Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Ciemnogród – cz. 2   

Dodano 2014-05-21, w dziale opowiadania - archiwum

Stałem sam, w ciemnym korytarzu. Widziałem, co było przede mną. Posępna szarość nie odebrała mi wzroku. Widziałem wejście do jakiejś sali, które tonęło w mroku. Ten mrok wciągał mnie. Czułem, jakbym tracił zmysły. I to okropne drżenie. Wszystko dookoła drżało wzruszone niskim brzmieniem organów. Dudnienie w głowie było nie do wytrzymania. Nagle jakaś siła zaczęła ciągnąć mnie w kierunku wspomnianej ciemności, unosiłem się w powietrzu, byłem coraz bliżej i bliżej.

/pliki/zdjecia/ciem1.jpgChciałem krzyczeć, ale coś niedostrzegalnego zatykało mi usta. Rozpaczliwy wrzask, jaki szalał w mojej głowie, wydobywał się na zewnątrz w postaci zduszonego jęku, którego nikt nie mógł usłyszeć. Jakaś magiczna siła wciągała mnie w ten przerażający mrok. Bałem się, że to moje ostatnie chwile. I ten potworny pisk w uszach…

Obudziłem się zlany potem i zdezorientowany. Zaskoczyło mnie to, że zasnąłem w dzień, a obudziłem się w nocy. Spałem aż tak długo? – pomyślałem zaniepokojony. Zerknąłem na zegarek. Była godzina 3:30. „Cholera, straciłem tyle dnia”- pomyślałem. Wiedziałem, że teraz już nie zasnę. Moje cywilne ubranie było przepocone. Nie mogłem się w tym położyć, więc założyłem coś innego. Kładąc się kolejny raz na łóżku, chwyciłem w dłoń różaniec. Bałem się… Od zawsze się bałem. Jak matka żyła, bałem się. Gdy umarła, bałem się jeszcze bardziej. Żeby przepędzić ten lęk, jaki zagnieździł się w moim umyśle, rozpocząłem modlitwę. Mijały godziny, a ja wciąż się modliłem. Wtem usłyszałem delikatne pukanie do drzwi. Zerwałem się z łóżka i poszedłem otworzyć. Moim oczom ukazał się niski, krępy mężczyzna w czarnych okularach.

- To jak proszę księdza, jedziemy? - zapytał z podekscytowany.
- Jedziemy, spakuję tylko torbę… - odpowiedziałem zmęczonym głosem.
Chwyciłem stertę ubrań ukrytych w niewielkiej szafce nocnej i cisnąłem je do podróżnej torby, która leżała nieopodal łóżka. Następnie wyciągnąłem z niewielkiego pudełka środki czystości i również je tam wrzuciłem. Zamknąłem torbę, zarzuciłem ją na ramię i ruszyłem w stronę do drzwi.
- Możemy iść – oznajmiłem, patrząc niewyspanymi oczami na mojego szofera.
Wyszliśmy z pokoju, nie zamieniając ani jednego słowa więcej. Gdy znaleźliśmy się przy samochodzie, usłyszałem za to bardzo dziwne pytanie.
- Boi się ksiądz? - zapytał mnie mężczyzna.
- A czego mam się bać? Wie pan może coś więcej niż ja? - zapytałem podejrzliwie.
- Byłem tam już. Nie ma się czego bać, przywyknie ksiądz. Tacy już w głębi serca jesteśmy… - uśmiechnął się szofer
- Ale dość już o tym, jedziemy. Nie mogę więcej powiedzieć.

Słowa te trochę mną wstrząsnęły. Co on takiego ukrywa? Po co ja tam jadę? Świat wirował mi w głowię. Czułem, że coś jest nie tak. Postanowiłem jednak odgonić te myśli i wsiadłem do auta. Ruszyliśmy. Za oknem przesuwały się drzewa, budynki i wszechobecne słupy linii wysokiego napięcia. W pewnym momencie, zorientowałem się, że nie wziąłem ze sobą niczego do picia. Zacząłem oblizywać zeschnięte wargi.
- Chce się ksiądz napić wody? Mam jedną butelkę. – usłyszałem głos mojego szofera.
/pliki/zdjecia/ciem2.jpg- Poproszę - powiedziałem zmęczonym głosem.

Mężczyzna chwycił sprawnie butelkę i podał mi. Wypiłem kilka łyków. Poczułem się lepiej. Jednak po chwili coś dziwnego zaczęło się dziać w mojej głowie. Świat wokół mnie zaczął spowalniać. Czułem, że zapadam w sen. Na wpół przymkniętymi oczami zerknąłem jeszcze na kierowcę, ale nie miałem siły już nic powiedzieć.

Nie pamiętam ile spałem, ale na pewno za długo. Obudziło mnie przenikliwe zimno. W ustach czułem za to piach. Byłem totalnie zdezorientowany. Co się do licha stało? – powiedziałem, podnosząc się z ziemi. Było bardzo ciemno i głucho. Każde wypowiadane przeze mnie słowo nie opuszczało jednak przestrzeni dookoła mnie. Nie miałem ze sobą nic. Dobrze, że miałem chociaż na sobie swoją sutannę. Powoli ruszyłem przed siebie. Krok za krokiem szedłem po ziemi, która wydawała jakieś nieprzyjazne odgłosy. Ze strachu otulałem się jak małe dziecko własnymi ramionami. Już miałem zacząć modlitwę, gdy nagle, kilka metrów przede mną, rozbłysło światło pochodni. Blask ognia rozświetlił ciemny, stary mur i wrota, w których stała postać trzymająca to źródło światła.

- Halo! Kim pan jest!? Gdzie ja jestem!? - krzyknąłem w stronę człowieka z pochodnią.
- Podejdź tu… - spokojnie oznajmiła mi owa postać, bardzo niskim, męskim głosem.
Gdy byłem już blisko tej tajemniczej osoby, zauważyłem, że jest to mnich. Miał na sobie bardzo długi i ciemny habit. Wyglądał przerażająco. Równie niepokojące było też jego zachowanie.
- Po co ty, w taką noc, chcesz tu wejść? - zapytał zakonnik ochrypłym głosem.
- Przysłał mnie biskup. Nie chcę tu wejść, ale muszę. Co się tu dzieje? - zapytałem z trwogą w głosie, której wcale nie miałem zamiaru ukrywać.

- Jeśli więc musisz, to wejdź. Nie bój się. Nic ci się nie stanie… - uspokajał mnie duchowny.
Wszedłem wraz z nim do środka. Zapach kadzideł i szmer ognia tworzył niesamowity nastrój. Zakonnik zaprowadził mnie do niewielkiej celi i powiedział, że tu mogę przespać się do rana. Ostrzegł mnie także, że obowiązuje tu bezwzględna cisza i niepokojenie kogokolwiek jest niedopuszczalne. Wszedłem do środka. Cela wyglądała bardzo skromnie. Kremowe ściany, świeczka na szafeczce obok łóżka i krzyż na ścianie. Nie było w niej nic nadzwyczajnego. Nie zastanawiając się wiele, położyłem się na skrzypiącym, mało wygodnym łóżku. Wlepiając oczy w lekko spękany sufit, analizowałem wszystkie wydarzenia dzisiejszego dnia, by doszukać się w tym wszystkim jakiegoś sensu. I w tej właśnie chwili usłyszałem jakieś dziwne stęknięcie. /pliki/zdjecia/ciem3.jpgPomyślałem, że to wyobraźnia płata mi znów figle, ale wtedy usłyszałem jeszcze szmer. Wyglądało to tak, jakby dźwięki te dobiegały spod mojego łóżka. Niczym dziecko zerknąłem więc pod swoje łoże.

- Jezu! – krzyknąłem przerażony, a mój tułów w mgnieniu oka powrócił do pionu. – Kim jesteś!? - zapytałem z duszą na ramieniu.
Pod łóżkiem leżała młoda dziewczyna. Przyciskając palec do ust, dawała mi do zrozumienia, że mam się nie odzywać.
- Ciiii… - Uciszyła mnie. - Nie mów nic, oni teraz śpią, ale kiedyś wrócą… - powiedziała dziewczyna drżącym szeptem.
- Kto? Co ty tu robisz? - spytałem szeptem raz jeszcze.

Dziewczyna wygramoliła się spod łóżka. Była bardzo drobnej budowy. Jej wygląd mógł skruszyć najbardziej zatwardziałe serce. Brudna koszula nocna, pożółkła, posiniaczona skóra i zadrapanie na lewym policzku. Na jej ramiona opadały piękne pofalowane jasne włosy, zniszczone przez brak higieny. Jeszcze straszniejsza okazała się historia, którą mi opowiedziała. Prawdziwy horror, miał się jednak dopiero zacząć.
CDN.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.8
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.8 /10 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry