Green Arrow ze stajni DC
„Zawiodłeś to miasto…”. To pierwsze zdanie, jakie przychodzi mi na myśl po obejrzeniu jednego z najnowszych seriali stacji CW, zatytułowanego „Arrow”. Reżyser David Barrett i scenarzyści Greg Berlanti, Marc Guggenheim i Andrew Kreisberg podjęli próbę opowiedzenia widzom współczesnej wersji historii superbohatera komiksów DC Comics, Zielonej Strzały. Zacytowane na wstępie zdanie jest dla tego obrazu kultowe, ponieważ mieszkańcy Starling City - miasta, w którym wraz ze swoja rodziną oraz przyjaciółmi mieszka główny bohater, miliarder Oliver Queen - słyszą je wielokrotnie.
W pewnym momencie życie Olivera zmienia się diametralnie, a każde nowe wydarzenie pociąga za sobą całą lawinę innych. Oliver wypływa wraz z ojcem oraz siostrą swojej dziewczyny w rejs. Podczas sztormu ich jacht idzie na dno, a wraz z nim większa część załogi i wspomniana powyżej kobieta. Oliver, jego ojciec i jeden z członków załogi lądują na małym pontonie. Zdesperowany ojciec, chcąc zwiększyć szanse swego syna na przeżycie, zabija najpierw tego mężczyznę a następnie siebie. Plan ojca udaje się, gdyż młodzieniec, dryfując przez kilka dni po bezkresnym oceanie, dobija w końcu do brzegu jakiejś małej chińskiej wyspy położonej gdzieś na Pacyfiku, która staje się jednak dla niego prawdziwym piekłem. Spędza na niej 5 lat, a wydarzenia, których jest tam świadkiem, zmieniają go zupełnie jako człowieka. Odnaleziony, wraca więc do domu jako całkiem inna osoba, z nowymi, niezwykłymi umiejętnościami i pragnieniem zemsty w sercu. Dlaczego? Dobre pytanie, na które nie łatwo jest jednoznacznie odpowiedzieć. Po powrocie zaczyna nieoczekiwanie prowadzić podwójne życie. Za dnia jest bogatym, beztroskim kobieciarzem, jakim zwykł być wcześniej, natomiast pod osłoną nocy zakłada zielony kostium z kapturem, bierze strzały, łuk i niczym Robin Hood rozprawia się ze złym ludźmi w swoim mieście.
Z początku Zielona Strzała uważany jest za wroga publicznego, jednak z czasem opinie na jego temat ulegają zmianie, a on sam zyskuje coraz więcej zwolenników. Musi jednak uporać się także ze swoją przeszłością . Próbuje więc na nowo nawiązać relacje z byłą dziewczyną oraz jej ojcem, który jest jego największym wrogiem.
Od pierwszego odcinka jesteśmy wciągani w zawiły świat intryg i kłamstw, a każdy kolejna scena budzi w nas zachwyt bądź zdziwienie. Fantasy, przeplatane miłosnymi rozterkami bohatera, to idealny produkt dla widzów o zróżnicowanych gustach. Każda sytuacja, każdy czyn ma tu ogromny wpływ na rozwój fabuły, a zagmatwane wątki sprawiają, że serial ten jest nieustającą zagadką. Gdy już zrozumiemy motywy, kierujące postępowaniem głównego bohatera, to jeszcze przez długi czas nie będziemy wiedzieli, dlaczego to robi. Wraz z rozwojem fabuły pojawi ą się także nowe pytania, na które nie otrzymamy bynajmniej natychmiastowej odpowiedzi.
Ważnym elementem każdego serialu, szczególnie dla kobiecej widowni, jest obsada. Uwierzcie mi, w tym wypadku jest naprawdę dobrze (w roli Oliviera występuje nieziemsko przystojny, wysportowany, umięśniony Stephen Amell, którego uśmiech może doprowadzić do stanu przedzawałowego). Serial zawiera też liczne sceny walk, co moim zdaniem spodoba się płci przeciwnej. Chciałabym więc polecić wam ten serial i życzyć miłego oglądania podczas ponurych, zimowych wieczorów.
Grafika:
Komentarze [1]
2013-12-20 21:32
słabe, nie polecam
- 1