Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Emocjonujące poranki   

Dodano 2011-10-09, w dziale felietony - archiwum

Jeśli mieszkasz w centrum, ewentualnie na obrzeżach Tarnobrzega i do szkółki nie dojeżdżasz, to nie wiesz, co tracisz. Osoby dojeżdżające znają ten klimat... Nie mam tu na myśli 20 stopniowych mrozów w zimie, ale sam urok podróży, którą umożliwia nam masa przeróżnych przewoźników z PKS na czele. Dziś będzie właśnie o tym. Zacznijmy może jednak od początku...

Otwierasz oczy, wysuwasz głowę spod kołdry, rzucasz spojrzenie na budzik i wiesz, że kolejny dzień szkoły właśnie się zaczął. Nie masz specjalnie dobrego humoru, ale zaraz to się zmieni, bo przecież jedziesz autobusem! Ogarniasz się szybko i czas biec na przystanek. Słuchawki na uszy, dobra muzyka, 4 minuty i jesteś na miejscu. W brzuchu czujesz ucisk, myślisz sobie: „Ciekawe, jaki dzisiaj przyjedzie?”. /pliki/zdjecia/bus.jpgW końcu przez mgłę zaczyna przebijać się światło i już wiesz, że to Twoja maszyna mknie ku przystankowi. Czekasz niecierpliwie kilka sekund, no i okazuje się, że to niestety tylko kolejna ciężarówka... Jeszcze nie jest Ci dane rozpocząć tę podróż. Drugie podejście! Światła po raz kolejny przecinają poranną mgłę. Jest 6:10, a on powinien już tu dawno temu być. Tak, w końcu jest! Autobus! Na twarzy wielki uśmiech, bo dziś możesz jechać nowoczesnym Autosanem! No, może nowoczesnym w 1976 roku, ale zawsze. Majestatycznie wjeżdża na zatoczkę przystanku. Słyszysz charakterystyczny pisk bębnów hamulcowych i autobus się zatrzymuje. Patrzysz na niego z podziwem. Pierwsza myśl: „Łoo.. Prawie jak BMW Sauber.”. Faktycznie, bo Twój autobus ma barwy bolidu Kubicy, no ale za kierownicą stary, dobry, doświadczony, sprawny (po zaledwie 2 zawałach) kierowca. Łapiesz za klamkę, charakterystyczne kliknięcie i drzwi się otwierają. Do pokonania dwa schodki, w sumie przydałaby się winda, bo trochę jednak wysoko. Teraz czas „władzy”. Kierowca patrzy na Ciebie niczym rewolwerowiec, wyciąga rękę do kasy fiskalnej, by wydać Ci bilet, za który zaraz zapłacisz, a Ty szalejesz i wyciągasz „miesięczny” z kieszeni! Paszport Polsatu i wejściówka do klubu „Vanessa” mogą się schować! Na twarzy kierowcy smutek i żal, a Ty niczym sokół zaczynasz szukać wolnego miejsca. Jest! W tylnej części jeden wolny fotel! Trochę tam niebezpiecznie, ale w zimie cieplej od silnika i spalin, które unoszą się w środku pojazdu. Podchodzisz, siadasz i czujesz wibracje wielkiej jednostki napędowej swojej maszyny.

Kierowca włącza silnik i rusza, a ty zdenerwowany patrzysz, czy przypadkiem nie zgaśnie. Jednak nie! Jedziemy już prostą jak stół drogą w kierunku miasta. Przyśpieszenie powala! Czujesz się jak w samolocie. Drogowa sytuacja nieco się uspokaja. Teraz rzut oka na wnętrze maszyny. Myślisz sobie: „Ci ludzie, to się jednak kochają”. Faktycznie, wyznania miłosne na pokrowcach foteli Autosanu potwierdzają to jednoznacznie. Jest dobrze, dopóki kierowca nie wbija najwyższego biegu, a autobus nie zaczyna przekraczać 40 km/h. Twoja jednostka zaczyna niemalże tańczyć po drodze jak Dudek w finałowym meczu Ligii Mistrzów, a z silnika dobiega charakterystyczny stukot i zgrzyt. To nie konie mechaniczne... One już dawno pouciekały i ślad po nich zaginął. „Może się nie rozleci i jakoś dojedziemy” – myśli wtedy 82% pasażerów.

W twojego kierowcę wstępuje demon. W radiu „Czerwone gitary”, a na liczniku 48... Zaczyna dymić w środku, autobus dalej „myszkuje i pływa” po swoim pasie. Odruchowo zaczynasz szukać pasów bezpieczeństwa, ale nikt w 1976 roku o nich nie słyszał. Jesteś zdany na kierowcę, który dalej dusi gaz. Kilku pasażerów wychyla głowy zza siedzeń. Wolą wiedzieć, co ich czeka. Kilku udaje twardzieli - słuchawki na uszach i „Poker Face”. Kolejna grupa zaczyna się naprawdę denerwować, a na ich skroniach pojawiają się pierwsze krople potu. Autobusem kiwa do przodu i do tyłu. Masz wrażenie, że zaraz wysuną się z boku skrzydła i transport drogowy zmieni się w ten powietrzny. Teraz zaczynasz się naprawdę bać. Przymykasz książkę od historii i śledzisz rozwój sytuacji. Bledniesz, blednie Twój sąsiad, blednie nawet Dżoana Krupa na zdjęciu, które jakiś fan przykleił na ścianie za kierowcą. Muzyka dalej gra. Teraz z głośników dobiega głos Niemena. Niby spokojny, a brzmi w tej sytuacji jak Behemoth. W Twoim Sony Ericssonie też przestaje grać muzyka. W myślach krótka modlitwa o zdrowie dla kierowcy i autobusu. Myślisz jeszcze o dystansie, który trzeba wytrzymać i teraz dopiero czujesz przerażenie. Przed Tobą górka i miasto! Nie wiesz, czy już wyskakiwać w efektowny, filmowy sposób, czy jeszcze chwile poczekać. Sztywniejesz, widzisz wzniesienie, które macie pokonać. Przynajmniej autobus zwolni. No tak, faktycznie, zwolnił i to mocno. Niedobitki starych koni nie chcą się wysilać. Kierowca jakoś nie domaga i w zasadzie nie wiesz, co się dzieje. Wszyscy spoglądają na siebie nerwowo. Szofer redukuje biegi, próbuje rozbujać autobus, ale ten na polecenia reaguje średnio. W końcu ledwie się toczy. Na tyłach zawiązuje się coś w stylu sztabu kryzysowego i wysuwa pismo z propozycją popchania tej kuwety. Kierowca odrzuca petycję i niczym trener Smuda chce wyciągnąć na szczyt całą naszą grupę. Nerwowo, ale pod kontrolą. Niektórzy zakładają słuchawki i otwierają podręczniki. Ty jesteś spokojny i obserwujesz rozwój wydarzeń. Osiągacie wasz target! Wjeżdżacie na to wzniesienie… Autobus nabiera rozpędu, a serce znów zaczyna walić niczym młot, a przecież miało być tak spokojnie. Przed oczami skrzyżowanie. Czujesz przerażenie, nie wiesz czy kierowca, który zaczyna bujać się w rytm piosenki Anny Jantar, widzi, co jest przed Nim. Na liczniku 48km/h, do skrzyżowania 300 metrów. Robi się gorąco, dystans maleje, ciśnienie rośnie. 250… 200... 150… 100 i w końcu hamowanie! Znów szczęki hamulcowe świszczą, a wy zgodnie z zasadami fizyki zsuwacie się z foteli. Autobus jedzie dalej... Ostatnie metry, zielone światło, wjeżdżacie za sygnalizator i zatrzymujecie się! Smród spalonych hamulców i zajeżdżonego silnika bez oleju wdziera się do środka. Kierowca zapomina o tym, bo przecież teraz musi zjechać z tego skrzyżowania. Z wielką gracją „szuka” biegu i w końcu odnajduje przyzwoite przełożenie. Niestety z naprzeciwka nadjeżdża sznur samochodów… Czekacie, czekacie.. W końcu jest wolna luka! Może teraz? No nie... Jeszcze minuta. Teraz, albo nigdy! Oj... chyba jednak nigdy. W końcu wir ustaje, a nasz wehikuł rusza i kieruje się na dworzec. Jeszcze wibracje, jak przy młocie pneumatycznym, skręt w lewo (tak gwałtowny i szalony, jakby kierowca naoglądał się „Szybkich i Wściekłych”) no i wreszcie zatrzymujecie się. W pewnym sensie ulga, napompowany adrenaliną wysiadasz z gęsią skórką. Wiesz, że to już koniec porannej przygody. Teraz szkoła, a w niej odliczasz godziny do powrotu na dworzec i kolejnej przygody w postaci drogi powrotnej do domu.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.2 /154 wszystkich

Komentarze [10]

~Polak
2011-10-11 17:44

Osobiście nienawidzę wstawania o 4.50 i jechania 35km do naszego kopernika, jednak artykuł świetny i bardzo zabawny! gratulacje ;)

~ajax
2011-10-11 11:07

Jak na debiutanta zrobiłeś naprawdę spore wrażenie. Myślę, że jesteś na bardzo dobrej drodze i pisany ci jest bez wątpienia sukces. Nie zepsuj tego! Oczywiście daję 6 za warsztat i poczucie humoru.

~Elessar
2011-10-10 20:30

Bardzo dobry felieton, tak trzymaj ;)

~Villemo
2011-10-10 18:28

Dariusz – mój mistrzu, chylę czoła! Czytając ten tekst o jakże “Trudnych Sprawach” wracają świeże wspomnienia z każdego poranka począwszy od 1 września. Oj tak, my – dojeżdżający – to mamy przygody…

~Agape
2011-10-10 17:02

hahaha, skąd ja to znam! :) oczywiście 6, mega.

~Dobrek
2011-10-10 16:13

Hahaha… dokładnie to samo czułem co ranek jeżdżąc PKS’em :D

~Linka
2011-10-10 15:26

Rewelacja – daje 6!
Sama dojeżdżałam więc wiem jak to jest :)

~yari
2011-10-10 15:23

Darek naprawdę świetny tekst. Spojrzenie na dosyć poważny problem, w humorystyczny sposób. To jest to!(:E) Więcej takich tekstów!

~Mila
2011-10-10 13:51

Tekst jest genialny, haha, strasznie się uśmiałam. Lubię takie ironiczne patrzenie na rzeczywistość... ale mam podobne odczucia jadąc sobie pks-em… Jak dobrze, że nie muszę tego przechodzić codziennie…!

fenrir
2011-10-09 22:46

Jak już mówiłem na spotkaniu – rewelacja! Solidne 6 ode mnie.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry