Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Gdy nadeszła śmierć, zła śmierć   

Dodano 2013-10-21, w dziale opowiadania - archiwum

-Dominik! Wstawaj! Jest 7:20, spóźnisz się do szkoły!

Dlaczego dzisiaj, dlaczego ona? Czasem mogłaby sobie odpuścić te poranne pobudki. Człowiek położy się spać, a po chwili przychodzi ktoś i uświadamia Ci, że pora już opuścić krainę Morfeusza. O nie! Śpię dalej…

/pliki/zdjecia/sm1.jpg- Dominiku Adamie Zalewski, w tej chwili masz wstać, bo inaczej autobus Ci ucieknie. Śpieszę się do pracy i nie mam zamiaru jeszcze Ciebie zawozić do szkoły. Nie rozumiesz, co się do Ciebie mówi?!

Dobra, nie będę jej już denerwował. Przeciągając się jeszcze mozolnie na łóżku, postanowiłem opuścić swój azyl i zrobić to, o co prosi mnie moja rodzicielka. Przeczesałem dłonią swoje ciemny włosy, które w tym momencie jeszcze nie poukładane zasłaniają mi oczy. Jak każdego poranka podszedłem do okna i sprawdziłem co dzieje się na zewnątrz.

Cienkie strugi deszczu spływają po szybach. Za oknem czekała na mnie szara rzeczywistość. Czuję się tak, jakby świat dokładnie wiedział, w jakim jestem stanie, jakby tylko on mnie rozumiał.

Z dnia na dzień coraz częściej odnoszę wrażenie, że to życie nie ma sensu. Wszystko wokół tak szybko przemija, a ja nie mogę nic na to poradzić. Ludzie się rodzą, a za chwilę umierają. Nic nie trwa wiecznie. Dlaczego musimy się z tym pogodzić? Chyba nigdy tego nie zrozumiem…

Po porannej toalecie wróciłem do swojego pokoju, aby poszukać czegoś w co mógłbym się ubrać. Włożyłem na siebie czarne spodnie i granatową bluzę. Chwyciłem za plecak, który leżał obok mojego łóżka i zszedłem na dół. Na korytarzu założyłem czarne trampki i kurtkę, w końcu mamy połowę listopada. Już miałem opuścić dom, gdyby nie głos mojej matki.

/pliki/zdjecia/sm2.jpg-Kiedy wrócisz?-zapytała spokojnie.
-Po lekcjach…
-Dominik. Mógłbyś nie być taki opryskliwy. Rozumiem, że jest Ci smutno, ale…
-Ale co?!-nie mogłem już wytrzymać. - Nie wiesz jak to jest! Ty nic nie rozumiesz więc zostaw mnie! - wyszedłem z domu trzaskając drzwiami.

***

Szkoła, jedno z tych miejsc, których nie cierpię odwiedzać. Wcale nie chodzi mi o to, że trzeba się uczyć. Tu zawsze jest głośno, ani chwili spokoju. Idąc beżowym korytarzem nagle usłyszałem znajomy mi głos.

- Cześć stary! Co tam? - podszedł do mnie mój najlepszy przyjaciel, Rafał. Znamy się od podstawówki.
- Wiesz jak jest. - Odpowiedziałem mu bez jakichkolwiek emocji w głosie.
- Dominik, wiem że cierpisz, ale może już czas…
- Czas? Niby na co? Żeby zapomnieć?! - zapytałem lekko podirytowany.
- Wiesz o co mi chodzi. Przecież nie możesz do końca życia snuć się jak cień. Musisz wrócić do życia…
- Wrócić do życia?! Tylko, że to niczego nie zmieni!
- A bycie tylko cieniem człowieka coś zmieni?
/pliki/zdjecia/sm 3_0.jpg - Wiesz co, jesteś moim przyjacielem, a tak samo jak reszta mnie nie rozumiesz. Powinieneś wiedzieć co teraz przeżywam! Wracam do domu.
- Człowieku, dopiero tu przyszedłeś!
- Rafał, nie mam ochoty Cię słuchać. - odwróciłem się na pięcie i skierowałem się prosto w stronę drzwi wyjściowych.

Nie wiedziałem, gdzie teraz mógłbym pójść. Do domu nie wrócę, mama byłaby wściekła. Po chwili przypomniałem sobie, że niedaleko stąd znajduje się kwiaciarnia. Poczułem nagłą potrzebę, aby pójść właśnie tam. Zacząłem iść po chodniku w stronę białego, niedużego sklepiku.

W kwiaciarni nikogo oprócz mnie nie było. Starsza pani stojąca za ladą spojrzała na mnie zdziwiona, jednak po chwili zapytała z tym swoim wymuszonym uśmiechem:

- Dzień dobry, czy mogę Ci w czymś pomóc?
- Emm… Poproszę o jedną, czerwoną różę.

Na ladzie położyłem pieniądze i nie czekając na resztę pośpieszyłem w stronę drzwi. Wychodząc odwróciłem się na chwilę i rzuciłem przez ramię - Do widzenia.

Po co ją właściwie kupiłem? Kolejny impuls. Może warto by wreszcie tam pójść? Z jednej strony nie chciałem iść, obawiałem się tego widoku, ale może to już ten czas? Spojrzałem na kwiat i delikatnie dotknąłem płatków opuszkami palców. Podniosłem wzrok i poszedłem szarym, trochę popękanym chodnikiem w miejsce, na którego widok od roku czuję dreszcze.

***

/pliki/zdjecia/sm4.jpg Wrzesień, przez niektórych znienawidzony miesiąc, dla innych znak zbliżającej się jesieni. Liście nie są już zielone, jak można było to zauważyć na wiosnę, czy w lecie. Teraz przybrały barwę od złota, po czerwień.

Słońce wyjątkowo dzieliło się swoimi ciepłymi promieniami z ludźmi będącymi o tej popołudniowej porze w parku. Na jednej z ławek siedział ciemnowłosy chłopak w białej koszulce z nadrukiem, lekko schodzonych jeansach i czarnych trampkach. Co chwilę nerwowo spoglądał na swój zegarek. „Dlaczego się spóźnia? Przecież miała być tu już od dziesięciu minut. Nigdy się nie spóźniała”-pomyślał chłopak. Nie wytrzymując postanowił pójść do domu oczekiwanej przez niego osoby.

Szedł chodnikiem już pięć minut, ale dalej próbował zachować wewnętrzny spokój. Zbliżał się do skrzyżowania, powinien skręcić w prawo, jednak to co zobaczył zmąciło cały jego pozór spokoju. Lekko ubite czarne Audi, dwa samochody policji, karetka pogotowia, wokół pełno ludzi, na asfalcie było widać jakąś leżącą postać, której z daleka nie mógł rozpoznać. Im bardziej podchodził do miejsca wypadku, tym bardziej próbował tłumaczyć sobie, że jego wzrok go zawodzi. To nie mogła być ona…

- Laura! - chłopak nie patrząc na nic podbiegł do nieruchomo spoczywającej na asfalcie blondynki. Dwóch policjantów próbowało go zatrzymać, ale on ich tylko odepchnął i przyklęknął obok dziewczyny.

- Zostaw ją. Już jej nie pomożesz… - zaczął jeden z policjantów.
- Nie! Ona żyje! Ona nie umarła! - z oczu chłopaka zaczęły wypływać łzy…

***

/pliki/zdjecia/sm5.jpg Przyglądam się zdjęciu na nagrobku. Laura… Jest uśmiechnięta, jakby nic się nie stało. Od pogrzebu, jakoś nie potrafiłem tu przyjść, coś mnie odpychało od tego miejsca, prawdopodobnie to, że nie wróci z cmentarza razem ze mną. Zostanie na zawsze w tej mogile. Już się do mnie nie uśmiechnie, nie spojrzy na mnie, nie przytuli… Poczułem na chłodnych policzkach gorące łzy wypływające strużkami, powoli z moich oczu.

- Lauro… Kocham Cię…

Otarłem rękawem mokre policzki i położyłem czerwoną różę na marmurowej płycie. Spojrzałem ostatni raz na zdjęcie i skierowałem się w stronę bramy wyjściowej.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /27 wszystkich

Komentarze [5]

~Jacek_21
2013-10-22 20:09

Ach, rzeczywiście. W takim razie przepraszam – widocznie nie czytałem tekstu wystarczająco uważnie.

~Michalita
2013-10-22 19:45

Cóż... Nie wiem co mógłbym powiedzieć. W tym nielogicznym, pozbawionym sensu świecie, napisałaś coś co niby oczywiste oklepane. Ale historia piękna w swej prostocie. Jestem zachwycony i oddaje Ci pokłon. “Pamiętaj, że w tym świecie tylko ludzie patrzący głębiej żyć potrafią.”

~...
2013-10-22 16:40

@Jacek_21 chyba nieuważnie czytałeś. W tekście jest napisane “(...)na którego widok od roku czuję dreszcze.” Czyli od tragedii minął rok, a nie dwa miesiące :)
Za tekst 6 :)

~Jacek_21
2013-10-21 21:07

Nieee, dwa miechy i już po takiej tragedii “wrócić do życia”? Znam ludzi, którym to zajęło nie dwa, a pięć i nie miesięcy, a lat.
A opowiadanie nadawałoby się nieźle na scenariusz krótkiej etiudy filmowej albo na prolog do serialu o seryjnym zabójcy pijanych kierowców.

~smart29
2013-10-21 19:27

dobrze oddałaś uczucia :(

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry