojawiła się cyfra "1" i wtedy nic już nie mogło zmącić radości kibiców. W wielu oczach (w moich także) zakręciły się łzy wzruszenia podczas wspólnego śpiewania "Mazurka Dąbrowskiego" i wznoszenia okrzyków "Adam Małysz", "Dziękujemy". Także powrót ze skoczni do hoteli upłynął w atmosferze radości i jedności wszystkich kibiców.

/pliki/zdjecia/zak3.jpg

W sobotę czekała nas druga odsłona PŚ w Zakopanem. Podobnie jak w piątek ludzie zaczęli gromadzić się pod skocznią już na kilka godzin przed kwalifikacjami i konkursem. Sobota była dniem, w którym na skoczni zgromadziło się najwięcej, bo około 30 tysięcy kibiców, a ci, którzy nie zdołali kupić biletu, zebrali się na pobliskiej polanie. Tłumy kibiców na skoczni bawiły się chyba jeszcze lepiej niż w piątek. Co prawda z dwunastu naszych reprezentantów udział w konkursie zapewniło sobie tylko 7, ale to nie zepsuło dobrych humorów publiczności. Optymizmem napawał dobry skok Kamila Stocha, który zajął w kwalifikacjach drugie miejsce. Sobota, jak się okazało 2 godziny później, nie była tak udana dla naszych rodaków jak piątek, ale polscy kibice potrafią cieszyć się także szczęściem zawodników innych nacji i godnie pogratulować im zwycięstwa, o czym świadczyły oklaski i okrzyki podczas ceremonii wręczenia nagród. Po raz pierwszy na Wielkiej Krokwi zwyciężył Szwajcar Simon Ammann - bardzo lubiany przez polskich kibiców skoczek. Cieszyć mogło też 7. miejsce Kamila Stocha. Drugi dzień zawodów pożegnaliśmy więc piosenką "Ale za to niedziela, ale za to niedziela, niedziela będzie dla nas" i pełni nadziei znów udaliśmy się do swoich hoteli.

Niedziela była ostatnim dniem wielkich emocji na zakopiańskiej skoczni. Rywalizacja rozpoczęła się nieco wcześniej niż w pozostałe 2 dni, bo już o godz. 13:15 mogliśmy oglądać pierwsze skoki. Z racji tego, że niedzielny konkurs był konkursem dodatkowym (za grudniowe zawody, które miały się odbyć w Harrachovie) trybuny nie wypełniła się już po brzegi, ale kibiców i tak było sporo. Jeszcze przed rozpoczęciem zawodów panowie prowadzący imprezę zapewnili nam nie lada atrakcję, a mianowicie zaprosili do wspólnego tańca byłego austriackiego skoczka narciarskiego (obecnie komentatora skoków w austriackiej stacji telewizyjnej ORF1) Andreasa Goldbergera. Przyznać muszę, że było to jedno z ciekawszych i zabawniejszych przeżyć z całego mojego pobytu w Zakopanem. W rytmach piosenki "ciapa la galeina" tańczyli niemal wszyscy. A potem czekała nas już prawdziwa uczta. Zaczęło się podobnie jak w sobotę od kwalifikacji. Do konkursu zakwalifikowała się cała szóstka naszych reprezentantów. Warunki panujące na skoczni odbiegały od ideału, gdyż padał mokry, ciężki śnieg i wiał wiatr, jednak udało się przeprowadzić zawody bez większych problemów. Pierwszym miłym i znaczącym akcentem był dobry skok Kamila Stocha, który uzyskał odległość 123 m i tym samym objął prowadzenie./pliki/zdjecia/zak2.jpg Wszyscy ściskali oczywiście kciuki, by jak najdłużej utrzymał się na pierwszej pozycji, a jedynym, który miał "prawo" go wyprzedzić, był oczywiście tylko Adam Małysz. Nasz orzeł uzyskał odległość 120 metrów, ale po wylądowaniu na zeskoku zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Adam nie utrzymał równowagi i upadł. Na skoczni zapadła przeraźliwa i przejmująca cisza, a przecież wydawać by się mogło, że taki stan na Wielkiej Krokwi jest nierealny. Niepokój wzrastał z każdą chwilą, gdyż nasz zawodnik nie podnosił się. W końcu pojawili się ratownicy i nasz mistrz został zwieziony z zeskoku na toboganie. Kibice dopiero po dłuższej chwili ocknęli się ze stanu oniemienia i dla dodania otuchy naszemu mistrzowi zaczęli skandować "Adam Małysz"; "Adasiu, nic się nie stało". Okrzykom towarzyszyły także niemilknące, niezwykle głośne brawa. Przyznam, że i mnie trudno było śpiewać, gdyż pozostawałam w stanie szoku, a łzy cisnące się do oczu ściskały mi gardło. Na szczęście wkrótce spiker poinformował widzów, że Adam może już chodzić o własnych siłach. Początkowo podano nawet informację, że nasz skoczek wystąpi w finałowej serii jako drugi zawodnik, dlatego Michael Neumayer skaczący w tym właśnie momencie dostał taki aplauz, jakiego nie doświadczył wcześniej żaden inny zagraniczny skoczek. Skończyło się jednak na tym, że pozostało nam dopingowanie innym naszym zawodnikom, a w szczególności Kamilowi Stochowi, który po słabszych skokach czołówki utrzymał się na prowadzeniu i to on zakończył zmagania na Wielkiej Krokwi. A jak zakończył, chyba wszyscy już doskonale wiedzą. 128 metrów było w zupełności wystarczającą odległością do wygrania tych zawodów. I tak po dramatycznych chwilach, na twarzach kibiców zagościła radość, a na ustach po raz drugi słowa naszego hymnu narodowego. Kamil chyba nie mógł wybrać sobie lepszego miejsca na wygranie pierwszych zawodów Pucharu świata w swojej karierze. Uszczęśliwił siebie, tysiące polskich kibiców zgromadzonych na trybunach, a jego pierwszą wiktorię celebrowano w niezwykły sposób.

Niestety, wszystko co dobre, szybko się skończy, a ja już w poniedziałek rano musiałam z żalem włożyć biało - czerwony szalik do torby i opuścić to magiczne miejsce, jakim jest Zakopane. Na szczęście w zeszycie pozostały autografy, na karcie pamięci zdjęcia, a w sercu wspomnienia. I już dziś wiem, że za rok też tam wrócę. To po prostu uzależnia.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /28 wszystkich

Komentarze [2]

~Buszmenka799
2011-02-05 17:19

Co jak co ale ty Monia na pewno odnajdziesz się w branży dziennikarskiej ;) Przeczytałam owy tekst od deski do deski :):*

~Laziale
2011-02-05 01:00

Świetny tekst! Szacunek! Magia Zakopanego jest niesamowita trzeba przyznać.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry