Całujcie mnie wszyscy w d…
W jaki sposób pożegnać się z instytucją, która tak wiele zmieniła w moim życiu? Jak podziękować tym wszystkim siedmiu osobom, które regularnie czytają naszego Lessera? Najlepiej w cwaniacko – egoistyczno - szowinistycznym stylu rozkapryszonej i zbyt pewnej siebie quasi-gwiazdki, żebyście nie czuli się wyobcowani i nie mieli wątpliwości, że to ja składam te literki. Właściwie w pewnym miejscu tej mowy pożegnalnej pewnie wypełźnie na wierzch żal związany z koniecznością opuszczania tych murów i zamieni się on w coś w rodzaju „Mój drogi pamiętniczku, nie chcę dorastać…”. Przykro mi – nic na to nie poradzę.
Wątpię, czy zdajecie sobie sprawę, jak duży wpływ może mieć - i w moim przypadku miało – pisanie do naszej szkolnej gazety. I nie jest to wcale jakieś podlizywanie się lub coś w ten deseń, ponieważ – jak przekonacie się sami, czytając ten tekst – nie omieszkam napisać również o tym, co było irytujące i przeszkadzało mi w dziennikarzowaniu. Nie mam też na myśli konieczności nieustannej pracy nad doskonaleniem języka oraz pogłębianiem znajomości zasad pisowni, doprowadzonej do tego stopnia, że wypracowania maturalne byłbym w stanie poprawiać dziś wydajniej niż polonista z dwudziestoletnim stażem. To wszystko też było - i wciąż jest - niezwykle fajne i przyda mi się w życiu, ale z tego naszego poczciwego Lessera naprawdę można wynieść wiele, wiele więcej. Co mi się notabene udało, albowiem bez pisania w gazecie nigdy nie założyłbym na przykład bloga.
Szczęśliwym trafem dołączyłem do ławicy profesora Ryby i przez te pi razy drzwi trzy lata nieustannie z nią płynąłem, znosząc wspólnie z innymi trudy licealnego życia. Większość przerw spędziłem w redakcyjnym Akwarium, rozmawiając z ludźmi tam przebywającymi i coraz bardziej się wycwaniając, by z formy larwalnej przepoczwarzyć się w… no może nie motyla, ale już na pewno w jakiegoś żuka z gatunku Geotrupes stercorarius. Nie powiem, że „Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami”, bo byłoby to mijanie się z prawdą. Jeśli znacie mnie nie tylko z tekstów (w co wątpię), to zdajecie sobie sprawę z tego, jak wyglądało moje przemykanie po szkolnych korytarzach.
Nie żałuję wyboru tego liceum i mogę je polecić każdemu. Jeśli zastanawiasz się, drogi gimnazjalisto, nad wyborem szkoły średniej, to śmiało przychodź do „Kopernika”. Poza kilkoma nauczycielami (podanie ich nazwisk raczej sobie daruję, bo i tak zostałyby usunięte przez obecną w Lesserze cenzurę obyczajową) nie ma tu na co narzekać. Wynoszę stąd nie tylko sporo wiedzy, ale i mnóstwo pozytywnych wspomnień i doświadczeń, które pomogły ukształtować mój charakter.
Jeśli mieliście kiedyś wrażenie, że czułem się w jakiś sposób uprzywilejowany lub „popularny” w związku z tą moją pisaniną, to brawo, daliście się nieźle nabrać. Przez cały czas zdawałem sobie sprawę z tego, jak żałośnie śmieszne jest redaktorowanie w gazecie, w której największą poczytnością cieszą się teksty oceniające szkolne koncerty i inne szkolne wydarzenia oraz wywiady ze szkolnymi osobowościami. I wiem też, że czasem sam nawalałem. Spis moich lesserowych tekstów, których się wstydzę, pojawi się na moim blogu zaraz po opublikowaniu tego… czegoś, co ciężko mi zakwalifikować do konkretnego gatunku publicystycznego, a nie chciałem zrobić powtórzenia, pisząc „tekst”. W każdym razie, dziękuję Wam wszystkim za to, że byliście, że czytaliście, że robiliście potężne zamieszanie w ocenach moich artykułów i że czasem nawet je komentowaliście.
Chciałbym także podziękować prof. Rybie za to, że nieustannie mobilizuje kolejne pokolenia młodych ludzi i z zawziętością carskiego kata ściga wszystkich maruderów. Dziękuję mu, bo choć bezwzględnie kastruje wszystkie teksty, wycinając z nich bez wahania niektóre nasze żarty i odniesienia, to ciągle stoi za sterami Lessera i dzielnie pełni funkcję redaktora nadnaczelnego. Za to, że pozwalał mi siedzieć u siebie na lekcjach, kiedy wykorzystywałem roczne zwolnienie z zajęć wychowania fizycznego, też mu dziękuję.
Cóż, jeśli będziecie tęsknić, to wiecie, gdzie można mnie znaleźć. Jako weteran zobowiązuję się pomóc gazecie w przyszłości w momentach kryzysu, o ile oczywiście zostanę o takie wsparcie poproszony (to tak jak w Power Rangers, kiedy dochodziło do zjednoczenia składów z dwóch sezonów). Gdyby ktoś chciał dać mi teraz w pysk, oddać się lub poprosić o autograf czy coś takiego, to najbliższa okazja ku temu będzie już w piątek, gdy będę odbierał certyfikat z wynikami egzaminu maturalnego. Cześć.
Grafika: własna
Komentarze [9]
2014-06-28 21:43
Cenzura na najwyższym poziomie.
2014-06-27 15:43
Niezwykle będzie nam brakowało Szanownego Redaktora Jaskra. Tych miałkich artykułów, tej arogancji przyprawionej szczyptą prostackiego sarkazmu oraz tego, gdy przemierzał szkołę z miną wprawionego socjopaty. Lecz teraz to wszystko traci na znaczeniu, ponieważ Szanowny Redaktor Jaskier wraz z Szanownym Redaktorem Ospreyem zostaną wliczeni w poczet bogów Lessera. Niechaj ich imię będzie sławione przez wieki!
2014-06-26 23:29
Krótko, zwięźle i na temat (jak zawsze z resztą:)). Powodzenia w dalszym dziennikarzowaniu :D
2014-06-26 22:19
takie prawdziwe :D
2014-06-26 16:46
Jak zwykle tekst na niskim poziomie.
2014-06-26 16:30
Bardzo jaskierowsko, w dobrym, sarkastycznym stylu, jak zawsze. Dzięki za wszystkie teksty przez te trzy lata!
2014-06-26 16:10
Ostro, w twoim stylu. Dzięki za wszystkie teksty, które popełniłeś.
2014-06-26 15:34
Wstawka o Power Rangers mnie urzekła ;)
2014-06-26 14:30
Koleś kocham Cię! Forever in my heart Jaskier! Tylko Ciebie czytałam…a tu taka niespodzianka i znowu ty! Aż mi się gęba cieszy do monitora… Dzięki za wszystko… Nie będę płakać.. nie będę.... <3
- 1