Feel the vibe!
Któż z nas nie słucha muzyki? Któż z nas nie odnajduję się w jakimś konkretnym gatunku? Któż z nas nie nuci pod nosem ulubionych utworów, nie zgłębia kolejnych płyt ulubionych wykonawców i nie chce jechać na ich koncert, który obiecuje wiele emocji? Myślę, że takich ludzi nie ma. Nie jestem inny. Sam słucham dużo i ubóstwiam swoją przestrzeń liryczno-emocjonalną. Drogą do spełnienia jest dla mnie jednak nie tylko słuchanie ostro katowanych przez mój mały odtwarzacz kawałków, ale też jeżdżenie na muzyczne eventy i słuchanie muzyki live. To jest bowiem prawdziwa droga do spełnienia!
Takim wydarzeniem był np. Rap Meethink, który 3 listopada odbył się w Rzeszowie. Impreza szumnie zapowiadana już dwa miesiące wcześniej. Wielki koncert, podczas którego na scenie miały zagrać największe osobowości polskiej sceny hiphopowej. Meethink to cykl festiwali w kilku miastach Polski, których zadaniem jest promowanie tej muzyki. Patrząc na line-up imprezy, wiedziałem, że muszę tam po prostu być. Klub Wytwórnia w Rzeszowie miał się bowiem stać tego dnia hiphopową stolicą Polski, a wszystko to w rozsądnej cenie i niesamowitej atmosferze!Line-up, Line-up, Line-up… Ale co konkretnie? Na scenie rzeszowskiego klubu – tuż po suporcie - miał się pojawić Małpa, Jinx, Te-Tris, W.E.N.A., Ten Typ Mes, Stasiak, Łona i Rymek. Grubo, prawda? Za oprawę muzyczną odpowiadali natomiast: DJ Chwiał, DJ IKE, DJ DBT, Głośny, DJ Hubson, Webber oraz Jose Manuel Alban Juarez. Konkurs miał wyjawić ekipę, która zagra wstęp przed całym festiwalem. Zwycięzcami zostali chłopcy z Tubas Składowski HipHop Live Band. Wszystko wskazywało na to, że będzie to niezapomniany wieczór. I tak się też stało. Wszystko zaczęło się po godzinie 18.00. Ludzie stali pod Wytwórnią już dużo wcześniej, czekając, aż bramkarze otworzą drzwi do klubu. Po sporym opóźnieniu sala zaczęła się zapełniać. Ku mojemu zaskoczeniu nie był to jednak zbyt wielki tłum, a na ludzi, którzy nie kupili sobie biletów w przedsprzedaży, nadal czekało sporo wejściówek.
Zaczęło się bardzo spokojnie. Pod sceną ustawili się Ci, którzy najbardziej wyczekiwali tego, co miało się wydarzyć. Ci bardziej wyluzowani od razu zaatakowali bar. W końcu była to sobotnia impreza! Na sali byli nie tylko ludzie, którzy zamiast koszulek założyli na siebie worki po ziemniakach, a krocze ich spodni było mniej więcej metr poniżej krocza rzeczywistego. Wielu potraktowało ten koncerty jako ciekawostkę. Niektórzy uderzyli od razu na ten sobotni pląs z podrywem, a inni sprawiali wrażenie, że powinni tu być, bo jest to trendy, a do tego sporej rangi wydarzenie muzyczne. Jeszcze przed rozpoczęciem rozgrzewek przed konsoletą chłopcy uderzali z drinkami na parkiet, by czekać na swoje upragnione łanie, dupy, sztuki, laski itd. Obserwując ich, mogłem jednak śmiało stwierdzić, że nieobecne tam dziewczyny nic nie straciły. Przyszedł czas na pierwszy występ. Tubas Składowski… Wiele osób - chociaż w temacie - nie kojarzyło tej ekipy. Każdy wie, że suport ma na koncercie najgorzej. W końcu to on musi rozruszać tłum, który wyczekuje prawdziwego ognia na scenie, a przy tym jest jeszcze zbyt trzeźwy, by porwać się bezgranicznie na szaleństwo. Na początku wszyscy uważają na to, jak się ruszają, jak ruszają się inni i co się dzieje na scenie. Cały zespół zajął pozycje i krótko mówiąc dał bardzo dobry koncert! Bawiłem się naprawdę dobrze. Ludzie zaczęli coraz śmielej unosić ręce i wchodzić w interakcje z dwoma raperami, którzy za wszelką cenę chcieli być na Podkarpaciu dobrze przyjęci. Ekipa z Białej Podlaskiej dała radę i to, na co wszyscy czekali, niezłą rozgrzewkę przed kolejnym koncertem. Były zdjęcia, były filmy ze sceny, a po występie mini sklep, w którym można było kupić płyty EP składu.
Po krótkiej przerwie na scenie pojawił się DJ Chwiał. Każdy wiedział, że po tej rozgrzewce na scenie pojawi się Małpa i Jinx znani z ekipy Proximite. Chyba wszyscy czekali jednak na Małpę. Pogłoski o jego chorobie elektryzowały od dłuższego czasu plotkarskie fora i serwisy. Jego solowa płyta, która okazała się póki co jedyną (na szczęście złotą), skupiała spory materiał, który wart był zaprezentowania. Chwiał bawił się gramofonami, a po chwili w akompaniamencie oklasków i radosnych okrzyków na scenę wbiegł Małpa, a tuż po nim Jinx. Ten drugi uważany jest przez wielu jedynie za pomocnika Małpy i tak to też wyglądało.
Jinx nawinął może dwie zwrotki i pomagał w końcówkach szesnastek Małpy. Energię, którą wysyłał raper z Torunia, potęgowały ogromne głośniki. Taka liczba decybeli poruszała wnętrzności i szarpała mocno mózg. Czułęm, że tego wieczoru stracę głos przez te wszystkie wspólne śpiewane zwrotki. Małpa zaprezentował kawałki z płyty „Kilka numerów o czymś”, parę starych nagrywek Proximite i swoje liczne featurningi. Ludzie skakali, unosili ręce do góry i kończyli za niego wiele wersów. Na koniec raper oddał ostatnią zwrotkę „Nie byłem nigdy” tym, którzy stali przy scenie, a ci zrobili - krótko mówiąc - dobrą robotę! Czyżby to miał być koniec? Nie! Małpa po zejściu ze sceny nadal musiał słuchać głośnych braw i okrzyków „Małpa, Małpa…!”. Zgodnie z zasadą „Taka jest wola plemienia”, raper wyszedł na scenę po raz kolejny i zagrał „Planetę małp”, czyli jeden ze swoich pierwszych, samodzielnych i bardziej znanych utworów.
Naładowani niesamowitą energią czekaliśmy na kolejny koncert. Klub zaczął w tym czasie pękać w szwach, a tłum pod sceną przywitał dwóch znanych DJ-ów. IKE I DBT mieli odpowiadać za muzyczne show przygotowane przez Te-Trisa i Wudoe. Wraz z nimi zagrał tego wieczoru także Pogz. Cała trójka pojawiła się na deskach sceny Wytwórni w niesamowitej formie. Można było usłyszeć klasykę gatunku! Uczucia odbiorców oscylowały pomiędzy fascynacją a orgazmem. Moje gardło wysiadało, ale czułem, że jestem cząstką czegoś wielkiego. Czułem energię muzyki, kultury i koncertu. Przy wielu kawałkach tłum wbijał się na bit i leciał z tematem. Wudoe zaprezentował większość kolaboracji, w które był ostatnimi czasy zamieszany. Ekipa Aptaun Records dała mega koncert! „Salutuj”, „Ile mogę”, „Podstawowe instrukcje”, „Bez wazeliny”… Któż z nas zajaranych rapem nie zna tych utworów?! Była mała premiera, był również Freestyle, a po scenie przemykała piękna pani fotograf. Może czasem brakowało ekipy Rasmentalism i ostatecznie nie doczekałem się kawałka pod tytułem „Korytarze Liceum”, no ale przecież nie można być z tego powodu niezadowolonym. Ludzie wpadli w euforię. W końcu zrobiono pamiątkowe zdjęcie wraz z „ambasadorami” publiki, a W.E.N.A. i Te-Tris po zagraniu „Ile mogę” zapytali, „Czy możemy wam zaufać?”. Następnie rzucili się na tłum! Stage diving powinien zobrazować to, co działo się w Rzeszowie! Koncert był wybitny, a wręcz historyczny!
Po ekipie Aptaun miał zagrać Łona i Webber, jednak zmiany w programie spowodowały pojawienie się na scenie Mesa i Stasiaka. Hubson i Głośny zaczęli mocno pogrywać. Bity mieszały się ze światłem i zapachem potu. Coś za coś… Ten Typ Mes zagrał sporo utworów ze swojego ostatniego albumu „Kandydaci na szaleńców”. Moim zdaniem był to najlepszy krążek przedstawiciela Alkopoligamia.com. Było również coś z „Zapisków typa” i czysty G-funk od 2cztery7. Stasiak świetnie prowadził koncert. Chłopaki pogrywali sobie bardzo śmiało, a publika była zachwycona. Nie można było przyczepić się do poziomu jakiegokolwiek z utworów. Może i brakło „Detoksu” czy „25”, ale „Otwarcie”, „Ja chcę być vintage”, „Kombinator Stasiak” i „Zanim znajdziemy” - w elektronicznym remixie Aurera - pozamiatały konkretnie podłogę. Ja przestałem w tym czasie mówić, a hałas osłabiał też powoli moje ciało. Czułem, że jestem blisko nieba. DJ Hubson świętował w tym dniu swoje imieniny, więc ekipa z Warszawy miała… dość ciężką noc. Wolne drinki zaczęli pić już na scenie, a zebrany tłum obdarowali… cukierkami! Niektórzy machali winylami i brali czynny udział w występie, a inni w tym czasie zalewali robaka przy barze. Mes na zakończenie pożegnał wszystkich i zaprosił do baru, gdzie impreza miała trwać do rana.
Podczas przerwy przy barze kłębiły się tłumy. Ludzie siedzieli w lożach, stali na schodach, pili, tańczyli. Wpadł nawet na chwile Te-Tris! Wszyscy czekali jednak na ostatni koncert. Pozytywnie naładowani sprawiali wrażenie zadowolonych, a nawet szczęśliwych.
Łona od dawna występuje wraz z Rymkiem. Niemałych rozmiarów „anioł stróż” rozkręcał publikę. W samym centrum stał Webber, który pokazywał swój kunszt, grając na wszystkich elektronicznych instrumentach. Obok niego stała perkusja, którą obsługiwał gość specjalny, a zarazem przyjaciel ekipy „Dobrze Wiesz”- Jose Manuel Alban Juarez. To on spowodował przytkanie moich płuc. Kurz zalegający na podłodze wzlatywał do góry. Łona niósł niesamowitą energię! Gość skakał po scenie, nawijał równiutko i bawił się przy tym niesamowicie. Zaprezentował swoją dyskografię przekrojowo. Obok dużej liczby świeżych kawałków, zagrał też sporo klasyków, dobrze znanych nie tylko fanom rapera ze Szczecina. Uniesione ręce sygnalizowały, że wszystko było zwyczajnie mega! Rymek niczym dziecko cieszył się z każdej chwili spędzonej na scenie, Juarez wywracał wnętrzności, a Webber mistrzowsko panował nad wszystkim i grał tak, jak grają najlepsi na świecie. Wszystko skończyło się grubo po drugiej w nocy… Potem na konsoletę wpadł DJ i grał do białego rana.
Jak oceniam Meethink w Rzeszowie? Wybitnie! Poziom był niesamowicie wysoki. Zabawa trwała w najlepsze! Artyści byli pod wrażeniem entuzjazmu ludzi z Podkarpacia. Koncert ten na długo zapadnie w moją pamięć ze szkolną oceną „6”. Gdy nad ranem leżałem już w swoim łóżku, nadal słyszałem dudnienie basów i niespokojne skoki mojej przepony. Po takim wydarzeniu można czuć się muzycznie spełnionym!
Grafika:
- http://sphotos-e.ak.fbcdn.net/.../319051_442110895846433_652973020_n.jpg
- http://sphotos-a.ak.fbcdn.net/.../687_442111412513048_689985992_n.jpg
- http://sphotos-f.ak.fbcdn.net/.../46217_442111839179672_1097643710_n.jpg
- http://sphotos-e.ak.fbcdn.net/.../302889_442647062462869_1572310418_n.jpg
- http://sphotos-d.ak.fbcdn.net/.../314115_442114749179381_439529163_n.jpg
Komentarze [1]
2012-11-12 23:19
vini, vidi, wixa
Tak się złożyło, że ja też byłem i podzielam zdanie Ospreya, było naprawdę świetnie.
Tubas, młodzi początkujący, a w sumie po wejsciu Małpy jednak było widać, że dopiero raczkują, ale życzę im szczere powodzenia.
Te-tris i Wena odwalili kawał dobrej roboty, świetne “Ile Mogę”.
Ekipę dobrze wiesz spotkałem już po raz drugi i nadal są w formie, czy to na Festiwalu, czy w Klubie. Specjalna nagroda dla choreografii Rymka! :DTak więc? Więcej koncertów!
- 1