Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Czas zapłaty – cz. 2   

Dodano 2009-11-12, w dziale opowiadania - archiwum

Lambert zatrzymał się na noc w innej karczmie. Tam potraktowano go z nie mniejszą pogardą, lecz nieco uczciwiej. Oberżę opuścił nad ranem. Wsiadając na konia poczuł ból w kolanie. Chyba nadwerężył je podczas ostatniej bójki. Jadąc rozpamiętywał miniony dzień i swoją walkę ze zgrają zbirów. Ten bogato ubrany na pewno przeżył, ale jakim kosztem… ten buzdygan, to jednak paskudna broń.

Lambert przejechał przez bramę mijając strażników i skierował konia do mieszczącego się w bocznej uliczce burdelu. Mieszkała tam jego bliska przyjaciółka – Margarita. Jej podopieczne oprócz urody i bezpruderyjności cechowało coś jeszcze. Świetnie władały bronią. Długie szable wykonane z verdeńskiej stali były ich ulubionym uzbrojeniem. Dobrze zatem radziły sobie z krnąbrnymi gośćmi. Nie nosiły ich oczywiście na co dzień, lecz gdy zaszła potrzeba w mig były uzbrojone i gotowe do walki z każdym przeciwnikiem.

Zmęczony wydarzeniami wczorajszego dnia Lambert zapukał do solidnych drzwi przybytku rozkoszy. Po chwili otworzyła mu je odziana w przewiewną i odsłaniającą wszystko, co było do odsłonięcia, sukienkę półelfka. Uśmiechnęła się, rozpoznawszy gościa i przytuliła się mocno do niego. Reszta dziewczyn usłyszawszy radosny pisk przyjaciółki zbiegła się do progu i również zaczęła obściskiwać Lamberta. On zaś z chęcią oddawał owe uściski i pocałunki ślicznym młódkom, nadając oczy wspaniałym widokiem. Na szczycie schodów pojawiła się zaniepokojona nieco dochodzącymi z dołu odgłosami, Margarita.

– Ekhm, ekhm… – odchrząknęła burdel-mama. Dziewczyny odstąpiły natychmiast od Lamberta. Margarita wolnym krokiem schodziła po schodach. Była niską, przysadzistą, mało atrakcyjną kobietą w średnim wieku. Lecz o dziwo, to o jej wdzięki walczyło najwięcej klientów, choć reszta panienek była znacznie młodsza i powabniejsza. Margarita była jednak mistrzynią przyrządzania afrodyzjaków i miłosnych eliksirów. Lambertowi, choć wiedział jak ona naprawdę wygląda, zawsze wydawało się, że widzi cudnej urody kobietę o przepysznych kształtach. Przestał jednak już dawno zwracać uwagę na jej wygląd, bo w przeciwieństwie do innych, wiedział, że to iluzja. Margarita uśmiechała się szeroko. Wiedziała, że Lambert w pierwszej kolejności odwiedzi ją. A nie często zaglądał do miasta.

- Ładnie to tak zaniedbywać starych znajomych? Pojawiać się w mieście raz na sto lat? – pocałowała go w jeden i w drugi policzek.

- Wiesz, że nie mam kiedy… – odparł przepraszająco Lambert

- O! A co to za szrama na gębie? Znowu się biłeś? – spytała naiwnie. Wiedziała, że walka w pojęciu Lamberta to coś innego.

- Właśnie, między innymi dlatego przyjechałem do ciebie. A poza tym chciałbym się dowiedzieć, co słychać u mojej najdroższej, najmilszej…

- Przestań już! – zachichotała mile połechtana Margarita. – Chodźmy na górę. – rzuciła zalotnie mrużąc oczy.

Dziewczyny odprowadziły Gaabardczyka wzrokiem, by po chwili wrócić do leniuchowania i czekania na spragnionych miłości mężczyzn.

Lambert już nie raz był w pracowni Margarity. Na środku stało wielkie biurko zawalone pergaminami oraz księgami z ingrediencjami na eliksiry i napoje, a na półkach stały słoje z dziwną i zapewne obrzydliwą zawartością. Margarita szybko przeszła przez pokój i usiadła na biurku zakładając nogę na nogę.

- No mów! Gdzie byłeś, co robiłeś, kogo pobiłeś i skąd masz tę paskudną bliznę? – spytała szybko.

- Zaraz, spokojnie, po kolei. Nigdy nie mówiłem ci, gdzie jeżdżę i co tam robię, ale lepiej będzie dla ciebie i dla mnie, jeśli i tym razem nie będziesz tego wiedziała. To jest…

- Tak wiem! Dla mojego dobra! Zawsze to powtarzasz, ale kto zadba o twoje dobro, skoro nie pozwalasz sobie pomóc. Zapewne nie powiesz mi także skąd masz to cholerstwo na gębie?

- No chyba , że to rana powstała w wyniku cięcia mieczem – powiedział z ironią Lambert.

- Nie pieprz! Naprawdę?! – zawołała zgryźliwie Margarita. – Nie o to pytałam!

Lambert milczał. Nie chciał odpowiadać na to pytanie, bo z pewnością posypałyby się kolejne, a nie byłoby dobrze, gdyby ktokolwiek dowiedział się czym Lambert tak naprawdę zajmuje.

- Czyli nie pomożesz mi?

- Przecież wiesz, że ci pomogę, włóczęgo – powiedziała idąc po jedną z maści na półce. – Właśnie tak! Włóczęgo. Włóczysz się nie wiadomo gdzie, nie wiadomo po co, a ja nie wiem czy jutro przyjdziesz czy cię przyniosą!

- Oj, Rita. Nie truj…

Gdy Margarita zrzędziła wklepując coraz to inne papki w jego policzek, weszły do pracowni trzy cudnej urody panienki, niosąc wielką tacę z piwem, chlebem i pieczonym indykiem. Lambert uśmiechnął się na widok parującego mięsiwa oraz pełnych kształtów dziewczyn. Jedna z nich, czystej krwi elfka, otwierała już usta, żeby coś powiedzieć, gdy nagle stało się coś zupełnie nieoczekiwanego.

Od lewej strony Lambert usłyszał brzęk tłuczonej szyby. Świszczący bełt minął o parę cali jego twarz, roztrzaskał skroń Margarity i utknął na przeciwległej ścianie. Bezwładne ciało kobiety opadło mu na kolana, osuwając się powoli na podłogę. Zastygłe w przerażeniu, puste oczy Rity skierowane były na powałę. Dziewczyny w drzwiach upuściły tacę i z niemym przerażeniem w oczach stały patrząc na swą opiekunkę, która była dla nich niczym matka.

W tym samym czasie z dołu dobiegały odgłosy walki. Z późniejszych opowiadań reszty dziewcząt dowiedział się, że do środka wdarło się wówczas około dziesięciu ubranych na czarno mężczyzn, z obnażonymi mieczami, którzy go szukali. Przestraszone, lecz trzeźwo myślące dziewczyny rozbiegły się po pokojach w poszukiwaniu mieczy, żeby po chwili zaatakować bandytów. Doskonale wyszkolone siały spustoszenie wśród zbójów. Gdy ostatni z nich padł bez życia pobiegły na górę, aby zobaczyć czy nic nie stało się Lambertowi. Lecz ich oczom ukazał się straszny widok.

Lambert wyjrzał przez okno i na dachu oddalonym o około 150 metrów spostrzegł strzelca z kuszą. Szybko wybiegł na balkon znajdujący się vis a vis okna, zwinnie wspiął się po rynnie na dach i ruszył w pościg za uciekającym zabójcą. Po chwili zauważył, że trzy dziewczyny, które przyniosły mu strawę, wyprzedziły go w tym pościgu zręcznie omijając kominy i szczyty innych domów. Na plecach kołysały się im po dwie krasnoludzkie szable. Choć Lambert wiedział, że biega szybciej niż inni ludzie, to ze zdziwieniem zauważył, że dziewczyny bez trudu go wyprzedziły. W kilka chwil dogoniły i obezwładniły uciekającego zamachowca. Dziewczyny stały już obok niego, gdy Lambert do nich dobiegł. Kontuzja w kolanie dawała o sobie znać promieniującym bólem. Okazało się, że zabójca ma złamany nos, a jego lewa noga leży pod dziwnym kątem. Ciemnowłosa elfka stała jedną nogą na jego złamanej kostce upajając się wrzaskiem. Patrzyła na niego szklistymi, nienawistnymi oczyma. Cieszyła się każdą sekundą jego bólu. Dwie pozostałe dziewczyny również postanowiły dać upust swojej goryczy po utracie Rity. Jedna wbiła ma szable w dłonie, a druga w podbrzusze. Wszystkie patrzyły na niego z odrazą i niewysłowioną nienawiścią sprawiając mu ból nie do wytrzymania, lecz utrzymując go przy życiu. Wrzaski ofiary łagodziły im stratę ukochanej matuli.

Lambert nie zareagował natychmiast. Popatrzył jeszcze chwilę i wzrokiem nakazał dziewczętom przestać. Uklęknął obok zabójcy, który stracił na chwilę świadomość. Lambert uderzył go mocno w twarz.

- Wstawaj! Wiesz, o co chcę zapytać, więc powiedz mi to od razu. Chyba, że porozmawiamy za minutę, ale przez ten czas te dziewczyny zrobią ci gorsze rzeczy niż potrafisz sobie wyobrazić!

Zamachowiec spojrzał na niego oddychając szybko. Lambert wstał. Elfka bez słowa złamała mu tę samą nogę, ale tym razem w kolanie. Najemnik zawył, lecz druga z dziewczyn kopnęła go w twarz. Lambert odwrócił się i spojrzał przed siebie. Po parunastu sekundach ponownie uklęknął obok nieznajomego, a tamten z zakrwawioną, napuchniętą twarzą odwrócił się ku niemu:

- Arteveld… – szepnął.

- Dlaczego ją zabiłeś? – spytał spokojnie Lambert, który poznał już imię zleceniodawcy.

- To ty… ty miałeś… umrzeć.

- Ja ?! A co ten Arteveld ma do mnie?

- Nie…wiem.

- Powiedziałeś wszystko, co chciałem wiedzieć. Falka, Yvonne, Aarden – zwrócił się do dziewcząt. – Już wystarczająco się nacierpiał. Zróbcie to szybko.

Wojowniczki stanęły blisko zabójcy, podniosły szable i jednocześnie wbiły je w pierś skrytobójcy. Wszystkie trzy ostrza trafiły w serce. Zabójca nawet nie jęknął. Od strony domu publicznego biegła reszta dziewczyn zwabionych przeraźliwymi jękami torturowanego. Teraz wszystkie patrzyły na ciało zabójcy, szlochając i obejmując siebie nawzajem. Po chwili, która zdawała się być wiecznością, wszyscy udali się do z powrotem do zamtuzu.


CDN.

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /13 wszystkich

Komentarze [6]

~Adam Małysz
2009-11-17 01:51

Tomasz nie sądziłem, że jesteś takim poetą i pisarzem :) Gratuluje :)

Lovi
2009-11-16 16:39

Nie czytałam “Wiedźmina”, ale pierwsza część podobała mi się bardziej. Chociaż... walczące dziewczyny to rzadkość i za to też plus^^ Czekam na dalszy ciąg.

~Fenrir
2009-11-14 16:31

Nie wiem ska dowiedziałeś się o rzekomej erotyce w moim opowaidaniu, ale teraz wiesz, że byolo to wyssanie z placa ;P
Nie czytałem “Na ostrzu noża” ;)

~Failariel
2009-11-13 15:03

Generalnie fajnie, ale zbyt dużo słowa ‘dziewczyny’.
Podobieństwo do Sapkowskiego w dalszym ciągu widoczne.
Vis a vis tam strasznie nie pasuje.
I jakaś taka nieprawdziwa rozmowa.
Ogólnie wolałam część pierwszą.
Czekam na następną.

~EmTi
2009-11-12 20:12

Ohhhh NO!!!!
Czuje się oszukany:< miała byc podobno erotyka, a tu tylko jakoś tak szczątkowo i wogle:P

A tak na serio, w stosunku do części pierwszej to hmm… znaczne zwiększenie oryginalności. Odejście od kalki “Wiedźmina” itd. Chociaż kurde, nadal mi się wydaje ,ze gdzies cos podobnego widziałem w jakiejs książce…
Czytałes może “Na ostrzu noża” Žambocha?

Generalnie coraz lepiej…

~anonim
2009-11-12 19:03

Gratuluję bardzo dobry tekst :)
Falka ?? skądś ja to chyba kojarzę :) wg. mnie powinien byc tam jakiś wykidajło . Jak zwykle nie nudzi się i czekam, czekamy na kolejną częśc przygód naszego wiedźmina.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najczęściej czytane

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry