Błyszczący
Wiedziała, że czy tego chcemy, czy nie, są wśród nas ludzie - jak ona ich nazywała -„błyszczący”. Dlaczego błyszczący? Pewnie dlatego, że mają w sobie, w swoich oczach to coś, co pobudza nas do działania, refleksji, do zmiany własnego postępowania, a czasem - w mniejszym lub większym stopniu – nawet życia.
Tacy ludzie potrafią swoim uśmiechem zdziałać cuda. Wystarczy chwila rozmowy z nimi i aż chce się żyć. Chciała mieć kogoś takiego przy sobie - na zawsze, ale z drugiej strony wiedziała, że to mało realne, bo ci ludzi są nieuchwytni.
Siedziała przy parapecie. Za oknem szumiał wiatr. Bez szczególnej litości podrzucał wirujące bielutkie płatki śniegu, poddające się mimowolnie jego podmuchom. Patrzyła tak swoimi dużymi, zielonymi oczyma na ten przepiękny widok, poprawiając od czasu do czasu (zakładając za ucho) niesforne, rudawe loki.
Myślała o tych paru „błyszczących”, których poznała w swoim życiu i wracała wspomnieniami do tych uroczych chwil, jakie z nimi spędziła. Choć były to bardzo krótkie (jak dla niej) chwile - być może nawet za krótkie, to i tak uśmiechała się. W szczególności myślała o jednej osobie. Pragnęła poznać kogoś takiego znowu. Tak bardzo tego pragnęła.
Nie wiedziała, czy nazywać takich ludzi „błyszczącymi”. Nigdy z nikim o tym nie rozmawiała. Czasem nachodziły ją bardzo pesymistyczne myśli i wówczas dochodziła do dziwnych, zaskakujących wniosków. Zastanawiała się na przykład, czy tylko ona miała to szczęście, że spotkała w swoim życiu kilka takich ”egzemplarzy”? A może tak naprawdę tacy ludzie nie istnieją i nigdy nie będzie miała okazji spełnić swoich marzeń o przyszłości z jednym z nich. Jednak za każdym razem, gdy tak pomyślała, pukała się ze śmiesznym grymasem ostentacyjnie w głowę, próbując jakby „wybić” sobie z niej te dziwne pomysły.
Wiele razy wspominała go. Tego - jednego z „błyszczących”, który zmienił JEJ życie. Pragnęła usłyszeć znów jego głos, spojrzeć w jego błękitne oczy, poczochrać jego czarną czuprynę, zobaczyć śliczny uśmiech, który potrafił przecież zdziałać cuda, kiedy miewała chwile załamania. Tak chciałaby poczuć jego ciepło. To ciepło, od którego niemal „rozpływała się”, gdy ją przytulał. Jego zapach, wilgoć jego ust… Tak, pragnęła, pragnęła…
Z przeszklonych oczu popłynęły łzy. Jakże boli serce, gdy nie ma go przy sobie. Kto wie, może i miała rację, myśląc, że takich ludzi po prostu nie ma? Może rzeczywiście spotkała parę „wyjątków”. A może istnieją „błyszczący”?
Może i spotkamy takich ludzi, ale czy na pewno są oni takimi znów ideałami? Tego nie wiem. Wiem jednak, że miłość jest „błyszcząca” i potrafi zdziałać cuda. Tylko, że czasem nie potrafimy zatrzymać przy sobie tego, kogo kochamy…
There’s one thing I can do nothing about
Grafika:
Komentarze [4]
2007-07-11 22:08
bosssskie:):):):):)))))))))))
2007-07-11 22:08
bosssskie:):):):):)))))))))))
2007-06-19 18:44
ujmujące :) ładnie
2007-06-19 17:57
Nie wiem jak to ujac…
ale w tym co napisalas jest jakas magia.. i ukryta prawda…
strasznie mi sie podoba i w dodatku widze tu male odbicie… tak jakbys pisala troszke o kims kogo bardzo dobrze znamy…
Brawo :*
- 1