Internat - cz. 2
Tomek obudził się w szpitalu. W zasięgu jego wzroku nie było jednak żywej duszy. Próbował sobie przypomnieć, jak się tu znalazł, lecz nic nie przychodziło mu do głowy. Poczuł suchość w ustach. Próba poruszenia rękami także nie przyniosła rezultatów. Nie mógł wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Dotarło do niego, że stracił kontrolę nad własnym ciałem.
Raz jeszcze rzucił okiem na pomieszczenie, w którym się znajdował. Nieskazitelna biel ścian raziła w oczy. Stojąca obok łóżka aparatura medyczna, wyświetlająca niezrozumiałe wykresy, napawała go lękiem. Od dziecka bał się szpitali. Jego rozmyślania przerwał odgłos kroków dobiegający zza drzwi. Ogolony lekarz w idealnie białym fartuchu bezszelestnie wszedł do sali. Popatrzył na chłopaka zza grubych szkieł i powiedział:
- wreszcie się obudziłeś. To już drugi tydzień. Kto cię chłopie tak urządził? - po twarzy mężczyzny przemknął grymas, który najprawdopodobniej miał być w założeniu uśmiechem. - Nic nie mów. Musisz teraz odpoczywać. Przeszedłeś bardzo skomplikowaną operację. Zaraz zadzwonimy po twoich rodziców. Leż spokojnie.
Po chwili lekarz zniknął, tak samo cicho, jak się pojawił,. Czas wlókł się w nieskończoność. Tomkowi wydawało się, że sekundy zamieniają się w minuty, minuty w godziny, a te w całą wieczność. I to szpitalne łóżko, jak klatka, w której przebywanie było po prostu nie do zniesienia. Jego gapienie się w sufit zakłócała tylko co jakiś czas młodziutka pielęgniarka, która przychodziła zmienić mu kroplówkę.
Nareszcie przyszedł sen. Bardzo niespokojny, przerwany nagłym, niemym krzykiem. Na zewnątrz było już ciemno, kiedy Tomek ujrzał nad sobą zatroskaną twarz matki.
- Synku...
Chłopiec przyjrzał się jej uważnie. Wydawało mu się, że jej twarz nie jest już tak gładka jak kiedyś. Teraz widoczne były na niej liczne zmarszczki. Nagle jego wzrok natrafił na dłoń ojca, która spoczywała delikatnie na ramieniu matki. Tomek uśmiechnął się w myślach do siebie "kiedy on dotykał ją ostatnio w taki sposób?".
- Synku, kochanie, co się z tobą stało. Kto cię tak skrzywdził? Portier znalazł cię na korytarzu w kałuży krwi. Co tam się stało? – krótki spazm przeszył ciało kobiety. Wstała gwałtownie i ruszyła ku drzwiom.
Po chwili do uszu chłopca dobiegły słowa lekarza.
- Stracił bardzo dużo krwi. Jego uraz głowy był bardzo rozległy, ledwo go odratowaliśmy. Myślę, że najbliższe dni będą decydujące.
- To znaczy, że on, że mój syn...
- Nie, on nie umrze. Jego stan jest ciężki, ale stabilny. Chodziło mi raczej o to, że jego lewa półkula nie funkcjonuje w tej chwili prawidłowo. Tomek jest sparaliżowany i nie może mówić. Bardzo prawdopodobne, że tak już zostanie...
Tomek nie chciał słyszeć już nic więcej. W jego głowie dudniło mu tylko to jedno słowo: "sparaliżowany, sparaliżowany, sparaliżowany!".
Mijały tygodnie. Tomek odzyskiwał powoli zdolność mówienia. Z poruszaniem się było już jednak znacznie gorzej. Rehabilitacja nie przynosiła efektów. Pojawiały się też wspomnienia. Najpierw krótkie, bezsensowne, przychodzące w czasie snu, a potem coraz dłuższe, układające się w logiczną całość. Tomek powoli przypominał sobie w całości tamten feralny wieczór. Kiedy jednak dochodził w tych rozmyślaniach do momentu, w którym rozległo się pukanie do drzwi, jego głowę przeszywał nieoczekiwanie ostry ból.
Był środek nocy, kiedy obudził Tomka dziwny, nienaturalny śmiech. Popatrzył na zegarek: 2:00. "Cholera" - zaklął cicho pod nosem. "Czy te pielęgniarki nie mają nic do roboty? Nie dadzą się nawet człowiekowi wyspać" - pomyślał. Nagle wszystko ucichło, a po chwili usłyszał ciche, potem coraz głośniejsze, pukanie do drzwi. Wspomnienia wróciły w tempie błyskawicy. Drzwi uchyliły się skrzypiąc nieznośnie. Głuche, dudniące kroki i ciężki oddech wypełniły szpitalną salę.
- Jeśli do tej pory nie miałeś świra, to teraz masz go już na pewno - pomyślał chłopak. Zamknął oczy próbując przywołać sen.
"Tym razem cię nie odratują" - usłyszał nad uchem.
KONIEC
Komentarze [3]
2009-11-03 13:24
zgadzam się z przedmówcą, w sumie to naprawdę udane opowiadanie.
2009-11-02 20:13
Intrygujące z zaskakującym zakończeniem. Brawo!
2009-11-02 15:34
Zapewne nie dowiemy co było tym czymś, które tak usilnie i nieudolnie, z niewiadomego powodu chciało zabić Tomka ;) To można było zawrzeć w opowiadaniu: kto, po co… ? Rozwalił mnie “spazm” matki ^^
- 1