Horror Józefa
To był zwyczajny, słoneczny dzień. Nie działo się nic nadzwyczajnego ani nic wyjątkowego. Józef spacerował spokojnie ulicami Warszawy. Czuł się trochę dziwnie. W ogóle cały otaczający go świat wydawał mu się dzisiaj jakiś dziwny. Ale nic to; za wszelką ceną chciał właśnie dzisiaj wznowić swoją polityczną działalność.
Właśnie przechodził obok szkoły, gdy na drzwiach budynku dostrzegł dumnie prezentujący się napis: „Zero tolerancji dla przemocy w szkole”.
- Muszę koniecznie zobaczyć tę placówkę, aby dowiedzieć się, co się dzieje w edukacji – pomyślał zmierzając w stronę szkoły - Ten tekst wyraźnie sugeruje, że już nie biją dzieci linijką po rękach.
Mężczyzna zajrzał przez okno. To, co zobaczył, przeszło jego najśmielsze i najgorsze oczekiwania. Jedyną sytuacją, do której był w stanie to przyrównać, było jego zesłanie do Rosji. - Owszem, biją, z tym, ż teraz to raczej nauczycieli! Lepiej szybko stąd zniknę. Jak postanowił, tak zrobił.
Ruszył dalej zastanawiając się nad sposobami wpajania dziatwie patriotyzmu – co wydawało mu się jednak niemożliwe w związku z tym, co zobaczył w tamtej szkole. W pewnym momencie drogę zablokowała mu grupa młodych mężczyzn, odzianych w dresy i trzymających w rękach kije baseballowe. Józef zdziwił się ich kuriozalnym wyglądem. Członkowie ekipy spojrzeli po sobie, kiwnęli głowami i bez ostrzeżenie zaatakowali go. „Otrzymał” kilka mocnych ciosów w brzuch i inne części ciała. Na wpół przytomny usłyszał jeszcze: Za takie wąsy od razu należy się w ryj! Zemdlał.
Gdy odzyskał przytomność zorientował, że znajduje się w szpitalu. Był w szoku, ale pewna pielęgniarka pomogła mu z niego wyjść.
- Ma pan jeszcze trochę obrażeń, ale musi pan już niestety opuścić nasz szpital. – mówiąc to, zaczęła składać pościel.
- Jak to, dlaczego?
- Co to za głupie pytanie? Lekarze strajkują. Na jakim świecie pan żyje?
- Lekarze? Więc sytuacja w placówkach zdrowia również nie jest najlepsza?
Józef stanął obok łóżka i z zaciekawieniem zaczął słuchać tego, co miała mu do powiedzenia kobieta.
- Pierwszy raz pan o tym słyszy? Dlaczego pan się tak dziwi? Lekarze chcą większych pensji, to logiczne, zarabiają grosze w stosunku do tego, co robią. (pościel była już gotowa do wyniesienia)
- Dlaczego prezydent nie może im tego zapewnić?
- Chętnie bym panu powiedziała co o nim myślę, ale się boję. Nie chcę ryzykować – zaczęła rozglądać się nerwowo - jeszcze wytoczy mi proces.
Nawet satyrycy nie mogą powiedzieć o nim złego słowa! A teraz niech pan już stąd idzie.
- Dobrze, żegnam.
Poruszony Józef opuścił szpital. W głowie miał prawdziwy mętlik. Nie wiedział, co myśleć.
I gdy wydawało mu się, że już nic więcej dziwnego go nie spotka, ujrzał zadbany sklep spożywczy. Przed sklepem na plażowym leżaku siedziała jego właścicielka trzymając w rekach tabliczkę z napisem: „Zatrudnię sprzedawczynię”. Miała nieogolone nogi i była niechlujnie ubrana. Józef postanowił z nią porozmawiać.
- Nie może pani znaleźć nikogo do pracy?
- A co się pan tak głupio pyta? Nie widać? - zareagowała agresywnie.
- Naprawdę nie ma nikogo chętnego?
- Dziwi się pan? To logiczne. Sama nie będę pracować, bo nie po to jestem businesswomen. W naszym kraju bezrobocie jest bardzo duże, ale nie można znaleźć nikogo chętnego do pracy - ciągnęła. Pyta pan dlaczego? Bezrobotni nie mają zamiaru szukać pracy. Wolą pobierać zasiłek, a utrzymają ich biedne, zharowane i zniszczone życiem kobiety, które już dawno powinny wyrzucić ich z domu. A ci, co żony nie znaleźli, uciekają do Irlandii.
- Po co uciekać do Irlandii?
- Co za głupie pytanie! Przecież każdy wie, że u nas są największe ceny i podatki a najniższe płace. Kobieta pochyliła się i mówiła dalej - W Irlandii sytuacja jest o wiele lepsza. Ale nasze położenie, to i tak wina was, mężczyzn!
– zdenerwowana zapaliła papierosa. - A pan po co ze mną rozmawia, chce się pan zatrudnić? Ja szukam tylko kobiet.
- Nie, tak chciałem zagaić...
- Chciał mnie pan poderwać? Nie udało się! – wstała, podeszła do mężczyzny i wskazała ręką stronę, w którą ma się oddalić - Mam wezwać służby porządkowe?
- Żegnam panią.
Kompletnie już skołowany Józef szybko skierował się w stronę obiektu, do którego miał zamiar dotrzeć. Nie miał zielonego pojęcia, dlaczego ludzie zachowują się tak specyficznie.
W końcu dotarł do biura pewnej partii politycznej, do której to miał zamiar wstąpić. Na rozmowę zaprosił go niejaki Edgar. Obok obu mężczyzn stali ochroniarze Edgara. Byli bardzo wysocy i dobrze zbudowani. Józef popatrzył na nich i spuścił wzrok. Biuro było bardzo obszerne, luksusowe i wszyscy czterej wyglądali w nim jak rodzynki w słodziutkim urodzinowym torcie.
- Witam pana. – zaczął Edgar - Zanim się pan o cokolwiek zapyta musimy pana zlustrować.
- Zlustrować?- mężczyzna nawet nie starał się ukryć zaskoczenia.
- Ależ oczywiście! Przecież to podstawa. Musimy zbadać pana przeszłość i ustalić czy był pan tajnym agentem?
- Agentem nie, ale swego czasu działałem w konspiracji...
- Konspiracji? – Edgar wybuchł jak bomba z opóźnionym zapłonem - PROSZĘ NATYCHMIAST WYPROWADZIĆ TEGO DELIKWENTA!
Bardzo szybko wyprowadzono Józefa z gabinetu. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, wytłumaczyć lub upomnieć się o należny mu szacunek, był już na ulicy, sam. Obok niego, jak spod ziemi, wyrósł jakiś mocno opalony mężczyzna, który zagaił:
- Nie chcą tam pana? Mogę pana przygarnąć do swojego ugrupowania – wyszczerzył zęby jak koń.
- Ale jakie ono jest?
- To nie jest ważne.
- Ależ jak najbardziej jest! –podniósł głos Józef.
- Niech pan mnie nie rozśmiesza. Tylko pieniądze są ważne. Niech pan posłucha. Jeśli chce pan wejść do mojej parti, musi pan wybrać jedną z dwóch dróg: pierwsza, to przekazanie mi koperty z bogatą zawartością, a druga, to, hmmm... musi pan ze mną skoczyć na sianko.
- Co?! Pan żartuje! – w tym momencie Józef zirytował się nie na żarty. Powoli zaczynał tracić panowanie nad sobą i mimo że był człekiem doświadczonym i inteligentnym, bardzo wolno zaczął zbliżać się do tego podejrzanego osobnika.
- Nie, jestem śmiertelnie poważny. W ten sposób obsadzamy u nas wszystkie ważne stanowiska. Tylko musi pan obiecać, że nie padnie na mnie nawet cień podejrzenia. No i oczywiście po spełnieniu jednego z ww. warunków musi pan podpisać weksel, który da mi pewność co do pana lojalności wobec mnie. – uśmiechnął się pogardliwie. - Jeśli się pan nie zgodzi, to cóż, może pan założyć własną partię, np. partię zboczonych mężczyzn, cha, cha, cha, cha! – wybuchnął rubasznym i szyderczym śmiechem.
Józef był naprawdę wściekły. Po tym wszystkim, co dzisiaj przeszedł, nie myślał już racjonalnie. Miał się już na niego rzucić, lecz... niespodziewanie obudził się. Okazało się, że to był tylko sen. Może nie „tylko sen” – to był raczej koszmar. Mężczyzna pomyślał: -To nieprawdopodobne. Co za niezmierne szczęście, że to był tylko sen. Co prawda czułem się jak na jawie, ale to, co się tam działo, było po prostu okropne, przerażające. To niemożliwe! Nikt nie jest w stanie doprowadzić do takiej sytuacji. Przecież to by była parodia kraju, jeden wielki absurd. Niewychowana młodzież, strajki, fatalna sytuacja obywateli, łapówki itp. Teraz też nie jest dobrze, ale miliardy razy lepiej –umył się, założył mundur i czapkę, a pokojówka przyniosła mu śniadanie. - Nie będę już o tym rozmyślał, bo to nie ma najmniejszego sensu. Dzisiaj jest mój czas. Czas, w którym rozpocznę walkę o nową, lepszą Polskę. – spojrzał na swoje odbicie w lustrze i pogładził się po piastowskich wąsach. - Dzisiaj muszę dokonać przewrotu w Polsce.
Komentarze [11]
2007-06-25 23:03
świetny artykuł. takie 3 in 1. niestety, obecna sytuacja polityczna, nie jest do pozazdroszczenia. często jestem świadkiem kłótni pokoleń. ojciec kłóci się z dziadkiem, że ‘za komuny’ było lepiej. może i tak. na pewno nie było głupich afer z teletubisami i sex afer.
a właśnie, nie wspomniałeś o teletubisiach?
2007-06-22 21:07
Ale patrz, w obu komentarzach jedno zdanie przeczy drugiemu. W stylu: teraz też nie jest dobrze, ale lepiej i: tak, to prawda, że hiperbolizuję, ale ty się na tym nie znasz, więc i tak mam rację.
Łoł, łoł, łoł.
2007-06-22 19:37
Aha, te podatki były oczywiście wyolbrzymione – nie każda kobieta dokładnie orientuje się w finansowych realiach.
2007-06-22 19:34
Czasy Józefa nie były utopijne:
“Teraz też nie jest dobrze, ale miliardy razy lepiej”.
2007-06-22 19:02
Jugos: I patrz, jakie to ciekawe, że żadnej z tych osób nie ma już w Lesserze.
A do autora jeszcze jedno: taka mi się refleksja nasunęła, że trochę to nie do końca tak. Bo przecież gdyby czasy Józefa były utopijne, przewrotu by nie robił. Więc czy problem nazywa się A czy też B, zawsze jest, jeno treść się zmienia.
2007-06-22 17:58
a nie sorry…janocha jeszcze była…
2007-06-22 17:57
właśnie odkryłem, że od czasów Małego ŻADEN tekst na lesserze (włączając moje własne) mi się nie podobał... dół ;(
2007-06-22 12:54
Dla mnie bomba, naprawdę:] Przegląd pierwszych lepszych, leżących z brzegu problemów społ.-polit. z przymrużeniem oka:] Tylko jedna uwaga: są kraje, gdzie podatki są wyższe niż w Polsce. Szwecja? Przynajmniej niedawno tak jeszcze było, czy dalej nie dam głowy. No ale.
2007-06-21 15:32
Jeśli to ten Józek o którym myślę to nie zachowywałby się tak kulturalnie. :D Partyjnych by zbluzgał, lekarzy zresztą też. :P
2007-06-21 12:18
5+
2007-06-21 10:51
Boskie.
- 1