Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Wspomnienie   

Dodano 2009-11-22, w dziale opowiadania - archiwum

Wiatr rozwiewał jej kasztanowe włosy, które stawały się jego poddanymi, reagującymi na każdy ruch, nawet najmniejszy podmuch. Pewnie na kogoś czekała, stojąc przy murku porośniętym bluszczem. Przechodnie nie zwracali na nią uwagi, pędzili do swoich spraw,

pieczołowicie pielęgnowanego egoizmu, domów, tak chłodnych, pozbawionych gorących oddechów.

Czasem tylko ktoś nieprzytomnie zerknął, by już po chwili o niej zapomnieć, jak o kolejnej, bezkształtnej postaci wyciętej z kartonu. To był listopad, większości ludzi kojarzący się z zimnem i poszarzałymi dniami. Już mało kto myślał o nim, jako o chwili zadumy i refleksji nad grobami bliskich osób. Świat biegł, kręcił się niczym najszybsza karuzela w wesołym miasteczku. Na sentyment nie było w nim miejsca. A ona... ona wciąż czekała na spotkanie ze wspomnieniami, z ogniem palącym się w kominku, z "uważaj na siebie" wypowiedzianym jakby od niechcenia, ale kryjącym w sobie potężną dawkę czułości i troski. Do niedawna myślała, że on tak po prostu zapomniał o niej, wymazał ją ze swojej opowieści. Pamiętała chwilę, gdy się rozstawali. "Niedługo wrócę kochanie, nawet się nie obejrzysz, a ja znów będę przy Tobie", krótki pocałunek złożony na jej wargach niczym nieme "żegnaj". Miał powrócić, wszystko miało być tak, jak dawniej, a tymczasem... Mijały kolejne dni powypełniane masą pracy, bzdurnych obowiązków. A wszystko po to, by zahamować tęsknotę, nie zatapiać się w samotności. Jednak nocami wciąż nachodziły ją kolejne urwane

wspomnienia, rozpoczęte, lecz niedokończone historie. Przybiegał do niej smutek, przysiadał na jej ramieniu i wyszeptywał do ucha słowa, które tak mocno bolały. Dziś miało się coś zmienić, coś wyjaśnić i choć to nie gwarantowało, że przestanie tęsknić i tak z nutką kwitnącej nadziei czekała na spotkanie. Na chwilę otuliła swoje oczy zasłoną powiek i po raz kolejny poddała się refleksjom. Nagle poczuła dotyk czyjejś dłoni na swoim ramieniu. Wyrwana z rozmyślań spojrzała na człowieka, który ją zaczepił. Tak, to musiał być on. Nawet był trochę podobny. Miał praktycznie identyczne, czekoladowe oczy. Także coś w uśmiechu przypominało jej Grzegorza.

- Witaj... to ty jesteś tą Julitą? - zaakcentował ostatnie wyrazy mężczyzna.

- Tak, to chyba ja. - odpowiedziała niepewnie.

- Jestem bratem Grześka. Przyjechałem tu, do ciebie, bo taka była ostatnio wola mojego brata. Prosił, żebym ci coś dał... - zamilkł.

Widać było, jak mocno przeżywa utratę brata.

- Dziękuję, że... przyjechałeś. - wyszeptała dziewczyna. Jej głos załamywał się, a w oczach połyskiwały łzy. Nie chciała płakać, lecz to zbyt mocno bolało. Już od paru tygodni wiedziała, że Grzegorz nie żyje, lecz gdy przyszła chwila, kiedy musiała ostatecznie

zmierzyć się z tą okrutną prawdą, śmierć zaczynała nabierać nowych znaczeń.

- Musiałem to zrobić. Musiałem i... chciałem. Chcę, żebyś wiedziała, że on nigdy o tobie nie zapomniał, że na toaletce przy łóżku zawsze stało twoje zdjęcie. - kontynuował mężczyzna.

Obydwoje zaczęli powoli spacerować chodnikiem.

- Proszę, oto list, który miałem ci przekazać. – powiedział podając kobiecie białą kopertę.

- Jak umarł? - zapytała cicho, trzymając przy sercu ostatni list od Niego.

- Miał raka i on o tym wiedział, zanim wyjechał. Wyjechał dlatego, żeby cię przed tym chronić. Wolał, żebyś myślała, iż o tobie zapomniał niż przeżywała tę chorobę. Wiem, to dosyć pokrętny sposób myślenia, ale przecież go znasz. Zawsze taki był. Uważał, że lepiej, gdy dowiesz się o chorobie i o jego śmierci już po fakcie. Myślał, że będzie mniej boleć. - zakończył.

- Ale nie boli mniej - powiedziała cicho. - Mimo wszystko dziękuję ci. Może teraz, znając prawdę, uda mi się to wszystko poukładać.

- Tego ci życzę. Do widzenia. - pożegnał się i odszedł, tak jak kiedyś jego brat.

A ona ruszyła w kierunku cmentarza, choć nie mogła pójść na grób Grzegorza, gdyż znajdował się on zbyt daleko. Gdy dotarła na miejsce, przysiadła w pustym zakątku, bez najmniejszego nagrobka. Otworzyła kopertę. Okazało się, że oprócz listu, znajduje się

tam też wisiorek w kształcie serca z napisem "Always". Od razu na myśl przyszła jej piosenka Bon Jovi'ego. On też będzie zawsze ją kochał? Zaczęła czytać. Po przeczytaniu listu uśmiechnęła się słabo i rękami próbowała wykopać w lekko zmarzniętej ziemi mały dołek. Złożyła tam kopertę, a w niej ten ostatni list. Zakryła ją ziemią, palcem napisała "nasza miłość" i zapaliła świeczkę. Nie, to nie znaczyło, że przestała kochać. Wierzyła, że miłość też ma nieśmiertelną duszę, a to, co symbolicznie zakopała, to tylko jej ziemskie szczątki. Wiedziała, że tej nocy zaśnie w końcu spokojnie.

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /14 wszystkich

Komentarze [2]

~Cassidy
2009-11-22 21:38

Fajne, rozłąka dla jej dobra kojarzy mi się trochę z “Księżycem w nowiu”
Ale całokształt mi się podoba :)

~Failariel
2009-11-22 14:10

Always? Nie można po polsku?
Kojarzy się z podpaskami i nie pasuje do tekstu.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry