Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Przedawkowanie rzeczywistości   

Dodano 2009-11-02, w dziale opowiadania - archiwum

Posmutniałaś. Twoje oczy wydały mi się dziś jak dwa ogromne odbicia smutnej duszy. Czy to możliwe, żeby kobieta taka jak ty była w tym schematycznym świecie nieszczęśliwa? Osiągnęłaś wszystko, co chciałaś, a może nawet i więcej, ale czy udało ci się przekroczyć granicę własnych możliwości?

Siedzę na ławce w parku. Jest jesień. Taka prawdziwa, polska jesień. Patrzę jak wiatr zrzuca kolejno liście z drzew, a potem w niewyobrażalnie pięknym tańcu wiruje z nimi, podrzuca je w powietrzu i lekko opuszcza na ziemię. Przed chwilą, gdy cię mijałem, spadł kasztan. Sam nie wiem, jak to jest możliwe, że w naszym stutysięcznym mieście spotykam cię każdego dnia. To jest tak, jakbym przyciągał cię myślami. Nie mogę się oprzeć pokusie, by teraz nie zaczepić cię znowu. Może dogadam się z wiatrem, by delikatnie musnął twoje włosy, które tak bardzo lubię wówczas obserwować. Są tak niesforne i nie pasują do ciebie, tej idealnej, wiecznie gdzieś zabieganej.

Wiatr jest znów moim sprzymierzeńcem. Rozczochrał cię tak niemiłosiernie, że zastanawiam się czy nie pożyczyć ci grzebienia, ale pewnie uznałabyś to za bardzo nietaktowne, dlatego też siedzę dalej, śmiejąc się w duchu z tej sytuacji. Ciągle widzę, jak próbujesz się z nimi uporać, ale one i tak nie chcą cię słuchać. Ty w prawo, a wiatr zaczesuje je w lewo. I pięknie wyglądasz w tej szamotaninie. Masz takie zamyślone usta, a twe oczy nie są już smutne, bo kryje się w nich odrobina złości, która i tak nie potrafi odebrać ci nawet tysięcznej części uroku. Mijają kolejne minuty, spadają liście, a twoje lśniące w jesiennym słońcu kasztanowe włosy już nie przypominają artystycznego nieładu. Myślę, że twoje włosy przyciągają nie tylko mój wzrok. Jestem przekonany, że każdy mężczyzna ogląda się za tobą. Ale ja widzę znacznie więcej, bo obserwuję cię nie tylko dziś.

O, teraz rozmawiasz przez telefon. Chciałbym wiedzieć, z kim, ale słyszę tylko, jak nerwowo coś odpowiadasz. Krótkie, urywane zdania, pojedyncze wyrazy, pełno niedopowiedzeń - sam nie wiem, co myśleć. Może rozmawiałaś z mężem? Może tylko z chłopakiem? A może to kolejny telefon od szefa z pracy… Jestem trochę zakłopotany, ale nie rezygnuję. Nawet, gdybym miał czekać, aż się zestarzeję i będę wyglądał jak suszona śliwka! Chyba przesadziłem, bo wtedy i ty mogłabyś mnie nie zauważyć, a to byłoby gorsze niż to czekanie.

I spotkałem cię w miejscu, w którym się ciebie najmniej spodziewałem - w pracy. Tyle razy chodzę do bufetu po poranną kawę, która - jak nic innego - stawia mnie na nogi, a nigdy, przenigdy cię tam wcześniej nie widziałem? Jak to możliwe? - Pytam i nie znajduję odpowiedzi… Może to ten pośpiech panujący w redakcji, może to moje roztargnienie, a może przypadek? Chociaż nie, nie wierzę w przypadki. Istnieją tylko nieszczęśliwe zbiegi okoliczności, które potrafią tak zaplątać, zagmatwać ludziom życie, że sami nie wiedzą, co się dzieje.

Zatrzymałaś się tuż przy moim stoliku i… O zgrozo! Zupełnie zapomniałem języka w gębie! Nie odezwałem się ani jednym słowem. Patrzyłem tylko na ciebie, jakbym chciał cię zahipnotyzować, oczarować i Bóg jeden wie, co jeszcze! No a ty, nie spojrzałaś nawet na mnie. Popatrzyłaś tylko na ten fragment artykułu, który próbuję stworzyć od kilku godzin i szepnęłaś: „to bym poprawiła, a to wycięła”. Dopiero odchodząc posłałaś mi tak serdeczny uśmiech, że wszystko we mnie w jednej chwili zapłonęło.

Kończę artykuł. Kątem oka dostrzegam, że podchodzisz do mnie, siadasz przy biurku obok i ukradkiem podglądasz mój tekst. W końcu odważyłem się zapytać cię o coś. Potem zaczęliśmy już całkiem swobodnie rozmawiać o moim artykule, aż rozmowa - nie wiedzieć kiedy - przerodziła się w coś więcej. Wspólny śmiech, kawa, ciasteczko i w ogóle cud, miód, orzeszki, (choć właściwie to mam na nie uczulenie, wysypka i te sprawy - paskudna rzecz).

Odważyłem się! Boże, bądź ze mnie dumny, a jeśli to za wiele, to chociaż uśmiechnij się. Wreszcie zrobiłem coś tak, jak ty mi to zaplanowałeś. Bo, chyba nie powiesz mi, że ta kobieta, która za miesiąc będzie moją żoną, to tylko zbieg okoliczności?

* * *

Obudziłem się. I uwierzcie mi, to naprawdę cudowne uczucie móc spojrzeć w oczy kobiety pełne szczęścia.

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /23 wszystkich

Komentarze [4]

Vero
2010-01-31 23:40

Przeczytałam z wielką ochotą i ani razu nie znudził mnie ten gęsty( w porównaniu z innymi) tekst. Jestem pod wrażeniem tego, jak budujesz delikatne napięcie, czarujesz słowem, zaciekawiasz. A co do ostatniego zdania- mnie się podoba. Czuć dojrzałość emocjonalną autora. I takie miłe( nie miałkie) ciepełko:) Pozdrawiam i życzę dalszej weny

~kasiek
2009-11-09 21:55

twoje ‘‘dzieła’‘ czyta się z przyjemnością xD
bardzo dobry tekst, według mnie nawet najlepszy na Lesserze!
gratuluje ;) oczywiście 6 ode mnie

~Layla
2009-11-04 13:41

a mnie się podoba

~Moczo_absolwent
2009-11-02 11:12

6 za przyzwoity język i umiejętny opis sytuacji. Jest oczywiście kilka “ale”: – do bólu banalna fabuła: -2 – ostatnie zdanie: -1
Z tego prostego rachunku wychodzi 3.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 98luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry