Hasta siempre, zbrodniarzu
„Hasta siempre, comendante!”- krzyczy do dziś wielu nastolatków na całym świecie. Czy ludzie ci wiedzą jednak, co tak naprawdę wykrzykują i na czyją cześć? Chyba raczej nie za bardzo, bo osoba przez nich wielbiona (Ernesto Che Guevara - ikona rewolucji kubańskiej i popkultury) nie była w moim przekonaniu ani ideałem, ani bohaterem walki o „wolność”. Pozwólcie więc, że ja pokażę Wam go z trochę innej strony, niż ta, z jakiej postrzegają go wspomniani powyżej lewicujący młodzi ludzie.
Ernesto Rafael Guevara de la Serna, znany jako Che Guevara, urodził się 14 czerwca 1928 roku w argentyńskim mieście Rosario. W szkole radził sobie całkiem dobrze, a swój proces edukacji zakończył studiami medycznymi. Posiadał bogatą wiedzę z zakresu taktyki wojennej i umiejętności przetrwania w trudnych warunkach, co w dużej mierze zawdzięczał licznym podróżom. Choć od dziecka miał astmę, lubił palić cygara. Była to jego wielka namiętność, tuż po komunizmie i zabijaniu ludzi. Pierwszego człowieka zabił w wieku 29 lat. Było to przełamanie swoistej bariery. Do ojca napisał wówczas w liście tak: „Drogi tato, muszę wyznać, że właśnie odkryłem, jak bardzo lubię zabijać”. Nie był jednak przypadkowym zabójcą. Rozliczne rewolucje, w których brał udział (Kuba, Kongo, Boliwia), wykazały, że jest po prostu wyrachowanym sadystą i człowiekiem pozbawionym serca. Nic nie było w stanie powstrzymać go przed mordowaniem ludzi. Osobiście nadzorował, a także wykonywał wyroki śmierci, które dla skazańców były mimo wszystko lepszą alternatywą niż długoletnie więzienie, które też kończyło się śmiercią, ale najczęściej z wycieńczenia. Zabijał wszystkich: mężczyzn, kobiety i dzieci. Uwielbiał torturować i gwałcić. W swoim testamencie napisał, że „nienawiść” jest wspaniałym narzędziem, gdyż czyni z człowieka „maszynę do zabijania”. Od swoich żołnierzy oczekiwał bezgranicznej lojalności i gotowości do zabijania bez względu na wszystko. Źródła podają, że osobiście zabił od 700 do 1700 osób. Dziś mówi się otwarcie, że był prekursorem terroryzmu. Jego postawa wynikała z filozofii rewolucji, jaką wyznawał: „Rewolucja musi być dziełem poza wszelką miarą, spaleniem wszystkiego, co było przed nią (…) istnieje tylko jedna metoda: zniszczenie wszystkiego w ogniu i krwi… Nie ma żadnej innej drogi, żadnej innej nadziei”. Co ciekawe, będąc totalnym, skąpanym we krwi szaleńcem, wsławił się także bohaterstwem podczas walki. Uważano go więc za prawdziwego ideowca. Coś w tym jest. Był gigantem „czerwonego systemu”. Powiedział kiedyś, że gotów jest poświęcić życie wszystkich Kubańczyków w imię rozkwitu światowego socjalizmu. Jako oddany kompan Fidela Castro zajmował na Kubie bardzo wysokie stanowiska. Miał również znaczący wpływ na powstające w tym kraju obozy koncentracyjne, przeznaczone dla wrogów systemu. Prowadził obozy „resocjalizacyjne”, w których śmiertelności wynosiła około 50%. Ernesto Che Guevara, tuż po obaleniu rządu Batisty, był również komendantem więzienia La Cabana. Ci, którzy przeżyli tam odsiadkę, wspominają, jak to Che w upojeniu alkoholowym z maniakalnym uporem zabijał więźniów grupami.
8 października 1967 roku Ernesto Che Guevara został pojmany podczas misji wojskowej w Boliwii, a dzień później został rozstrzelany, na podstawie wydanego na niego wyroku śmierci. Podobno ostatnie jego słowa brzmiały: „Wiem, że przychodzisz mnie zabić. Strzelaj, masz tylko zabić człowieka”. Niektórzy twierdzą jednak, że powiedział wtedy coś zupełnie innego i zdecydowanie mniej honorowego, a mianowicie: „Jestem Che. Jestem dla was więcej warty żywy niż martwy!”. Trudno dziś ustalić, co powiedział naprawdę, ale obydwa przykłady brzmią aż nazbyt prawdziwie. Niestety, jego legenda nie umarła.
Mimo licznych zbrodni Che Guevara uwielbiany jest ciągle przez wielu ludzi na całym świecie. Według historyków to wynik zaniedbań edukacyjnych. Okazuje się, że szczególny szacunek wzbudza nadal wśród biednych i podatnych na propagandę ludzi młodych, podbijając popkulturę. Koszulki z Che Guevarą to już klasyka, a ostatnio pojawiły się także: kubki, majtki, czapki, naszywki, a nawet klamry. Na jego twarzy nadal można nieźle zarobić. Ciekawe komu zależało na tym, aby przedstawiać go światu jako wojownika o wolność, takiego kubańskiego „Boba Marleya”, który winien kojarzyć się ludziom bardziej z miłością i wyzwoleniem, niż z bronią i setkami istnień ludzkich na sumieniu. Hugo Chavez porównał go nawet do Chrystusa! Jego wizerunek od lat zdobi mury w wielu miejscach na świecie i wypełnia scenografię koncertów niektórych grup. To co najmniej dziwne, bo to nikt inny tylko właśnie on stwierdził kiedyś, że muzyka rockowa i jazz są tworem imperialistycznym i należałoby ich zakazać. Trudno też mówić w jego przypadku o miłosierdziu bądź tolerancji. W swoich pamiętnikach głosił bowiem otwarcie, że: „Murzyn jest leniwy i opieszały. Wydaje wszystkie swoje pieniądze na głupstwa i alkohol, podczas gdy Europejczyk jest inteligentny i patrzy naprzód”. Co by nie mówić Che Guevara był więc także rasistą. Trudni mi więc zrozumieć, za co uwielbia go tak wielu młodych ludzi na świecie? Jego zdjęcie, na którym przypomina on patrzącego na świat pełnym zadumy wzrokiem hippisa, stało się jednym z najsłynniejszych szablonów. Tak naprawdę, to nie miał on jednak z tym ruchem nic wspólnego. Osobiście brakuje mi też słów, by skomentować postawę Carlosa Santany, który przez prawie całą swoją karierę otwarcie propaguje wizerunek Che. Czy w jego przypadku to również brak wiedzy? To samo dotyczy też wielu czarnoskórych obywateli, którzy tak często obnoszą się z wizerunkiem tego zbrodniarza. Czy mają świadomość, jak bardzo się pomylili, obierając sobie takiego a nie innego idola?
Grafika:
Komentarze [5]
2014-09-09 23:50
Polecam Ci autorze lekturę książki Ryszarda Kapuścińskiego “Chrystus z karabinem na ramieniu” dla zapoznania się nieco z realiami politycznymi połowy dwudziestego wieku w Ameryce łacińskiej. Takich Guevarów w tamtym okresie w różnych krajach tamtego regionu było co najmniej kilku i to zarówno spod czerwonego, jak i biało-niebieskiego sztandaru. I wszyscy oni z lubością mordowali ludzi i doprowadzali swoje kraje do ruiny.
Che to postać historycznie podobna do Stiepana Bandery. Dla Polaków to zbrodniarz, dla Ukraińców bohater.
2014-09-09 23:13
Taki szanowany były dziennikarz lessera używa takich nieprzyzwoitych słów. Wstydź się!
2014-09-09 22:22
To dość zabawne, że symbolem ludzi walczących o szeroko pojętą równość i tolerancję stał się człowiek, który bez wahania wszystkich gejów zabiłby w obozach.
2014-09-09 21:08
Che miał lepszą fryzurę niż moje afro!!!
2014-09-09 17:49
Skąd u autora ta pewność, w którą propagandę wierzyć?
Życie nie jest takie proste.
- 1