Chmurny teatr
Powolnym krokiem nastaje zmierzch
Jaśniejące zorzą niebo, zalewają fale błękitu
Ciszą zwiedzione, przypływają chmury
To galery królów burz i słonecznej ciszy parowce
Kłębią się i kołyszą na niebieskim oceanie
I oto teatr swój przedziwny, otwierają przed okiem człowieka
Z lewej, greckie pędzą triremy
Z prawej, wlecze się perska flotylla
Statki gnane wiatrem, wpadają na siebie i wodę spieniają
Jak pękające burty, kształt zmieniają kłęby
Świetliste ostrza Słońca, rozrywają białe żagle
I wiatr jak fale, flotę w boju zwartą rozgania
Z tego kłębowiska bieli, wyrasta coś, na nowo
To twarz filozofa, sokratejskie świeci oblicze
Płynie spokojnie, w stronę bramy płonącego Heliosa
Rozwiana broda i zmarszczone od myślenia czoło
To on, płynie otulony ciepłem i znika w czerwonej dali
A za nim ciemne, pełne nienawiści wiją się smoki i węże
Rojowisko ponure, roztaczają na dotąd jasnym niebie
Rzucają się sobie do gardeł i gonią własne ogony
I nagle błysk, po błysku huk, to twardy młot Thora na kowadło spada
Ucisza swym biciem potwory, aż iskry się sypią na ziemię
Teraz już wszystkie, w spokoju, pląsają wśród milczenia
Czas znikać, odejść w zapomnienie...
Słońce już opada w ciszy, chowa się za drzew koronami
Już gaśnie ognista zorza i czarnieją granatowe wody oceanu
Chmury kończą swój niemy teatr, a ciemna kurtyna opada na scenę
Aktorzy odpływają ze wstydem, obojętna widownia, dalej depcze Ziemię
Komentarze [1]
2014-05-09 19:33
Fajnie piszesz. Jedynym mankamentem tego wiersza wydaje się być to, że nie skupia na sobie uwagi czytelnika, nie ma spójnego ciągu, który by skupił i wciągnął. Moje pierwsze skojarzenie – poezja Baczyńskiego. Poczytaj, choć mniemam, iż pewnie znasz. ;)
- 1